Hipologia

Pełna wersja: Lewa strona :((((((((( [+prostowanie]
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
Warto też uświadomić sobie, co to tak naprawdę jest to "skrzywienie" (i co to tak naprawdę jest to "wyprostowanie"). Wtedy łatwiej wyobrazimy sobie ideę, że "żeby zacząć iść prosto, trzeba się powyginać" Wink
To trochę jak z ludźmi. Na przykład modelka, której praca polega na chodzeniu, będzie więcej wiedziała o chodzeniu niż my, nawet jeśli na codzień chodzimy tyle samo, co ona. Jej chodzenie w porównaniu z naszym będzie bardziej świadome - wie, jak stawiać nogi, jak prostować plecy, jak koordynować ruchy całego ciała żeby chodzenie wyglądało płynnie, majestatycznie, elegancko i jeszcze żeby się nie zabić na tych wielgachnych szpilkach :twisted:

Analogicznie, koń wyprostowany to dla mnie koń, który wie jak chodzić. Tak jak ta modelka Smile potrzebuje w tym celu wielu rzeczy; nie tylko ogólnej fizycznej sprawności, ale też np. świadomości ciała, której uczymy wstawiając tylną nogę pod pępek, ale też ćwicząc stęp hiszpański, zwroty, cofanie i milion innych ćwiczeń prowadzących do tego celu (podobno w klasycznej szkole tych ćwiczeń jest kilkaset Confusedhock: ). Dlatego np. Baucher pisał, żeby w każdym ćwiczeniu robić jeden krok naraz - po to, by koń robił każdy krok świadomie.

Poza tym, nawet ta modelka i nawet ten koń, mimo że wiedzą jak chodzić, nie zawsze muszą robić to na tip top. To jest wysiłek, który wymaga skupienia. Tak jak pies który umie chodzić przy nodze, nie zawsze przy niej idzie, a żołnierz nie zawsze maszeruje. Więc nie traktowałabym tego w ten sposób, że "wyprostuję konia i od tej pory będzie wyprostowany". To jest po prostu jeden z elementów układanki Smile
tak pisze o tym na przykład pan Stahlecker:

Cytat:Cel pracy z ziemi z młodym koniem polega na tym, żeby obudzić w nim tak ważną - również dla konia ujeżdżeniowego - świadomość ciała, zwłaszcza kończyn. Ma to się odbywać stopniowo, małymi kroczkami.

Tylko dzięki temu uda nam się zachować pod jeźdźcem naturalny dla konia stan rozluźnienia.
Co mi przypomniało, że kilka dni temu mój sprytny Ali tak jakoś wykombinował, że wokół nogi zawinęła mu się gałązka - i wlazł z nią do stajni, tak, ze przodem był w środku, a tyłem na dworze i nijak nie mógł się obejrzeć na nogi, żeby zlokalizować utrapienie. Miał prawdziwą trudność żeby obliczyć, którą nogą co ma zrobić żeby gałązkę strzepnąć - tak sobie wtedy właśnie pomyślałam, że świadomość nóg to on ma nikłą jeszcze Wink Strasznie się skupił i w końcu pomajtał każdą nogą po kolei w powietrzu i rozwiązał tajemnicę lewej tylnej. Na szczęście jest to arabek intelektualny, a nie emocjonalny, i nie narobił rabanu.

Na świadomość nóg dobre jest lonżowanie konia po torze z przeszkodami - np. porozrzucane chaotycznie jakieś nieszkodliwe przedmioty (myślę też, że fajne na prostowanie, o ile koń nie będzie omijał wszystkiego jedną stroną, a będzie musiał trochę polawirować). No i klasycznie - kawaletki takie i owakie.

A no i zapomniałam o najważniejszym w sumie - bez rozluźnienia grzbietu to nic się nie da w ogóle, żadna gimnastyka nie pomoże. A ja tu o łopatkach :roll:
Można też jeździć z bandażem/czymś miękkim "obejmującym" zad konia, tzn. przepiętym z jednej strona popręgu - wzdłuż boku konia - wokół zadu - wzdłuż boku - dopięte z drugiej strony popręgu. To się na pewno jakoś nazywa. Koń orientuje się, że posiada zad i dwie tylne nogi Smile
[Obrazek: 2-part_chambon_device_up.gif]

Takie cuś...? Wink Minus czambon, rzecz jasna?
Ja tam wolę jak konie chodzą na golasa Smile
ja już gdzieś o tym pisałam, ale nie mogę zlokalizować wątku...
A to dziwy...! Confusedhock: Czy to elastyczny bandaż?
Tak, najzwyklejszy elastyczny bandaż. Tłumaczenie fragmentu tekstu LTJ, jakie kiedyś zrobiłam na szybko:

