Hipologia

Pełna wersja: Wegetarianizm
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
semiramida napisał(a):nic nie szkodzi :wink: Nie agituję za tradycją ale wiem, że sporo rzeczy w tradycji jest zdrowych. Szkoda że skupiamy się nad zawartością mięsa czy mleka w diecie, całkowicie pomijając szkodliwe mieszaniny olejów roślinnych z cukrem i mąką,zwane ciastami, chlebami, makaronem, płatkami śniadaniowymi, słodyczami, kremami. Byłoby cacy gdyby to one nie przekraczały 10% diety i wegetarian i niewegetarian Smile

ja staram się nic nie pomijać Wink w końcu jestem tym co jem
ale pycha Mazazel...juz sie prawie najadlam samym czytaniem, ale sprobuje tych przepisow w realu!!! Big Grin
postanowilam, ze w tym roku kupie kilka karpi na wigilie i wypuszcze je do rzeki....albo do stawu jakiegos.

kiedys karp mi bardzo smakowal. Ale ktoregos roku kupilismy zywego i zeby byl swiezy
plywal w mojej wannie w domu. Mial taki fajny pyszczek....przywiazalam sie. Karpia zabil moj mąż, ale powiedzial, ze nigdy wiecej tego nie zrobi. A ja juz nigdy wiecej nie dam rady zjesc tej ryby chyba...

W sumie to jezeli np istnieje reinkarncja to moze te wszystkie biedne ryby, te konie idace na rzez to sa byli hitlerowcy, opracwcy z obozow koncentracyjnych ....i moze tak powinno sie z nimi dziac. Ale co jezeli to nie prawda???????? Sad

jakos mam glupie mysli ostatnio,zwlaszcza jak widze te rybki w niezliczonych ilosciach w kontenerach. My sie cieszymy, a one pozostawialy swoich bliskich gdzies tam... Sad
DuchowaPrzygoda napisał(a):postanowilam, ze w tym roku kupie kilka karpi na wigilie i wypuszcze je do rzeki....albo do stawu jakiegos.
Może lepiej po prostu nie kupować? Pierwsze pytanie, czy rzeka / staw będą ok (czystość, warunki, wędkarze). Drugie, czy takie "wymacane" zwierzę ma duże szanse przeżycia?
Co do pierwszego pytania, pewnie to zależy, pewnie można dobre miejsce karpiowi znaleźć. Co do drugiego - nie wiem.
No i w sumie jest też trzecie z samego początku - czy nie lepiej zmniejszać popyt i nie kupować. Plus protestować, jak karpie są niehumanitarnie traktowane?
masz racje Klaro, lepiej, lepiej tak jak piszesz zrobic...bardzo mi jakos smutno i emocjonalnie do tego tematu podchodze
.
Ale tak sobie wyobrazalam, ze jak te karpie kupie i je wypuszcze do stawu gdzies to ze to bedzie takie symboliczne.. ze moj malutki gest bedzie spowiedzia i wyrazeniem zalu....i skruchy. Ze to bedzie takie metaforyczne uswiecenie wielkiego Zycia malutkich naszych braci i siostr..
nie, no zwariowalam chyba?!
Tak emocjonalnie to ja Cię jak najbardziej rozumiem.
Z tego co wiem, to jeśli już wypuszczać karpia, to:
- upewnić się, że jezioro jest czyste
- upewnić się, że karp będzie miał w nim co jeść (trzeba by dopytać jak to jest, to chyba roślinożerca)
- pozwolić mu się zaaklimatyzować przed wpuszczeniem do nowej wody (trochę nowej wody do wiaderka)
- pozwolić mu się stopniowo przyzwyczaić do niskiej temperatury (bo inaczej szok termiczny może go wykończyć)
- jak najmniej dotykać, bo mu się ochronny śluz niszczy (tylko że nie da się cofnąć tego, co przeszedł wcześniej...)
Ale jakie szanse będzie miał taki karp, to nadal nie wiem.
Dla mnie ważniejsza jest walka z dręczeniem karpi pod koniec ich życia... (Ech, co ja się będę rozpisywać, każdy to widział...)
dobrze, przemysle swoja decyzję. Dziekuje Big Grin
Moze znajde inna modlitwe na ten szczegolny dzień...
Myslę, że takiemu karpiowi już nie pomożesz, najwyżej możesz jego cierpienie przedłużyć...Po pierwsze- nie szkodzić: nie kupując go oraz pokazując, ze można przygotować kolacje wigilijną bez karpia.
jest teraz nowy przepis,że po karpia musisz na targ przyjść z wiaderkiem, nie możesz kupić żywej ryby i wsadzić do foliówki... no chociaż coś...

