Hipologia

Pełna wersja: Mała rzecz, a cieszy :D
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7
No, młody zaczyna karieręTongue Tylko co ta czarna tam robi? :evil: Na moim ulubieńcu! Biedny Darco, powinien cię za to zrzucić! :lol:

A ja dziś skończyłam struganie konia - tyły poszły mi dużo łatwiej niż przody, pomimo że koń na początku odstawił komedię, co chwila wyrywając mi nogę - na szczęście miałam torbę chleba i szybko zrozumiała, że smakołyki dostanie tylko jak będzie grzecznie stać - zresztą starałam się brac nogę na krótko, tak by ja postawic zanim wyrwie - pod koniec była już rozluźniona i nawet współpracowała rozmieszczając ciężar ciała jakoś tak, że na mnie nie wisiała.
Jedno co, to jest teraz bardzo wrazliwa przodami na twardym(ale przed rozczyszczaniem też była ostrożna na betonie, choć chyba jednak mniej) - ale wiem już jaki błąd zrobiłam, następnym razem go nie powtórzę. Po trawie za to śmiga bez problemu(lepiej niż przed struganiem) i staje wyraźnie od pięty. Jedno co, to nie umiem robic takich długich ruchów tarnikiem - co prawda na tyłach szło mi lepiej, ale na przodach miałam takie krótkie rwane ruchy - przydałby sie trening na martwych kopytach...
Jutro wam wkleję zdjęcie przed i po struganiu Smile

Aha jeszczę się pochwalę, że byłyśmy na spacerze i puściłam ją "ze smyczy" jak znalazłam fajne pole i nigdzie nie uciekła. I pokochała klikera - aż się zdziwiłam jak szybko załapała, że to ona ma coś robić, jak chce dostac nagrodę - jest bardzo kreatywna, cofała już, chodziła z głowa przy ziemi wkoło mnie, podążała za mną, ustępowała zadem (tzn tak jakby obkręcała się w kółko na przodach) i wciąż jej mało - jak widzi, że wyciągam torebkę, w której mam klikera, to cieszy się jak dziecko! Musze nakręcić filmik, bo to jest prześmieszne, nigdy bym nie pomyślała, że jakies klikanie tak może konia cieszyć. Ale ja zawsze wiedziałam, że ona się lubi bawić(to widać po tym, co wyprawia na wybiegu z innymi końmi).
Aniu, nie ja siedzę na Darco, a moja trenerka - ja mu pokazuję rózne rzeczy stojąc na ziemi. A czarna wodza wisi - nikt nie znał reakcji Darco na zamieszanie. Lepiej mieć zatem w takiej sytuacji czarną pod ręką zamiast przyczynić się do jakiegoś nieszczęścia. Z założenia - gdyby Darco był niespokojny, brykał, bał się, etc - czworoboku by nie poszedł...

Podziwiam Cię za struganie. Ja bym się nie odważyła, bojąc się, że krzywdę zobię, źle nóż poprowadzę, etc... Heh może "wyrośnie" nam przyszły Mistrz Polski Podkuwaczy ;-) - liczę na zniżki dla Darco w przyszłości hihi ;-)
no i czekamy na zdjęcia, bo mnie ciekawość zżera ;-)
Musze porobić te zdjęcia teraz jak jest ładny śnieg, będzie kopytko kontrastowaćTongue Koń mi lepiej chodzi z każdym dniem i coraz bardziej nie wiem czy dobrze zrobiłam zamawiając buty. No ale ona niestety nie jest 24h/dobę na dworze więc przystosowanie sie takiego kopyta trwa dłuzej, to może przydadzą się te buty się do jazdy po zmrożonej ziemii i kamulcach.
Zauwazyłam, że jak koń wraca z wybiegu to idzie własciwie normalnie juz po betonie a tym bardziej po takim żwirku, po którym nie chciała chodzić w ogólke zaraz po pierwszym struganiu - a dziś po żwirku chodziła jak na trawie, czyli podeszwa się wzmacnia(też po 2 struganiu w ogóle jest lepiej). Niestety jak postoi pare godzin w boksie i wychodzi, to pierwsze kroki są bolesne - niestety to jest to o czym mówią wszyscy strugacze - im więcej koń będzie chodził, tym lepiej. Oni własnie twierdzą, że konie przestawiane z tradycyjnego rozczyszczania jak chodzą cały dzień po pastwisku to nie kuleją, a jak wracają na noc nawet na parę do stajni to chodzą już niedobrze, bo kopyto nie jest odpowiednio dla funkcjonowania stymulowane.
No ale niestety jestem w stajni w jakiej jestem, o lepszą ciężko w mieścieSad Przynajmniej z nią chodzę na spacery - a dziś jak klikałyśmy koń chętnie biegał wkoło mnie(a nogami wywijał jak jakis dresażystaTongue).

