Hipologia

Pełna wersja: Mamuśka na koń
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Witam wszystkich ale zwłaszcza wszystkie Panie, które swą pasję jeździecką muszą również dzielić z rolą mamy, pracą zawodową oraz domem.Jak drogie Kobiety sobie z tym wszystkim radzimy?Czy często się czujecie że doba powinna mieć więcej godzin, tydzieć fajnie gdyby miał dłuższy weekend a w kieszeni zapasowa para rąk do pracy też by się przydała?Jeśli temat jest powielony to proszę przekierować a jeśli nie to może akurat się nieco rozwinie.Pozdrawiam :-)
ojj tak, mam córcię w wieku szkolnym (7 lat). Doba za krótka.... kompromisy ....jakos daję radeSmile...
Zabieram ją ze sobą na konie, nocujemy czasami nad stajnią. Ona poćwiczy kłusik na lonży, obok mamuśka śmigaSmile...
Mam Kochanego Mężusia, który bez szemrania zostaje z córcią kiedy chcę wybyc ..choćby popatrzec na sierściuszkiSmile
Ja tez dzieciata koniara Big Grin

Corka w styczniu bedzie miala 2 lata ,wiec jeszcze malenstwo ,ale bzika na punkcie koni juz ma ;-)
Swoja pierwsza wycieczke z mama na zawody ma juz za soba ;-)
Pogoda dopisywala wiec jej sie bardzo podobalo,szczegolnie ,ze bylo tyyyyyle koni i psow na okolo.
Jakos daje rade.
Grunt to dobrze sie zorganizowac. Miec zaplanowany dzien.
U mnie stajnia plus trening rano. I tylko rano. Jak sie nie wyrobie do 13 i nie wsiade na rudy grzbiet to "po ptokach " juz nie wsiade.
A do tego jeszcze dom,gotowanie,sprzatanie ( choc z tym roznie bywa Smile Smile no i praca na pol etatu plus regularne wyjazdy na zawody.
ale meza mam zloto wiec nie narzekam.
czasem on troche ponarzeka ,ze malo mnie w domu ,ze ciagle te konie i konie ... Ale pomarudzi chwile i mu przechodzi, bo najwazniejsze w zyciu to miec pasje i byc szczesliwym ,kochac to co sie robi .Wtedy czlowiek czuje sie spelniony..
A ja mam 3 dzieci Smile 7 lat, 2,8 i 2 mce.
Koniki mam pod domem, ciężko czasami jest ale daję radę i jestem zadowolona, że je mam u siebie. Na jazdę niestety mam mało czasu - zostają już tylko weekendy
Mam dwoje przedszkolaków... Proszę wszystkich, co maja więcej czasu od mamuś, o wyciąganie mam za uszy na konia. Jeżdżę tylko wtedy jak ktoś mi to zaproponuje, mimo że mam swojego konia. Ale z własnej inicjatywy nie, wszystko jest pilniejsze od jazd, a przecież wiem że posiedzieć na koniu jest cudownie... :oops:
Pamietam że kiedyś ktoś pisał "Urodzisz, to dziecko będzie dla Ciebie ważniejsze niż koń" - bardzo nie chciałam żeby tak było i chyba tak nie jest. Gdybym nie miała zaufanej opiekunki do mojego konia to pewnie moja kondycja by się poprawiła a w domu byłoby mnie mniej i nikt by może na tym nie stracił...
Najgorzej sobie poradzić z tą bombą w głowie, która mówi "poroznosić rzeczy na swoje miejsce, wymyślić co na obiad, poprasować, odkurzyć, znaleźć jakieś patyczki do wyprawki przedszkolnej i puzzle, porobić prezenty na gwizdkę, zamówić firankę itp"
Obawiam się że nawet jak już będzie koń pod bokiem, to też tylko prośba np ze strony jeżdżącego już dziecka da mi zielone światło "na koń"... Cry
semi- masz całkowitą racje...
Też wiem jak to jest z brakiem czasu.Mam 3 letniego synka, zwierzyniec, dom w niekończącym się remoncie, duuży ogród i tysiąc innych babskich prac. Teraz z pomocą przyszło przedszkole to mam parę godzin na sprawniejsze działanie bez dzieciaka uwieszonego u nogawki..Jak go już odwioze do przedszkola to zajmuje sie zwierzakami, stajenką, w między czasie nastawiam pranie, obiad i zawsze coś nadprogramowo wypadnie.Na jazdę umawiam się z koleżanką już chyba 2 rok i zawsze ale to zawsze coś wypada.Jak nie choroba dziecka to ja chora jestem bo mnie synek zarazi albo już po całym tygodniu jestem tak zjechana że nie wiem jak sie nazywam.Dla mnie najlepszym rozwiązaniem jest koń w przydomowwej stajni bo do ośrodków mam dość daleko i w praktyce wiem że byłabym nie częściej niż raz na tydzień ze swoim gadem a to stanowczo za mało.Tak to teraz mogę sobie pozwolić na to że codziennie się nim zajmuje..Jak mam chandre to ide sie do niego wygadać i przechodzi.A gdyby był daleko to kontakt z koniem marnie by wyglądał.Za rok w zimie mam zamiar go już przygotować pod siodełko więc myślę że kilka razy w tygodniu uda mmi sie wygospodarować czas na jazdę.Nie żadną wyczynową bo już sie z tego wyleczyłam po moich niezliczonych kontuzjach ale tak rekreacyjnie no i oczywiście zaprzeg.Uwielbiam powożenie a w tym to już i dziecko może uczestniczyć razem ze mną więc niech jeszcze troche chłopaki podrosną to będziemy działać.Pozdrawiam wszystkie mamy koniary i popieram projekt wywlekać mamuśki za uszy siłą z domu na KONIE !
Witam serdecznie :lol: Ja już jestem "stara" mamuśka -bo jeżdżą moje córy, a zaczyna też jazdy wnuczek. Mam swoje konie we własnej stajni, dom, pracę zawodową, obowiązki rodzinne... i muszę to jakoś ogarniać- z lepszym bądź gorszym skutkiem. Na razie jeszcze radzę sobie, ale jest coraz gorzej (głównie z powodu zaników pamięci typu "co to ja miałam zrobić?" :mrgreen:
To my -rodzinka "jeżdżąca":

