Hipologia

Pełna wersja: Plywanie z konmi
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Dokopalam sie do netu, niestety nie mam polskich liter, wiec wybaczcie za literowki Smile

Chcialam was spytac czy kiedykolwiek plywaliscie na koniu? Ja pracuje teraz nad morzem, wzielismy tydzien temu nasze kucory na plaze zeby z nimi poplywac. Nigdy wczesniej tego nie robilam, wiec bylo to dla mnie mega przezycie, konie odplywaly dosc daleko od brzegu, bylo to niesamowite uczucie, cos zupelnie innego niz zwykla jazda. Zastanawiam sie jednak czy jest to ok jak sie siedzi wtedy na ich grzbietach? Czytalam kiedys ze powinno sie plynac kolo konia, ale tu wszyscy plywaja zostajac na grzbiecie. poza tym konie plywaj banardzo szybko, jak probowalam plynac obok to zostalam w tyle i kon zwial na brzeg Smile Bede miec zdjecia z naszego plywania, wrzuce je kiedys jak wroce do Polski.

Podzielcie sie swoim doswiadczeniem w plywaniu z konmi Smile
Big Grin Big Grin Big Grin ale Ci fajnie!!!

ja nie plywam teraz z konikiem, niestety, bo nie mam warunkow...\

wieki temu plywalam z konmi na jeziorze mazurskim, ale tam bylo kilka konikow i ten moj podazal za pierwszym. Nie siedzielismy na grzbiecie, konik mial linke na szyi z uwiazu , juz nie pamietam dokladnie jak to bylo wiazane i sie plynelo gdzies tak na wyskosci klebu, tej linki wlasnie sie trzymajac...nic nie kierowalam. Wodzy tez nie bylo, ani siodla bo jezdzilismy w samych kantarkach i na oklep.

Nie wiem czy bym miala odwage plywac z koniem w siodle i z wodzami, na takim golym to TAK.
I mysle , zeby wystarczylo dotykajac lebek konia kierowac w odpowiednim kierunku dokad sie chce plynac...chociaz pewnosci nie mam bo plywalam z doroslymi jako dziecko jeszcze. I praktycznie to oni kierowali.
Parę lat temu miałem raz okazję popływać, tak w "opakowaniu". Na krótkich odcinkach płynąłem jakoś tak nad siodłem, i o mały włos strzemion nie utopiłem - musisz uważać Wink Na dłuższych kawałkach swobodnie można spłynąć obok konia, trzymać się za grzywę blisko kłębu, i delikatnie (!) sugerować kierunek wodzami. Frajda nie do opisania, warto spróbować! Tylko spytaj najpierw właściciela stawu - konie zaraz po wejściu do wody powypróżniały się, i np. blisko kąpieliska może to nie być dobrze widziane. :oops:
O ile dobrze pamiętam to w książce Paalmana było o pływaniu z koniem i tam było, żeby płynąć obok, ale chyba jako drugi sposób to było, że można płynąć na koniu. Tylko żeby nie ciągnąć za wodze i żeby jakoś go specjalnie nie dociążać, bo można konia podtopić.
Typowo to nie pływałam z końmi, ale do małego stawu to wchodziłam na kucach. Wody było trochę ponad kłąb, ale koniska szły po dnie i nie płynęły. Więc doświadczenia jako takiego nie mam Sad
Ano teraz nie ma pogody na dalsze plywanie, ciagle leje i wieje, konie dostaja swira jak tylko sie chce podjechac do wody, wiec nawet nasze beach treki nie wypalaja zbyt dobrze, bo konie boja sie fal i ludzie sa troche zawiedzeni ze nei wchodza do wody. Ale co ja im poradze, sama bym sie bala wejsc do wody jak sa takie fale, nie dziwie sie koniom...

Mysmy siedzili na grzbietach, ale dobrym rozwiazaniem byloby miec cordeo na szyi i trzymac sie jego. Ja uwazalam i nie ciagnelam za wodze, ale dziewczyny ciagaly konie i bylo to moim zdaniem troche niebzpieczne bo je wtedy podtapialo, ale one niestety maja inne poglady na to jak sie powinno jezdzic.... a woda jest tu strasznie slona, niefajnie jest jak kon sie jej nalyka.

