Informacje z ostatniej chwili Oparzenia koni są niegroźne
"Wyglądało w pierwszej chwili źle, ale przy opatrywaniu okazało się, że większość to okopcenia i miejsca, na które spadły krople roztopionej smoły z papy. Konie po wyprowadzeniu ze stajni potarzały się w piasku i wyglądało to jak bąble. Prawie wszystko zeszło po umyciu i natłuszczeniu. Tu nie jest źle. Materiałów medycznych mam dość."
i to najwazniejsze, z reszta powolutku sobie poradza.
Wyslalam pierwsza rate, bo ja tylko kase moge w ratach kilku...powodzonka!
Dzięki Duchowa!!!!
UWAGA
W związku z wieloma pytaniami powstało konto do wpłat zza granicy
Oliwia Żulczyk,
61 1140 2004 0000 3202 4862 2389
IBAN: PL61 1140 2004 0000 3202 4862 2389
BIC: BREXPLPWMBK
Oliwia to jedna z forumowiczek. Ponieważ nie mam sumienia prosić Strzeszyniaków o uzyskanie kodów IBAN i BIC - postanowiłyśmy przekazywać przelewy przez konto Oliwii...
Zamieszczam poniżej list od Adama - prosił aby powklejać na forach internetowych
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Dnia 16 grudnia 2009 4:52 Stary Młyn napisał(a):
Serdeczne podziękowania
Dla wszystkich Strażaków biorących udział w akcji gaszenia i ratowania. Szczególnie dziękujemy Strażakom Ochotnikom za to, że w dzisiejszych zobojętniałych na ludzkie dramaty czasach, nie pozostają obojętni. Za to, że im zależy. Za to, że im się chce. Za to, że kiedy zawyje syrena rzucają wszystko i spieszą z pomocą tym, którzy jej potrzebują. I za to, że robią to mimo, że większość z nas, ich sąsiadów, nawet nie zdaje sobie sprawy jak bardzo ich potrzebujemy.
Chcemy podziękować także wszystkim Ludziom Dobrej Woli, którzy w tak trudnej sytuacji przychodzą nam z pomocą i słowami otuchy. Dzięki nim możemy przekonać się że "solidarność" i "empatia" to nie wytarte frazesy, ale fundament na którym wyrasta nadzieja w beznadziejnej ,na pozór, sytuacji. Wszystkim im składamy wielkie podziękowania.
Maja Weiner i Adam Gilewicz
Garść obiecanych informacji:
Spłonęła konstrukcja i poszycie dachu na około 450 m.kw. Doszczętnie spłonęły zapasy siana i słomy - razem 30-40 ton. Zniszczeniu (nieuniknione zalanie w czasie akcji) uległy zapasy owsa - niewielką ilość udało się uratować; 200-300 kg ze środka pryzmy nie zostało zalane ani zmoczone nagromadzoną wodą ( owies był na dole).Straciliśmy dużo ( prawie wszystko) sprzętu jeździeckiego i wyposażenia stajni. Poważnie nadpalona jest bryczka ( lata 20. XX w.). Trudno wymienić jest wszystkie straty.
Przyczyna pożaru: jak dotąd nieznana. Przed zdarzeniem nie widzieliśmy nikogo postronnego. Biegły, prowadzący w ramach działań policyjnych dochodzenie, po przejrzeniu rozdzielni elektrycznej stwierdził, że wszystkie bezpieczniki są właściwe i nie przepalone ( zasilanie odłączyłem przed przybyciem straży) więc nie było to zwarcie. Tym bardziej, że w miejscu gdzie powstał pożar nie było instalacji elektrycznej. Nikt z nas od piątku nie wchodził na strych nad stajnią, więc nie było szans abyśmy zaprószyli ogień. Musimy czekać na pełną ekspertyzę biegłego, To on się na tym zna, a my możemy tylko spekulować.