[Obrazek: 82739554.jpg]
No i w moim przypadku muszę zrezygnować z jazdy na ponad 9 m-cy.Ale powozić chyba moźna hehe
Ja jeździłam jeszcze w 9 miesiącu :wink:
Ojeju to super.Ale podobno nie jest wskazane więc zobaczymy bo też nie mam zamiaru jakoś ryzykować. Pozatym ciężko sie potem w bryczesy zmieścić haha
Przestałam jeździć po pozytywnym tescie ciążowym... Za długo starałam się o córkę, żeby ryzykować...
Smile
Ja jezdzilam do 5 miesiaca.
5 miesiac i ostatnie WKKW na klaczy, ktorej ufalam w 99%.
Ostatni cross (mialam juz problemy z wcisnieciem sie w kamizelke ochronna).
Po zawodach wrocilam do domu, wszystkie bryczesy, rekawiczki i toczek schowalam do szafy.
W stajni bylam nadal codziennie. wiele spraw bylo do dokonczenia i przypilnowania.
Do 7 miesiaca pracowalam z ziemi z koniem, ktorego kupilam wlasnie w ciazy (zreszta moim obecnym kopytnym na ktorym startuje), glownie lonzowanie.
Ja raczej nie zaryzykuję jazdy wolę pozostać przy pracy z ziemi albo zaprzęgowej.Nie jestem zdrową krzepką matką polką więc lepiej troche wyluzować niż wpędzić sie do szpitala na kilka miesięcy podttrzymania bo wtedy to konia tylko na obrazku będe oglądać:-(
Jestem mamą trzyletniej Zosi. Jak byłam w ciąży to nie jeździłam konno. Zdarzyło mi się parę razy wsiąść na stęp, ale nie czułam się pewnie. Cały czas się bałam i przez to siedziałam sztywno. Nie mniej po porodzie dość szybko wróciłam do jeździectwa i mimo, że już nie marzy mi się kariera sportowa to ciesze się każdą chwilą spędzoną z końmi Smile
Stron: 1 2