12-17-2009, 03:15 PM
Witam,
chciałabym Was zapytac o Wasze początki z końmi... nie każdy miał mozliwosc od razu trafic na dpbrych instruktorow, ludzi z pasja i wiedza. jak wygladaly poczatki? jak uczono Was powodowac koniem? jak wygladalo podejscie do nauczani i jaka wage przywiazywano do Waszych umiejetnosci? niestety w mojej okolicy objezdzilam wszystkie mozliwe stajnie i stajenki, nie znalazłszy tego co oczekiwałam. niestety duża wagę przywiązywano tylko i wyłacznie do tego zeby sie utrzymac na koniu i ze tak powiem utrzymac swoje 4 litery w siodle. popularne bardzo zdania podczas nauki to:
zeby ruszyc wypchnij go biodrami i scisnij lydkami, a jak idziesz stepem to na przemian przykładaj łydke żeby kon szedł do przodu..... no coz :/ zapewne przykładanie łydek nonstop po okersie jakis 5 minut tak znieczula konia ze juz nie ma mowy na szybka reakcje na nia
jak wytłumaczyć, tak na chlopski rozum pomoce przy ruszeniu?
jak wyplewic dawne nawyki z poprzednich stajni?
bardzo czesto pytam przed jazda, jesli ktos juz mial wczesniej doczynienia z konmi, jak uczyli go ruszac. odp czesto pada taka ze kon szedl sam, albo za innym koniem, no albo ze go wlasnie trzeba biodrami to no... tak wypchnac...
jak Wy byscie wytlumaczyli ruszenie? jakich porownan uzywacie? mi bardzo pomoglo siedzenie na takiej duuuzej pilce gimnastycznej, ktora reaguje na bardzo delikatne zmiany ulozenia bioder i przeniesienia ciezaru, dobrym porownaniem jest rowniez ruch ciala taki jak na hustawce, lub opis ze chcemy tak jakby podwinąc kosc ogonowa w kierunku pepka...
jakies inne pomysly?
chciałabym Was zapytac o Wasze początki z końmi... nie każdy miał mozliwosc od razu trafic na dpbrych instruktorow, ludzi z pasja i wiedza. jak wygladaly poczatki? jak uczono Was powodowac koniem? jak wygladalo podejscie do nauczani i jaka wage przywiazywano do Waszych umiejetnosci? niestety w mojej okolicy objezdzilam wszystkie mozliwe stajnie i stajenki, nie znalazłszy tego co oczekiwałam. niestety duża wagę przywiązywano tylko i wyłacznie do tego zeby sie utrzymac na koniu i ze tak powiem utrzymac swoje 4 litery w siodle. popularne bardzo zdania podczas nauki to:
zeby ruszyc wypchnij go biodrami i scisnij lydkami, a jak idziesz stepem to na przemian przykładaj łydke żeby kon szedł do przodu..... no coz :/ zapewne przykładanie łydek nonstop po okersie jakis 5 minut tak znieczula konia ze juz nie ma mowy na szybka reakcje na nia
jak wytłumaczyć, tak na chlopski rozum pomoce przy ruszeniu?
jak wyplewic dawne nawyki z poprzednich stajni?
bardzo czesto pytam przed jazda, jesli ktos juz mial wczesniej doczynienia z konmi, jak uczyli go ruszac. odp czesto pada taka ze kon szedl sam, albo za innym koniem, no albo ze go wlasnie trzeba biodrami to no... tak wypchnac...
jak Wy byscie wytlumaczyli ruszenie? jakich porownan uzywacie? mi bardzo pomoglo siedzenie na takiej duuuzej pilce gimnastycznej, ktora reaguje na bardzo delikatne zmiany ulozenia bioder i przeniesienia ciezaru, dobrym porownaniem jest rowniez ruch ciala taki jak na hustawce, lub opis ze chcemy tak jakby podwinąc kosc ogonowa w kierunku pepka...
jakies inne pomysly?