Zwierzęta: ocalały wszystkie. W momencie wybuchu pożaru 3 konie były na wybiegach. Na zewnątrz były też obie owce. W stajni było jeszcze 5 koni, ale wszystkie udało mi się wyprowadzić. Psy i koty mieszkające w stajni ( zrobił się nam ongiś, mały, nieplanowany przytułek - 5 psów, kilkanaście kotów) ewakuowały się same. To, co w przypadku dwóch koni wydawało się być dość poważnymi oparzeniami, przy opatrywaniu okazało się tylko zakopceniami i plamami z kapiącej z góry, roztopionej smoły. Wypuszczone na wolność konie wytarzały się w piasku i razem robiło to nieprzyjemne, na szczęście mylne, wrażenie. Po umyciu, natłuszczeniu i wykruszeniu większość zeszła. Grubsza zimowa sierść ochroniła skórę. Tylko jedna z klaczy ma nieprzyjemne oparzenie od smoły tuż za okiem ( tam sierść jest króciutka i rzadka). Ale nie ma dramatu. Najbardziej martwi rana na nodze 3-miesięcznego źrebaka. Kilka dni wcześniej doznał kontuzji kiedy zapamiętał się w radosnych galopach po dziedzińcu do tego stopnia, że nie zdołał wyhamować przed przyczepką. Rana na kolanie, więc po jej zszyciu dr. Urlich zalecił nie wypuszczanie źrebaka przez 2 tygodnie. Niestety pożar wymusił niedotrzymanie zalecenia i źrebol z radości z odzyskanej przestrzeni nadwyrężył nogę i trochę rana się spaprała.
Domownicy: powolutku dochodzimy do siebie. Kacper ( syn) chodzi do szkoły i pomaga w miarę swych możliwości. Maja powróciła do podjętych przez siebie obowiązków ( 2 razy w tygodniu wolontariat w Środowiskowym Domu Samopomocy w Bornem), bo tam też pomoc jest potrzebna. Jest już w stanie siąść za kierownicą, zająć się domem itp. A ja, no cóż, robię co trzeba aby jakoś poskładać wszystko do kupy i zapewnić zwierzakom znośne warunki. Konie trzeba nakarmić, psom i kotom ugotować ( sucha karma jest już poza naszym zasięgiem finansowym ). Po prostu pchamy dalej ten nasz wózek.
Pomoc: bardzo miłe i dodające otuchy zaskoczenie. Pierwsza napłynęła, oczywiście, od rodziny. Jeszcze szalał pożar, jeszcze nie dotarły wszystkie wezwane jednostki straży, a już na podwórzu zjawił się mój brat z Drawska z koniowozem wyładowanym słomą, sianem i owsem. A wiem, że sam paszy dla swoich ponad 20-tu koni nie ma w nadmiarze, bo wczesną jesienią spłonęła mu sterta słomy i siana stanowiąca większość jego zapasów. Dzięki niemu było czym nakarmić konie w pierwszych dniach. Razem z nim przyjechał drugi z moich braci i tata. Niemal natychmiast przybył też z pomocą Marcin - nasz pracownik z sezonu letniego. Razem skleciliśmy prowizoryczne schronienie dla koni na pierwsze dni.
Nasza kuzynka, mieszkająca w Szczecinie ( jak to w rodzinie - też koniara) z uwagi na odległość zajęła się organizowaniem pomocy wśród forumowiczów internetowych końskich portali i w szczecińskich stajniach. Dużą pomoc w paszy innych potrzebach zaoferowali Katherina i Sebastian - holendersko-niemieckie małżeństwo kierujące fermą ekologiczną i fundacją w Juchowie. Aby ich pomoc się nie zmarnowała musimy najpierw przygotować miejsce na składowanie tak dużych bel słomy i siana aby ich pomocy nie zmarnować.