Cytat:Bandaże mają za zadanie wpłynąć na zachowanie konia, podnieść jego świadomość własnego ciała i poprawić jego wydajność. Są to dwa połączone ze sobą bandaże elastyczne, zawiązane wokół kłody konia w kształt ósemki. Niewielkie różnice w usytuowaniu wywołują rozmaite reakcje. Bandaże utrzymują stały kontakt z ciałem, ponieważ poruszają się wraz z koniem. To szczególnie ważne dla koni z niedoborami neurologicznymi, ponieważ stały dopływ bodźców stymuluje odbudowę ścieżek nerwowych.
Większość koni toleruje bandaże bez wstępnych zabiegów, należy jednak uwzględnić kilka rzeczy, kiedy zakładamy je na konia po raz pierwszy.
Zanim zwiążemy oba końce, należy przytrzymać je stojąc tuż za łopatką konia i poprosić kogoś, by poprowadził konia kilka kroków naprzód, zatrzymał i powtórzył to kilka razy. Jeśli koń nie wydaje się odczuwać dyskomfortu i akceptuje bandaże, możemy je zawiązać.
Gdy koń ma bardzo spięte mięśnie zadu lub ogon, należy powtórzyć powyższe ćwiczenie z bandażem przełożonym nad ogonem (patrz zdjęcie 2 i 3), zanim przełożymy go pod ogon.
Jeśli jesteśmy sami, a nasz koń nie sprawia zwykle kłopotów podczas pielęgnacji zadu i ogona, możemy pierwszy raz założyć bandaże bez pomocnika, najlepiej w dużym boksie albo na innej ogrodzonej przestrzeni.
To bardzo interesujące, obserwować subtelne, a zarazem istotne zmiany, jakie dokonują się podczas użycia bandaży. Spięty koń może rozluźnić się i nabrać równowagi, równomiernie obciążając każdą kończynę. Górna linia może się zaokrąglić, zadnie kończyny uaktywnić i zaangażować.
Bandaży można używać w pracy z ziemi i pod siodłem. Podczas pracy w ręku, bandaże mogą pomóc koniom mającym problemy z przechodzeniem przez drzwi i wąskie przejścia. Mogą też ośmielić konie, które prowadzone zatrzymują się lub usztywniają. Podczas lonżowania pomagają uaktywnić zad i podnieść łopatki nie blokując jednocześnie szyi i potylicy. Konie, które zachowują się niespokojnie na lonży, często uspokajają się pod wpływem bandaży.
Zanim wsiądziemy na konia z założonymi bandażami (pamiętajmy, że bandaż nie może leżeć pod siodłem), należy oprowadzić go pod siodłem w stępie i w kłusie i wsiąść (ewentualnie z czyjąś pomocą) dopiero w chwili, kiedy przyzwyczai się do nowego odczucia i nie będzie mu niewygodnie.
Z moich doświadczeń wynika, że jazda z bandażami pomaga koniom, które:
Biją ogonem, ciągną kopytami po ziemi i usztywniają się;
Wyginają grzbiet w odwrotną stronę;
Płoszą się, zwłaszcza jeśli dotyczy to zawsze tych samych miejsc;
Boją się obiektów znajdujących się za nimi.
Nie używają zadnich kończyn. Bandaż daje im większą świadomość “połączenia” między przodem a zadem i pozwala im zachować spokój.
Są nadwrażliwe na działanie łydek lub przeciwnie – wydają się na nie znieczulone.
Po przebytej kontuzji chodzą nierówno zadem.

Niezależnie od tego, w jaki sposób używamy bandaży, należy stosować je podobnie jak każde inne narzędzie treningowe – czyli w uzależnieniu od reakcji konia. Jeśli zaobserujemy pozytywne zmiany, należy używać ich przez 5 – 10 sesji treningowych, a potem od czasu do czasu wracać do nich w razie potrzeby, na przykład przy wprowadzaniu nowych ćwiczeń.
Dagmara, a próbowałaś tego jakimś koniu?

Mnie to zaciekawiło, bo my po kontuzji zadu jesteśmy i właśnie zad nam nierównomiernie pracuje. Tyle, że ja się boję patentów.