Zasadniczo z opisami doświadczeń kopytkowych zapraszamy do kącika werkowaczy-amatorów. Teolinek.
Byłam dziś na spacerze na uwiązie i kantarze i konik był bardzo grzeczny, głównie stępowałyśmy, ale i kłusowałyśmy, nie było problemu z ustalaniem kierunku czy tempaSmile Nie moge pojąć jak ja zawsze mogłam twierdzić, ze mój koń jest "trudny", pędzi i jest ciężki do jazdy w spokojnym tempie, skoro ona "działa" teraz na tak lekkie sygnały, ze ja ledwo czuje że coś robię.
Inna sprawa, że działam tak, że np miałam uwiąz w prawej ręce i jadąc w lewo dotykałam nim szyi konia i on ustępuje od nacisku - choć trochę trudno to nazwac naciskiem, bo ja tylko przykładałam uwiąz do jej szyi bez żadnej siły , zresztą większość drogi nie działalam w ogóle, jakoś tak wypadało że koń szedł tam gdzie ja sobie założyłam.Ona chyba czyta w moich myslach, albo ja działam trochę nieświadomie.
Nie wiem w ogóle czy nie prościej byłoby z dwoma uwiązami, działając tak, że jak skręcam w lewo, to tym co jest z prawej strony dotykać prawej łopatki. Bo ja mam jedną linkę i jadę w prawy to musze odstawiać rękę pokazując jej kierunek(oprócz działania dosiadem). A ona na to gorzej "działa" niż na dotknięcie przeciwnej do kierunku łopatki. A może jednak cordeo by działo najlepiej w takim razie...muszę poeksperymentowaćTongue
Chociaż na razie musze się wziąć za klikera, a nie wozić tyłek :wink: Tyle, ze to fajne jest taki spacerek - koń tez wyglądał na zadowolonego, nigdzie nie pędził, nie płoszył się, nie "kombinował".
Big Grin

Aha, właścicielka naszej stajni powiedziała mi, że myśli o przerobieniu paru ogłowi na bezwędzidłowe i dowiedziec sie czegoś o 'naturalu". Bo mówi, że konie są zdegustowane chodzeniem z wędzidłami - chyba moje postępowanie "spacza" powoli ludzi w mojej stajni xD Ale to mnie cieszy bardzo, konie pewnie też ucieszy Smile

Jutro rodzice wezmą psa na spacer jak ja pojade z koniem i porobią mi zdjęcia, mam nadzieję że pogoda dopisze bo znalazłam fajne chaszcze takie co sięgają mi do głowySmile Zdjecia by wyszły ciekawe.
No właśnie, Big Grin ... malutka rzecz , a ile radości.
Wczoraj udało nam się z Kubą zrobić kilka kroków czegoś co już przypominało jog.
Confusedhock: :lol:
Cieszę się jak dziecko ... głupie no nie ?
Chociaż kilka osób z tego forum wie , że to dla mnie spory postęp. :wink:
Dioda napisał(a):Wczoraj udało nam się z Kubą zrobić kilka kroków czegoś co już przypominało jog.
Confusedhock: :lol:
Chociaż kilka osób z tego forum wie , że to dla mnie spory postęp. :wink:


Brawo !!!
Big Grin
[Obrazek: 2049530ad2bba490m.jpg]
... żeby nie być gołosłowną ... ale tylko zdjęcie , bo filmik sobie skasowałam.Wrrr. :evil:
Magda , nasz "nieszczęsny galop" wygląda teraz tak:
[Obrazek: 79b982a315bda2f4m.jpg]
[Obrazek: 11a6a7e16789c793m.jpg]
Trochę się zmieniło od zeszłego roku ? 8)
Dioda, jestem pod wrażeniem Big Grin

Galop .. niesamowite.
Szczerze gratuluję 8)
Wśród Was moje postępy nie są jakieś wielkie, ale jednak pochwalę się.
Dzisiaj stwierdziłam , że zaufam mojemu rumakowi, i chociaż koń jest dość porywczy i lubi stawiać na swoim i chociaż pracujemy dopiero od miesiąca ze sobą , to pojeździmy na kantarku.nie powiem. Obawiałm się trochę , na początku chciałam pojechać najpierw na wędzidle i pod koniec jazdy założyć kantarek (tym bardziej,że koń nie chodził tydzień)
Ale w końcu.... wsiadłam.....
Zdziwil się i to bardzo ,zę dzisiaj żelastwa do pysia nie wkładamy... W stępie chciał przetestować nowy "patent", próbował skęrac ,szedł zygzakiem itp, jednak cierpliwie mu tłumaczyłam Big Grin
I w koncu jak już nam się udało dojść do porozumienia, reagował już na dosiad i linki były mi potrzebne tylko wtedy jak coś mu się odwidziało XD
pokłusowaliśmy, zagalopowaliśmy i skoczyliśmy ...
I jak np ma tendencje do pędzenia do przeszkody (jak skaczemy na luźnych wodzach) tak tutaj spokojnie...
No i przejścia w dół z galopu trochę lepiej wychodziły ,bo nie wieszał się, bo nie miał też na czym Tongue no i pewnie ja z racji tego ,że jeździliśmy na kantarku więcej oddziaływałam dosiadem
Po paru niskich skokach udaliśmy się w terenik.
Była tylko jedna taka sytuacja, że się społoszył i wtedy mialam kłopot z zatrzymaniem, ale ogólnie jestem bardzo zadowolona.
Jeszcze trochę popracujemy i może pojeździmy na samym sznurku?
heh... jak sobie pomyślę, że jeszcze miesiąc temu nie dało się na nim zrobić koła w stępie .... to aż się tak ciepło na sercu robi .
Gratulacje!!! Big Grin
To świetny wstęp do " zabawy " w zaufanie.
I wiesz ... ja bardzo sobie cenię te małe kroczki.Może to nawet lepiej niż gdybyśmy progresowali zbyt szybko ? :roll:
W ten sposób nie odczuwam rozczarowania , nawet gdy muszę się cofnąć kilka kroczków wstecz.
Cóż , obytroje się cały czas uczymy. 8)
dziekujemy ^^