Odzew na akcję internetową jest naprawdę duży. Ze wszystkich zakątków kraju (i nie tylko) płyną do nas deklaracje pomocy i słowa otuchy od osób które znamy jak i takich, których nie znamy zupełnie albo znamy tylko jako "nick" na forum koniarzy. Jedni deklarują podesłanie najróżniejszych sprzętów jeździeckich i stajennych inni deklarują wpłaty na konto. Na pewno przyda się wszystko. Ale nie wymiar materialny jest tu najistotniejszy. Najważniejsza jest świadomość, że choćby nie wiadomo jak beznadziejna wydawała się sytuacja jaka na nas spadnie, to są na świecie ludzie, którzy w biedzie pomogą, którzy w tej biedzie okażą się Prawdziwymi Przyjaciółmi. Prawdziwym Przyjacielem jest z pewnością nastoletnia osoba, która nas nie zna i być może nawet nigdy osobiście nie pozna, ale wysupłuje kilka złotych z kieszonkowego i wysyła przelew, aby choć na kostkę siana lub garść owsa dla konia było. Czy też ktoś, kto przesyła nam jakiś drobiazg potrzebny przy koniach - kopystkę, szczotkę, uwiąz. To nie jest tylko kilka złotych, to nie jest tylko jakiś przedmiot - to wszystko to Dar Serca. Dzięki takim ludziom chce się żyć. Dają nam nadzieję, że uratowanych koni nie będzie trzeba sprzedać ze względu na brak możliwości ich utrzymania. Dają siły do walki o to.
To lekcja jakiej udzieliło nam życie po pożarze.
Inna lekcja, to bezmiar Zaufania i Oddania jakim obdarzyły mnie konie.
Nie było im łatwo iść w stronę ognia, do wyjścia. Ale z człowiekiem poszły. Najtrudniej było Brytanii. Jej boks był najdalej od wyjścia, prawie na końcu korytarza. Inne konie już wyszły, a ona biegała w kółko, bezradnie, za zamkniętymi drzwiami. A kiedy przyszedł człowiek, otworzył drzwi, ona podeszła. I mimo, że każda komórka jej ciała i każdy okruch, kształtowanego przez tysiące lat instynktu kazał jej uciekać od ognia, w stronę końca stajni gdzie ognia nie było , i gdzie -choć koń tego rozumem nie pojmował- mógł być tylko Koniec Ostateczny, to została przy człowieku. A gdy on powiedział jedno tylko słowo: „Naprzód!”, to bez oporu, bez wahania, poszła z nim przez ogień i dym.
Bezsilna wściekłość jaka przychodzi gdy patrzy się na szalejący pożar, łapie za gardło i rzuca o ziemię. Ale to, co otrzymuje się od ludzi i koni, łapie za gardło i stawia na nogi.
Przepraszam, rozpisałem się trochę za bardzo. Pisać łatwiej niż mówić.
Pozdrawiam
Adam G.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
ps. Ja się pobeczałam czytając o Tańce (Brytanii)
Aktualnie potrzebne bardzo są wszelkiego rodzaju plandeki, folie itp do przykrycia siana i słomy. Nie ma opcji budowy nowej stodoły, bo - pomijając koszty - zwyczajnie się nie da w zimie :-( Strzeszyn dostanie siano i słomę z kilku źródeł, tylko trzeba to czymś przykryć po prostu... Może ktoś ma gdzieś w piwnicy niepotrzebną plandekę... może komuś została jakaś folia z budowy/remontu?
Trzeba też wybudować boksy (znaczy już się budują pomału). I tu potrzebne są wszelkie zawiasy duże, zamknięcia boksów itp... Koszt wysyłki gwoździ i wkrętów przewyższa ich wartośc, więc bez sensu, ale lekkie rzeczy, które może zostały gdzieś komuś - z pewnością się przydadzą...
Szkoda, że tu taka cisza
Aby darczyńcy mieli pewność, że paczki i przelewy dotarły na miejsce, proponuję taki system:
Podawanie Imienia i miasta - nie każdy wszak zyczy sobie podawania danych personalnych na publicznych forach, a w przelewach i paczkach nie podpisujecie się Nickami ;-)
Np: Dotarła:
Paczka od Jana z Warszawy
Przelew od Franki z Przemyśla
etc...
Może tak być?
* * * * * * * * * *
Od razu zacznę od rzeczy (paczek) "najszybszych" ze Szczecina:
Monika ze Szczecina
Asia (Bull Gang) ze Szczecina
MalgorzataSzkudlarek napisał(a):Szkoda, że tu taka cisza
myślę, że wszyscy śledzą, mimo że się nie odzywamy - nie wiem jak innym, mnie trochę brakuje słów w obliczu takiego nieszczęścia... - jak tu pocieszać kogoś w takiej sytuacji, kiedy samemu siedzi się wygodnie w ciepłym fotelu... bardzo piękny list pana Adama, ja się też wzruszyłam. trzymam mocno kciuki. a co z tym źrebaczkiem, który miał przyjść na świat?