Trochę mnie kusi, żeby zobaczyć jak to zadziała na Siwka...
próbowałam, na dwóch koniach, kilka razy -
- u klaczy, która właśnie tak miała, że przód sobie, a zad sobie - widać było, że się zaczyna coś składać do kupy;
- u klaczy, która już ładnie na lonży schodziła w dół z dość aktywnym zadem - zaczął się zarysowywać początek podnoszenia, "uwalniania" w mostku i w łopatkach.

niestety czynnik ludzki z mojej strony wystąpił - czyli jakaś przerwa dłuższa i potem zapomniałam na śmierć o bandażach - ale teraz wrócę do tego.

dodam, że lonżuję na kantarze tylko. i tak sobie myślę, że bandaży bym nie sklasyfikowała jako patent, raczej jako pomoc naukową. one nie narzucają żadnego ustawienia - dają tylko koniowi sygnał, jakie miejsce w przestrzeni zajmuje jego ciało.
Moja pracodawczyni jeździła w bandażu klacz, która kompletnie nie miała wyczucia ciała (i była krzywa jak niewiadomo co, pisałam o niej w wątku o podkuwaniu). Kiedy pierwszy raz na nią wsiadła wyglądało, jakby zad i przód należały do dwóch różnych koni! Dzięki bandażom klacz zauważyła, że ma też właśnie zad i zadnie nogi i wpłynęło to na nią bardzo pozytywnie.

Julia, Martyna: ja też nie określiłabym bandaży mianem "patentu", one tylko dotykają konia, mówią mu "hej, masz zad!". Nie uwierają, nie ustawiają w żaden sposób, są nieinwazyjne, to właśnie, jak pisze Dagmara, taki sygnał dla konia, żeby mógł wyczuc ile go właściwie jest Smile
To wszystko co piszecie na temat "świadomości ciała" itp. jest bardzo ciekawe, ale mam nieodparte wrażenie, że łatwiej jeździć po różnorodnym terenie, stopniując zadania. Myślę, że to najlepsza droga do uzyskania pełnej świadomości.
Nora, ja pomyślałam o czymś zupełnie innym, bandaż elastyczny mi się nawet podoba :) W każdym razie bardzo mnie to zaciekawiło. Tym bardziej, że zdaje się łagodnie oddziaływać na dwa najistotniejsze miejsca - zad i podstawę szyi. Dla nietykalskiego konia, który udaje, że nie ma zadu, to może być pomocne (tak myślę - sprawdzę na panu nietykalskim wielkim małym Alim ;) ).
Julia Zdrojewska napisał(a):Ja się jednak uprę przy łopatkach - jako podstawowe i najefektywniejsze ćwiczenie prostujące

To prawda, pod warunkiem, że ćwiczenie to jest poprawnie wykonywane, co wcale nie jest takie proste. Nie radziłbym stosowania go komuś, kto nie robił go wiele razy na ujeżdżonym koniu, przy czym należy tu zwracać uwagę na następujące sprawy:
- koń powinien schodzić ze śladu przodem, podczas gdy zad porusza się nadal po tej samej linii.
- potrafimy wg własnego życzenia regulować stopień odsunięcia łopatek, tzn wykonać ćwiczenie "łopatką naprzód" z nieznacznym przesunięciem przodu( ślad wewnętrznej tylnej pomiędzy śladami przednich nóg),na trzech i czterech śladach.
- boczne zgięcie szyi jest takie, jak na wolcie (koń powinien przesuwać łopatki pod działaniem zewnętrznej wodzy i ciężaru , wodza wewnętrzna jedynie kontroluje zgięcie w szyi.
Ćwiczenie to źle wykonane( w szczególności gdy koń odsuwa zad na zewnątrz ) prowadzi do utrwalenia skrzywienia konia. Zanim je wprowadzę , uczę najpierw poruszania się na wprost przy szyi zgiętej w bok a później trawersu (nie jest on wszakże konieczny, o ile koń nie wykazuje tendencji do odsuwania zadu na zewnątrz po przyjęciu bocznego ustawienia.)
Jazda po prostych wydaje się najbardziej logicznym ćwiczeniem dla wyrobienia prostoty, ja jednak bardziej przychylam się do zasady, że koń prosty to koń równo giętki na obie strony i dużo ćwiczę na różnych liniach krzywych.( wolty, ósemki i serpentyny) Więcej ćwiczę w stronę sztywniejszą, lecz w znacznie krótszych nawrotach.
Zaciekawila nas (Jacka i mnie Wink) pomoc w formie bandazy i natychmiast postanowilismy to wyprobowac. Pokusa podczas zakladania miala mine, jakby chciala powiedziec "co znowu przeczytaliscie :roll: ", ale nie sprawiala wrazenia zaniepokojonej. Owszem troszke sie wiercila, ale dalismy jej czas na przemyslenie sprawy. W trakcie pracy na lonzy szla pilnie i uwaznie przed siebie nie zwracajac uwagi na bandaze. W zaden sposob jej nie spinaly i nie przeszkadzaly jej. Poniewaz na razie moze chodzic tylko na lonzy (kontuzja kolana) bedziemy stosowac to przez kolejne 10 dni jak zalecano Smile zobaczymy co sie jeszcze wydarzy :mrgreen:
Stron: 1 2 3 4