Karpie sa rybami roślinożernymi , najlepeij czują się w zamulonych zbiornikach wodnych .

Ja nie kupuję karpi , ponieważ uważam, że jeżeli popyt się zmiejszy , to zmniejszy się tez wyłów karpi.
Nie wiem czy zauważyliście, ale teraz bardziej popularny robi się łosoś lub dorsz na wigilijnym stole....
szkoda że tak późno z tym przepisem weszli ale lepiej niż wcale
większość ludzi się więc szczyciło zabijaniem ryb na oczach innych wręcz to była dla nich swego rodzaju reklama
prawdziwi wędkarze mówią na nich pogardliwie 'mięsiarze'
mój tata jest wędkarzem, ale wypuszcza każda rybę ,nawet te największe okazy, trofeum dla niego są zdjęcia Smile
i pytałam, czy karp " świąteczny" przeżyje ,jeżeli się go wypuści , przeżyje Wink
no pewnie że przeżyje ewentualnie jak się nie dostosuje do warunków dostatecznie szybko to padnie łupem wydry ale ona też musi z czegoś żyć
mój tato też jest wędkarzem ale nie wypuszcza wszystkich ryb jakie złowi niektóre bierze ale tylko te duze,
za to pomaga w zarybianiu przeciwdziała kłusownictwu itp
i wole jedną na miesiąc złowioną własnoręcznie (uczciwa walka) niz co dzień tą z morza jest ich coraz mniej zapaleni ekolodzy biją na alarm ale marketing to maszyna chaosu bo co nie pójdzie na legalu to są inne sposoby a i też dużo się marnuje ryb przez konsumpcyjne nastawienie ludzi, bo po co szanować skoro zawsze jest w sklepie?
no, chyba dojrzalam do diety bezmiesnej, bo kompletnie nie ciagnie mnie do miesa.

Czasami jak jestem w gosciach to pozwole sobie cos tam nalozyc ...ale okazuje sie, ze wcale nie jest to dla mnie juz smaczne!!!Przeciwnie...i to bardzo mocno przeciwnie.

No i jeszcze raz podziw dla ludzi, ktorzy jedza mieso :!: , wiekszosc moich znajomych przyjela moja decyzje ze spokojem, i o dziwo nikt tego nie komentuje, nie straszy konsekwencjami i na dodatek staraja sie, zeby na stole bylo zawsze cos jarskiego, super!!!!Sa kochani.

aaa...i schudlam 6 kilogramow!! Waze 49 kg i jestem prawie laska!!!!! :lol:
Mam podobnie, nie musiałam się zmuszać do niejedzenia mięsa - mam do niego taki stosunek jak do tranu, nie lubię i już. Z tym, że to nie jest stricte wegetarianizm, bo tak jak ty czasem sobie coś nałożę. No i jadam rosół na kurze.

Tylko jak się tak nie jada tego mięsa to trzeba pamiętać o strączkowych! Zupa groszkowa tudzież fasolka szparagowa - musi być.
wlasnie zjedlismy obiad, ziemniaki, bez ktorych nie umialabym zyc, wlasnie fasolke szparagową i boczniaki...syn zjadl do tego jeszcze kotlet.

Jak sie juz wszyscy przywzyczaja, ze nie jem miesa to mysle, ze nie bedzie problemu z tym, ze ktos bedzie sie upieral z nakladaniem mi czegos na talerz!!! I nie bedzie urazony...ja jednak bardzo szanuje to, ze ktos zapraszajac mnie wklada jakas prace i serce w to, zeby poczestowac...dlatego wole nie odmawiac za bardzo. Powolutku, coraz wiecej ludzi juz mi nic takiego nie proponuje...bedzie dobrze. Big Grin
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11