I taki był bardziej zrelaksowany...
bo on ma kłopoty, żeby zejśc z głową niżej, nawet jak ma wodze puszczone to raczej nie wyciąga szyi do ziemi tylko max do poziomu. A na kantarku jakoś tak się bardziej chłopak wyluzował i ładnie z głową schodził... więc mysle,że będziemy częsciej praktykować kantarek.

Ahhh mi się już marzy pojechać sobie na oklep i bez niczego na szyi na nim na łąki... ale to jeszcze długa droga .
Też mi się zdaje, że przy małych kroczkach a nie od razu przy wielkim zadaniu, przyjemność jest większa - bo osiąga się te "małe szczęścia" po drodze i potem jeszcze tę głowna nagrodę - a raczej nie ma rozczarowań, bo tak jak Dioda napisała, łatwiej i efektywniej jest cofac się ewentualnie o ten mały kroczek w tył, ale wciąż mieć zachowane pewne "podstawy", niz zbytnim pośpiechem rujnować wszystko Smile

Poza tym im bardziej sie jest cierpliwym i zakłada dłuższy czas na wykonanie zadania, tym krócej wszystko trwa i człowiek nie może sie nadziwić, jak to się stało, że nagle jest tak fajnie(nawet jeśli to "nagle" sobie troche czasu zajmuje, bo zadko coś przychodzi ot tak, szczególnie kiedy przestawia sie konia na coś nowego dla niego).
Dzisiaj miałem miłą chwilę , a włąściwie wiele chwil miłych , ale jedna była szczególna. Mam konia na którym jeżdżę od października . Dzisiaj byliśmy w paru miejscach w terenie pracując po drodze nad podstawami : rozluźnienie , impuls , przepuszczalność i takie tam ustępowania od łydki itp. Było fajnie więc na koniec jak zwykle już na drodze prowadzącej do domu zatrzymanko , parę kroków cofania prawie bez użycia wodzy , a że zrobił to super, to luz zupełny i "oburęczne " głąskanie po szyi . Ruszył stępem i po 2 krokach stanął , a ja się spostrzegłem ,że nie ma na szyii mojego konia wodzy. Spinka się rozpięła i wodze wiszą po obu stronach wędzidła , a końcówki leżą na ziemi. Koń to zauważył , stanął i tak jaby chciał mi pwiedzieć : "kolego coś ci chyba wypadło z rąk ". Nachyliłem się i pozbierałem zgubę , a koń zarobił dodatkową pocję głaskania. Wracałem do stajni miło połechtany. Chyba mnie polubił , bo ja go bardzo!
Jak widać, jak koń ma dobrego jeźdzca(czyli takiego co postępuje fair wobec końskiego partnera i który przedkłada porozumienie nad absolutną kontrolę), to nie czuje potrzeby ucieczki czy zrzucenia jeźdzca, kiedy widzi, że ten stracił wodze.
To, że ludzie mówią czasem, że konie są złosliwe i wykorzystują każdą sytuacje, bierze się chyba ze szkółek oraz twierdzeń marnych jeźdzców, których konie, wobec uzyskania niespodziewanie jakiegokolwiek luzu, ratują się przed jeźdzcem ucieczką i zostawieniem go w najbliższych krzakach :wink:

A ja dostałam stypendium, ha. Mój wniosek zaginął i odnalazł się dopiero przedwczoraj, więc dopiero teraz mogli mi je przyznać - a dostałam dużo, bo 450 zł miesięcznie 8) stać mnie teraz będzie na paszę dla Branki jaką chcę jej kupować, hehe. I na nowe siodło Big Grin
Coś mi wygląda na to że to Branka dostała stypendium :wink: gratulacje :lol:
Stron: 1 2 3 4 5 6 7