12-03-2010, 02:31 PM
Po przeczytaniu postu"problem z zagalopowaniem" postanowiłam poradzić się i ja.
Mam młodą klacz, prawie 4 lata, zaczęłam zajeżdżanie w połowie czerwca. Konik okazał się chętnym do przodu, raczej energicznym, mało kłopotliwym, bardzo szybko się uczyła. Wszystko było ok do czasu...aż byłam zmuszona wystawić ją do sprzedaży.
Zawsze jeździłam na niej tylko ja, może z 5 razy wsiadł mąż(na stęp i kłus).
Przyjechali pierwsi kupcy-13lat dziewczyna, jeździ rok, chłopak może 4 miesiące i dwie koleżanki po 2 lata jeżdzące. Musieli oczywiście jeździć wszyscy,bo im więcej opinii tym dla nich lepiej. Oprócz jazdy tych 2 lepszych, jeździł chłopak-spadł 2 razy z konia(nigdy nikt z tego konia dotąd nie spadł)mała była zszokowana, zrobiła 12 kół galopu.Potem spadł bo chciał zagalopować(nic nawet nam o tym nie mówiąc-dałabym mu jakieś wskazówki, a wiecie jak może wyglądać zagalopowanie chłopaka który na oko jeździ ze 4 miesiące) wypadło mu strzemię, kopnął konia,koń oddał no i spadł. Wszyscy wsiadali tak że wbijali młodej palce w brzuch, że aż odsakiwała-jak ja wsiadam stoi i się nawet nie ruszy, a im trzeba ją było mocno trzymać.
No i dochodząc do wątku..siadłam następnego dnia, postępowałam i chce zakłusować, a tu nic........... całkiem nie reaguje. Wcześniej reagowała na leciutką łydkę, teraz wcale. I od miesiąca mam wielki problem bo koń nie chce wcale kłusować. Na początku zadziałał bacik, ale po 2 jazdach rozmyśliła się i bacik też nic nie daje. Potem osoba z ziemi nas pilnowała z batem do lonżowania i poganiała nas, wtedy mała zaczynała kłusować ładnie, ale po tygodniu coraz mniej i mnie się bała bata i teraz trzeba ją aż prawie nim dotykać żeby się ruszyła.
Czym to jest spowodowane, zraziła się? Wszyscy może tak jej mocno łydkę przykładali że zgłupiała? Czy co? Zapomniałam dodać, że to była dotąd jej najdłuższa jazda, bo trwała 1 godz.20 min, zanim wszyscy se pojeździli, zanim wsiedli i w ogóle.
Nie mam możliwości żeby zawsze ktoś mnie z ziemi pilnował, a jak tak nie jest to jazdy nie ma, co mam zrobić? Nigdy takiego przypadku nie miałam.
Zawsze jeździłam na niej ze względu że to młody koń tak do 40 min. A na dodatek jak teraz co 2 dzień nie jeżdżę( a nie jeżdzę bo nie ma mnie kto poganiać) to zapomina nawet jak się robi głupią woltę, nie chcę żeby wszystko zapomniała bo mi szkoda pracy Poradźcie co zrobić?
Nie mam możliwości jeździć za koniem bo stoi sama, może wtedy nabrałaby apetytu do jazd. Aha, i od tamtej pory już w stepie nie pędzi do przodu a na odwrót, jest dużo mniej energiczna, raczej ospała, jakby miała wszystko w d.... :-)
Mam młodą klacz, prawie 4 lata, zaczęłam zajeżdżanie w połowie czerwca. Konik okazał się chętnym do przodu, raczej energicznym, mało kłopotliwym, bardzo szybko się uczyła. Wszystko było ok do czasu...aż byłam zmuszona wystawić ją do sprzedaży.
Zawsze jeździłam na niej tylko ja, może z 5 razy wsiadł mąż(na stęp i kłus).
Przyjechali pierwsi kupcy-13lat dziewczyna, jeździ rok, chłopak może 4 miesiące i dwie koleżanki po 2 lata jeżdzące. Musieli oczywiście jeździć wszyscy,bo im więcej opinii tym dla nich lepiej. Oprócz jazdy tych 2 lepszych, jeździł chłopak-spadł 2 razy z konia(nigdy nikt z tego konia dotąd nie spadł)mała była zszokowana, zrobiła 12 kół galopu.Potem spadł bo chciał zagalopować(nic nawet nam o tym nie mówiąc-dałabym mu jakieś wskazówki, a wiecie jak może wyglądać zagalopowanie chłopaka który na oko jeździ ze 4 miesiące) wypadło mu strzemię, kopnął konia,koń oddał no i spadł. Wszyscy wsiadali tak że wbijali młodej palce w brzuch, że aż odsakiwała-jak ja wsiadam stoi i się nawet nie ruszy, a im trzeba ją było mocno trzymać.
No i dochodząc do wątku..siadłam następnego dnia, postępowałam i chce zakłusować, a tu nic........... całkiem nie reaguje. Wcześniej reagowała na leciutką łydkę, teraz wcale. I od miesiąca mam wielki problem bo koń nie chce wcale kłusować. Na początku zadziałał bacik, ale po 2 jazdach rozmyśliła się i bacik też nic nie daje. Potem osoba z ziemi nas pilnowała z batem do lonżowania i poganiała nas, wtedy mała zaczynała kłusować ładnie, ale po tygodniu coraz mniej i mnie się bała bata i teraz trzeba ją aż prawie nim dotykać żeby się ruszyła.
Czym to jest spowodowane, zraziła się? Wszyscy może tak jej mocno łydkę przykładali że zgłupiała? Czy co? Zapomniałam dodać, że to była dotąd jej najdłuższa jazda, bo trwała 1 godz.20 min, zanim wszyscy se pojeździli, zanim wsiedli i w ogóle.
Nie mam możliwości żeby zawsze ktoś mnie z ziemi pilnował, a jak tak nie jest to jazdy nie ma, co mam zrobić? Nigdy takiego przypadku nie miałam.
Zawsze jeździłam na niej ze względu że to młody koń tak do 40 min. A na dodatek jak teraz co 2 dzień nie jeżdżę( a nie jeżdzę bo nie ma mnie kto poganiać) to zapomina nawet jak się robi głupią woltę, nie chcę żeby wszystko zapomniała bo mi szkoda pracy Poradźcie co zrobić?
Nie mam możliwości jeździć za koniem bo stoi sama, może wtedy nabrałaby apetytu do jazd. Aha, i od tamtej pory już w stepie nie pędzi do przodu a na odwrót, jest dużo mniej energiczna, raczej ospała, jakby miała wszystko w d.... :-)