Na szczęście źrebak postanowił poczekać jednak na ciepły boks :-)
a dlaczego nie nikiem???Ja i tak podpisalam sie jako duchowaprzygoda bo jakos wole byc anonimowa..
to pozorna cisza
mysle, ze wiekszosc z nas sledzi losy stajni. List piekny, ostatni fragment rozlozyl mnie na lopatki, bo wyobraznia pracuje do tego i cale to zajscie mialam przed oczami. Choc nie wiem, czy ktos, kto takiego dramatu nie przezyl moze sobie taka sytuacje w ogole wyobrazic
Jeszcze wczoraj rozmawialam ze znajomymi, ktorzy wybieraja sie tam z owsem chyba w niedziele, a jak sie uda to chca tez zakasac rekawy i pomoc w "odgarnianiu".
odzew ze strony photoblogowiczów był, parę osob się zdeklarowałao, że pomogą, ale co w końcu z tego wyszło, to nie wiem....
ja dokonałam małego przelewu (niestety mam ograniczone fundusze przed świętami
)
Karolina Jaskulska Poznań
Wątek stajni sledzę cały czas, mimoiż się nie odzywam .
Duchowa Ciebie podpiszę nickiem - Ciebie znam z Imienia i z Nazwiska (niestety lub stety) ;-) ale wiele przelewów to dla mnie i Strzeszyna osoby kompletnie anonimowe :-( Nie mogę wiedzieć że przysłowiowy Jan Kowalski to na forach "Koniu" na przykład :-( stąd pomysł, aby tylko imię i miejscowość podawać
Oczywiście jeśli sobie nie życzycie - nie będę o tym pisać
chciałam jakoś uhonorować osoby pomagające - a nie wiem jak ...
Skoro nie ma więcej głosów przeciw - wklejam listę darczyńców aktualną na tę chwilę (trzeba pamiętać, że banki mają inne poczucie czasu a poczta w okresie świątecznym rządzi się dziwnymi prawami ;-))
Cytat:
Paczki dotarły od
Doroty z Warszawy
Katarzyny z Toczowa Małego
Gotówką wsparli nas:
Paweł A3,
Oliwia Szczecin,
Ewa Warszawa,
Anita Zalesie,
Mateusz A3,
Magda Ostrowiec,
Asia i Jurek Indeks,
Asia Bożęcin,
Ania Wrocław,
Michał A3,
Karolina Zawadzkie,
Piotrek Warszawa,
Maja Łódż,
Ala Tczew,
Aneta Zielona G,
Margarita Białystok,
Amanda Rudyłtowy,
Magda Warszawa,
Sylwia Aleksandrów Łódzki,
Gosia Witonia,
Asia Masłowo,
Magda Zagrodno,
Ewelina Września,
Tomek Muszyna,
Maja Szczecin,
Aleksandra Wrocław,
Ania Kalisz,
Gosia Kamionki,
Iwona Sopot,
Tania Kraków,
Karolina Krośnice,
Kasia Gdańsk,
Asia Ksawerów,
Julia Sopot,
Maria Kraków,
Karina N Dwór Maz.,
Bartek Sędziszów Młp.,
Gosia Szczecin.
Zajęło mi to chwilkę,ale klawiatura...jakoś tak dziwnie mi się rozmazuje...
Stan konta 3055.
Kłaniamy się nisko czapką do ziemi.
Strzeszynopiteki
CD LISTY DARCZYŃCÓW:
Paczka:
Dagmara Kraków
Ola Wrocław
Wpłaty:
Jola Morawica
Helena Gdynia
Iwona Łódż
Marta Szczecin
Katarzyna Kraków
Małgorzata Warszawa
Genowefa Drawsko Pom.
Anna Chełmno
Katarzyna Lubartów
Klaudia Rąbielice Wielkie
Natalia Wrocław
Katarzyna Drawsko Pom.
Michał Legionowo
Marta Kraków
Melita Bydgoszcz
Bożena Kłobrzeg
Dr Krzysztof z Czaplinka
darmowe leczenie rannego źrebaka i deklaracja każdej pomocy weterynaryjnej