Witam wszystkich
Chciałam z dumą poinformować, że są postępy
wczoraj wsiadłam pierwszy raz, koń szedł chętnie, do przodu, od łydki. Był skupiony i nawet nie zwracał uwagi na wracające do stajni konie
Wymagania oczywiscie minimalne. Na poczatku tylko przejscia ze stój do stępa, i za każdą pozytywną reakcje marchewka
Potem trochę pokłusowalismy, wszystko było super, koń szedł luźny z nosem przy ziemii.
W związku z tym, ze jednak zostalam przy wędzidle, koń miał cały czas luźne wodze.
I teraz mam pytanie, kiedy mogę go sprobować wziąć na kontakt ?
Boje sie troche, ze straci znowu ochotę i nie będzie chciał iść...
dzisiaj chce jeszcze utrwalić reagowanie na łydkę, czyli przejścia stój- stęp, stęp-kłus i stój-kłus.
Jutro będzie miał wolne, a pojutrze spróbujemy zagalopowań.
A nasza praca wyglądała mniej więcej tak :
-najpierw ćwiczylismy skupianie uwagi co załapał bardzo szybko. teraz tylko wystarczy ze potrzasne lekko uwiązem, albo powiem halo i juz mam skupionego konia.
-chodzilismy na spacerki, coby sie nauczyc szacunku, czyli nie wlażenia na mnie, co robił notorycznie.
-cwiczylismy przesuwanie, w bok, do przodu, do tyłu
-potem w związku z tym, ze zaczał szalec (tak ma jak nie chodzi pod siodłem) zaczełam go lonżowac, ale to nie była taka zwykła lonża. uczyliśmy się reagowania na komendy głosowe, ogólnie zachęcałam go do tego zeby sie poruszal do przodu sam z siebie. za każde dobre przejscie natychmiast marchewka
czyli w sumie lonza polegala tylko na przejsciach, nie bylo latania w kółko.
Wiem ze jeszcze mamy mnostwo do zrobienia, ale mysle ze idziemy w dobrym kierunku
No i osiągnełam to czefgo mi bardzo barakkowało
Koń zawsze rży jak przychodze i odprowadza mmnie jak odchodze