Hipologia

Pełna wersja: Ktokolwiek widział ktokolwiek wie..
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Kochani!!

Chciałam mojego końskiego przyjaciela mieć bliżej siebie ale niestety nie spodobał mu się ten pomysł. Kiedy mnie już zwiódł swoim spokojnym zachowaniem na nowym pastwisku nagle przeskoczył przez płot i udał się lekkim galopem do lasu. Nie miałam szans dogonić go pieszo a okolica to lasy i lasy. To stało się we wtorek rano - tropiliśmy jego ślady cały dzień ale od dzisiaj rana nowych śladów brak a stare zasypał nam śnieg. Znajomi leśnicy i myśliwi dadzą znać jeśli ślady się pojawią ale na razie zakładamy, że albo Cemir przemieścił się już daleko, albo siedzi gdzieś ukryty w chaszczach, albo ktoś go złapał i zamknął.
Kolega uciekł z Białkowa koło Cybinki - może kierować się do Bronkowa ( jego poprzednia stajnia) ale tu przeszkodą może okazać się Odra i będzie wtedy wędrował w stronę Krosna, mam też informację o tym ,ze mógł przejść szosę Krosno Odrzańskie - Słubice i wtedy może wędrować po puszczy Rzepińskiej ( Rzepin, Sulęcin itd.)
Mam zatem prośbę do wszystkich koniarzy z lubuskiego - jeśli pojawiłby się gdzieś koło Was podobny do niego konik - skontaktujcie się ze mną. Jeśli ktoś go złapał w niecnych celach - być może będzie chciał go sprzedać. Proszę bądźcie czujni.
Gdyby ktoś widział lub słyszał coś o nim proszę o telefon mój numer 512 468 185 begin_of_the_skype_highlighting              512 468 185      end_of_the_skype_highlighting.
Dziękuję Dorota
Dorotko informuj koniecznieo przebiegu sprawy .
Zadzwoniłam własnie do kuzynek i cioci które mieszkaja koło Krosna .
pozdrawim bądż dobrej myśli .
Dziwne zachowanie :?: , chyba, że biedak nie miał towarzysza końskiego. I to jest jeden z powodów, dla których jestem absolutnie przeciwna trzymaniu konia w pojedynkę :!: :!: :!:
Koń jest zwierzęciem STADNYM :!: :!: :!: i musi to do nas dotrzeć. Trzymanie konia bez towarzysza jest znęcaniem się nad nim. Takie jest moje zdanie. To, że nam się wydaje, iż jest on naszym przyjacielem, nie znaczy wcale, że jego odczucia są takie same.

Przykro mi, że tak się stało, ale sądzę, że jest to dla Ciebie,Dorotko (i nie tylko dla Ciebie), nauczka na przyszłość.
Życzę Ci, żebyś jak najszybciej znalazła konia :!:, któremu mimo wszystko współczuję bardziej :!:
Wcale nie dziwne, jak koń był mocno zżyty z poprzednim stadem, to nie ma się czemu dziwić.
miałam już kiedyś takie zdarzenie, znajomi kupili klacz z Plękit, kobyłka tak tęskniła za swoimi, że na drugi dzień hulnęła przez ogrodzenie 150,i obrała kurs na północny wschód, ja długo się ni namyślając wskoczyłam na pierwszego lepszego konia, lonża w rękę, i za nią. udało się ją złapać, aczkolwiek, prędkość ucieczki była zawrotna, pomogło mi to ,że nasze łąki są ograniczone bardzo szerokimi rowami melioracyjnymi, porośniętymi wysoką trzciną, i to ją trochę ograniczyło, biegała wzdłuż takiego, w prawo i w lewo, aż opada z sił, i udało mi się ją złapać.
Owszem, zgadzam się, ale dziwne jest bardziej zachowanie ludzi, którzy puszczają konia na drugi dzień (lub tego samego) po przywiezieniu w nowe miejsce, na wybieg. Koń bardzo tęskni przez dwa, trzy dni (czasem dłużej), potem przyzwyczaja się do nowych koni, do miejsca.
Trzeba dać koniowi trochę czasu na oswojenie się ze zmianą.
Mniej krzywdy wyrządza mu się, pozostawiwszy go w stajni przez parę dni, niż wypuszczając i doprowadzając do takich sytuacji jak ucieczka w nieznane :!: :!: :!:
Krystyna słusznie prawi.
Stajnia bądź bardzo dobrze ogrodzony teren, w sąsiedztwie z nowymi końmi przez płot - naturalna ciekawość konia weźmie górę nad instynktem ucieczki. Po paru dniach łączenie stada. I tu są dwie szkoły: albo od razu z "szefem", albo też poczynając od ostatniego w hierarchii.

