Ta "naturalna" sprzeczka mnie zniechęciła, ale przebrnęłam w końcu i staję w obronie konia klasycznego! Koń wyszkolony szkołą klasyczną to nie to samo co koń sportowy czy rekreacyjny wyszkolony płytką "metodą ogólnie przyjętą". Adiutant na ten przykład będzie koniem sportowym wyszkolonym metodą kawaleryjską, nie klasyczną. Nie ma czegoś takiego jak wojna naturalu z klasykami, bo klasyczna szkoła jazdy to panie i panowie na koniach w typie iberyjskim w harmonijnym superior equilibrum, którym koło nosa latają kantarki sznurkowe.
Ktoś napisał powyżej - jest dobre albo złe jeździectwo. I zgadzam się z tym w całej rozciągłości. Podpiszę się też pod obserwacją Spahisa, że 90% koni szkolonych sposobami powszechnymi jest zmaltretowana, a 90% 'zdepresjonowana'. To jest oczywiście uproszczenie, bo jedni i drudzy, jeźdźcy zwykli i naturalni, stosują środki przymusu, a to zawsze zostawia ślad na końskiej psychice. Pomijając czyjeś skłonności sadystyczne - wszystko bierze się z powierzchownego (nie)zrozumienia tematu. Z całym szacunkiem dla wszystkich naturalsów, bo wiem że mają najlepsze intencje - PNH to totalna manipulacja, tak samo jak Amway, Herbalife czy popularna ostatnio Akuna. Monty Roberts podobnie (aczkolwiek uważam, że jest malutki procent koni, które rzeczywiście mogą na tym sposobie komunikacji skorzystać). Ich sztuczki działają - i to jak! Tylko, że są to środki przymusu - wywieranie na konia takiej presji, że nie ma wyjścia i musi się podporządkować. I tu, chcąc nie chcąc (nie bardzo wiedząc co tak naprawdę robią) naturalsi stają się tacy sami jak ich "przeciwnicy", a ich marchewkowe kijki są tym samym co ostrogi przy piętach tych, którzy stosują "metodę ogólnie przyjętą". Klikera też można nadużyć lub użyć źle i wywołać u konia agresję lub panikę.
Wspólnym mianownikiem, jak napisał Spahis, niech będzie dobro koni. Tylko, że to nie może być tylko slogan - żeby być dobrym dla koni, trzeba o nich dużo wiedzieć. To są stworzenia z 'innej orbity' niż my, trzeba je wnikliwie studiować żeby móc (a nie tylko chcieć móc) być dla nich dobrymi ludźmi. Ci co dają Wam gotowe przepisy na doskonałego konia i podają 'innowacyjne' narzędzia do ręki, mówiąc, że "to jeszcze nigdy nie było takie proste" okłamują Was - dla kasy. To zawsze było i będzie bardzo trudne do pojęcia i przełożenia na praktykę.
Polecam
fragment artykułu "Truskawki i popiół" Zbigniewa Mikołejki - między innymi o tym ile warta jest edukacja bez wysiłku.
I wracając wreszcie do tematu wątku: czytałeś może Spahisie o tym, że kwas mlekowy nie powoduje "zakwasów"? Zbadano to i okazuje się, że to same tylko mikrourazy są przyczyną bólu. Ale nadal chyba można wykorzystać poziom kwasu mlekowego w mięśniach jako wytyczną poziomu wyszkolenia. To bardzo ciekawe, ta cała biochemia.
I oczywiście ogromnie żałuję, że nie chcesz przy okazji zgłębić lepiej biomechaniki - od samego początku Waszej przygody z Adiutantem mam wrażenie, że dałoby to bardzo fajne rezultaty
I podsumowując - poza tym, że jesteś okropnie uparty i troszkę despota uważam, że mądrze i odpowiedzialnie podchodzisz do sprawy. Gdybym mogła coś zmienić to poczekałabym z treningiem jeszcze 3 lata, ale cóż
Mam nadzieję, że nigdy nie zapomnisz o tym, że koń jest w tym wszystkim najważniejszy i będę mogła Ci kibicować bez żadnych wątpliwości, kiedy już zaczniecie startować w zawodach. Fajnie by było.
Czy Adiutant to pierwszy koń, którego ujeżdżasz od podstaw?