(ps, sorry nie mam polskich liter)
a ja mam pytanie tyczace sie koni mlodych niemajacych wczesniej nic wspolnego z woda poza kapielami Big Grin
jak przyzwyczajaliscie swoje konie do otwartej wody. jak to sie ma do naszego bezpieczenstwa . pytanie moze wydac sie dosc dziwne ale czy nie mielscie obaw ze np kon odplynie za daleko, ucieknie wam na srodek np jeziorka czy poplynie do innego brzegu niz wy zakladaliscie.
mamy w okolicy dosc fajne jeziorko nad ktore nasi jezdzcy na koniach jezdza poplywac ale nie ukrywam ze mam obawy. wiadomo ze na pierwszy raz nie weszlabym gleboko z lexem ale nie wiem czy jemu sie na tyle nie sposoba ze stwierdzi ze chce plynac dalej.
czy ryzykowac? a moze moje obawy sa sluszne?
Obawy są słuszne ! Moim zdaniem młody koń powinien zaczynać "poznawanie" wody i pływania , w towarzystwie starszego, albo starszych doświadczonych koni. Sam może się przestraszyć sytuacji i zareagować nieprzewidywalnie ,np: próbować dostać się na przeciwległy brzeg . Przeżyłem kiedyś taką przygodę z koniem , który usiłował przepłynąć jezioro i nie było to wcale "wesołe" doświadczenie , choć skończło się szczęśliwie.
dziękuje Panie Wojtku za odpowiedz. a czy zdarzają sie sytuacje kiedy w trakcie plywania zagrożony jest jeździec ? czy kon może napłynąć na osobę płynąca obok czy raczej takie rzeczy sie nie zdarzają. Myślę ze ma to dużo wspólnego z nauka konia z ziemi i zaufaniem? . dlaczego pytam. ponieważ Lex bardzo polega na moich decyzjach, jeśli się czegoś przestraszy chowa sie za mnie lub czasem na mnie ( pracujemy nadal nad tym ) choć nigdy krzywdy przez nadepniecie np mi nie zrobił. Jeśli ja idę do stracha to on tez ,jest ciekawski ale mimo to czuje ze nie moge pozwolic na zniszczenie tego ze ma do mnie zaufanie ze krzywda mu sie nie stanie przy mnie. czy takie rzeczy moga miec wplyw na wspolne kapiele?
Pływanie z koniem wspaniałe przeżycie.Miałam okazję kilka lat temu tego doświadczyć.Oczywiście odbywało sie to bez siodła i w trakcie pływania trzeba było się zsunąć z grzbietu i płynąć obok.Najgorzej było przy wychodzeniu z wody źeby sobie zdążyć wśliznąć się spowrotem na grzbiet bo wskoczenie na takiego mokrego śliskiego konia to sztuka.Swojego roczniaka przyzwyczajam do wody a fakt że mieszkamy nad stawami bardzo mi to ułatwia.Po za tym pływanie to dla konia samo zdrowie przecież często jest to forma rehabilitacji po kontuzjach.ŚWietna sprawa polecam ale tylko osobom które same czują się jak ryba w wodzie.
Tytułem uzupełnienia dodam, że w teorii (jedynie) znam dwie szkoły: płynąć obok konia (nigdy od strony nurtu, bo można dostać się pod kopyta!) lub za koniem, trzymając się ogona. Z tego co wiem nie powinno się pozostawać na grzbiecie, bo to może być dla konia zbyt trudne. Szczególnie niedoświadczonego. Kierować najlepiej chyba dłuższymi wodzami (uwiązem) przymocowanymi do kantara.
Kiedyś pławiliśmy konie na pobliskiej żwirowni, ale nie zaryzykowaliśmy wejścia głębiej - jednak to nie jest odpowiednie miejsce, nawet dla ludzi, ze względu na niestabilne dno i jego zaskakujący profil.
Ale mam jeszcze mocny zamiar spróbować pływania z koniem, może się uda przed emeryturą he he he... Tongue
Zazdroszczę każdemu, kto miał okazję pływać z końmi.. mi to jeszcze nie było dane mimo tylu lat jazdy Smile Ale może jeszcze wszystko przede mną..
Teraz niestety nie ma nigdzie w pobliżu odpowiednich warunków.. Jeszcze niedawno (nie wiem jak teraz) była piaskownia, na którą się napaliłam, żeby pójść z koniem. Dzień wcześniej weszłam tam sprawdzić jak ma się dno i głębokość.. (sama nie lubię nieznanej wody, a co dopiero żeby konia puścić) i niestety moim zdaniem było za grząsko Sad I tyle było z pływania.. Tongue
Regularnie pływałam z koniem w jeziorze. Codzienny rytuał. Jeszcze jak żył Mores bylismy częstymi bywalcami plazy rzecznej (Warta). Przepływaliśmy na druga stronę, z prądem ...wychodziliśmy kawałek dalejSmile
Eh...
Moim marzeniem jest galop po morzu, piasku..Smile..może kiedyś