Mam nadzieję, że "zguba" się odnajdzie. Życzę z całego serca, by tak się stało.
Krystyno masz racje, nie neguje, że to głupi pomysł, teraz tak robię, ale wtedy miałam własne konie dopiero od dwóch lat. Każdy się uczy na błędach. Przez następne 14 lat nie zrobiłam juz takiej gafy.
Wracając do tematu, trzymam kciuki, za to by koń się znalazł, tak na wszelki wypadek ,proponuję przeszukać stajnie okolicznych handlarzy, nie była bym zdziwiona, gdyby tam , ,,przez przypadek się znalazł" , trzeba działać szybko.

No i warto się przejechać do wspomnianego w innym wątku, Bodzentyna, by czasem nie wyemigrował na ,,wczasy do Włoch", z biletem w jedną stronę.
Cemir odnaleziony. Spędził 2 dni w lesie ale dzisiejszy śnieg wygonił go na pola i go odnaleźliśmy - bardzo zresztą z życia na wolności zadowolonego. Jeżeli chodzi o szczegóły to Cemir zwiał od stada koni i zrobił to na drugi dzień po pierwszym wypuszczeniu na pastwisko z zaznajomionym wcześniej wałaszkiem - tarzał się , spokojnie jadł siano i niespiesznie spacerował. Uciekł też niezbyt spiesznie. Ale na pieszo i tak nie miałam szans go dogonić. A potem postanowił pobyć trochę dzikim tarpanem. Cieszę się, że już jest w stajni choć gdyby okolica była absolutnie bezpieczna pozwoliłaby mu być dzikim koniem.
Magdaleno dziękuję Ci bardzo i proszę podziękuj rodzinie z okolic Krosna.
Uff... kamień z serca.
I nauczka na przyszłość dla nas wszystkich.

Powiadasz, że nie krzywdował sobie na wolności? Mimo aury? Ot, twardy zawodnik! Tongue
fantastycznie, ze Cemir się znalazł!
juz myślałam o najgorszym Sad
mały chciał poczuć sie wolny Smile
ale dobrze, ze juz jest
buzaki dla was :wink:
Uciekły mi kiedyś kozy...nie było ich cały dzień. Koń się denerwował ale pomimo otwartej bramki nie poszedł ich szukacSmile...Wróciły mendy całe umorusane.
Ciesze się, że Twój sie znalazł...

Oczywiście wiem, że koń to zwierze stadne itp itd... Mój stoi sam półtora roku. W tym czasie spotykałam się w terenie z innymi badź przyjeżdzali do mnie w odwiedziny. Mores nie zwracał na nie uwagi. Może pierwsze 5 minut darł mordkę... Jak wychodziły z podwórka to odwrócił się zadem i poszedł na trawkę.
..Może dlatego, że to on zawsze obrywał od innych. Do teraz ma blizny od ugryzień czy kopnięć...Jakoś woli towarzystwo kóz i kotów..hmm
Pare dni temu uciekły konie sasiadowi. Przybiegły pod nasz płot do Mojego......Cóż zrobił? Poszedł do stajni...
Możecie mi wytłumaczyc dlaczego M nie chce mieć nic do czynienia z innymi koniowatymi?
Dzięki
Może w głębi duszy czuje sie kozą ? Wink
buhahahhaha
Może coś w tym jest..
Z racji zimy, braku trawy zaczeły obgryzac kore drzew. Musiałam je zamknąć na ich sporym wybiegu..Mają tam ocieplaną bude itp itd. Mores tak chce byc z nimi, ze napiera na furtkę. Całe zawiasy pogięte, płot się kiwa...Żeby zamknać bramkę musze ją podnieść o pare cm...
uważaj, bo lada dzień zacznie beczeć Tongue
chyba MeeeeczećSmile
hihih
Stron: 1 2