Lektura wątku napawa optymizmem. Kilka moich refleksji dotyczących tematu:
- Ze względu na zmiany jakie zaszły przez ostatnie kilkadziesiąt lat, odtworzenie jednolitego systemu szkolenia przez powołanie jednostki kawaleryjskiej o charakterze szkoleniowym jest niemożliwe. Zatem logicznym wydaje się, że tę rolę powinno przenieść się na szkolenie początkowe w jeździe konnej czyli tzw. rekreację. Która z kolei powinna stać się kuźnią przyszłych talentów jeździeckich. Po pierwszym etapie jednolitego szkolenia pojawią się przecież osoby o wybitnych umiejętnościach (i te mogą i powinny trafiać do sportu), o przeciętnych umiejętnościach (tu o wyborze przyszłej drogi w jeździectwie decydować może stanowczość, pracowitość, itp) i o miernych umiejętnościach (dla których powinna być pozostawiona baza czysto rekreacyjna - ośrodki nastawione na spacery po lesie, itp). Jednak wszystkie te drogi powinny mieć wspólny początek i jednolity szkoleniowo początkowy etap nauki.
- Dawniej ceniono naszą PSJ za jednolitość : dosiadu, używanych pomocy, za jednolite wyszkolenie koni, itp. Zatem tu również logicznym wydaje się powrót do tego, co się sprawdziło, było (i nadal JEST!) wysoko cenione - od ujednoliconego procesu szkoleniowego do jednolitego efektu szkoleniowego. Zaś nielogicznym wydaje sie proponowana w innym wątku szeroka dowolność w nauczaniu podstaw jeździeckich (ponoć zależna od indywidualnych cech budowy np. siedzenia).
- Od czasów, kiedy nie było "nic wolno" mineło już ponad 20 lat. Efektem "wolności" nie jest wcale rozkwit naszego jeździectwa a wprost przeciwnie. Nie wydaje mi się, że stale będzie można to usprawidliwiać socjalizmem. Zostawmy takie gadanie politykom. Obecnie wszystko zdominowane jest przez pieniądze i zysk. Wiem, że trudno to obejść. Jest w tym wszystkim też jakaś dziwna maniera. Sport oderwał się zupełnie od swojej podstawy - rekreacji, bo innej już przecież nie ma. A rekreacja idzie w jakimś dziwnym kierunku usług zależnych od kaprysu klienta, choć przecież to sport wymagający, trudny, bardzo kontuzyjny i przede wszystkim z udziałem żywych zwierząt (o których dobrostan mamy obowiązek dbać!).
Mam ndzieję ze jednak wrócimy do starych, dobrych zasad nauczania, choć w maszym kraju, jak napisał Jakub - bez krytyki wszystkiego i wszystkich "się nie da". Ale skoro byliśmy potegą jeździecką przez wiele wieków, to myślę, że warto podjąć jeszcze kilka prób (oby zakończonych sukcesem) do odtworzenia tego, co było dobre w oparciu o wiedzę jaką mamy wspólcześnie. Nie namawiam do trzymania się ściśle zasad sprzed wieku, ale z drobnymi modyfikacjami - efekt będzie na pewno rewelacyjny.
Bardzo podobał mi się również fragment o rywalizacji w odniesieniau do sportów konnych - zgadzam się w całości z tym, że w dyscyplinach z udziałem koni, najważniejsze powinno być wykonanie zadania (skoku, nawrotu, itp) a nie wizja floo w kalpie.
Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy