07-28-2009, 08:59 AM
Na pewno słyszeliście o dramacie konia, który ciągnąc turystów do Morskiego Oka padł prawdopodobnie z przemęczenia. Wszyscy w koło mówią, że konie ciągnące wozy z turystami nie mają lekko i jest ich im żal ale jak widać nie wiele się w tej sprawie dzieje. Tłumaczą się liczbą osób, że powinno być 14 a było 22 ale nie jest powiedziane, że te 14 nie będzie mieć wagi tych 22. Kto szedł trasą do Morskiego Oka wie jak jest, że trasa wiedzie ciągle pod górę. Zastanawiam się czy ktoś zbadał czy konie są zdolne do takiego wysiłku ciągnąc te wozy z turystami? Jak to wygląda w rzeczywistości? Ile razy te konie przechodzą trasę 9,5km? Czy faktycznie następuje ich wymiana jak zapewniają górale? Zmęczone jadą odpoczywać a na ich miejsce przychodzi nowa para? I jeszcze kwestia wiedzy. Na pokazanym filmie widać jak góral obciera konia z piany. Zostało mu zarzucone, że nie powinien tego robić bo pogorszyło to jeszcze bardziej stan konia. Padły też zarzuty, że nie dostał wody ( można o tym przeczytać w gazetach co jednak uważam za rozsądne). Koń nie przeżył. Został spalony co utrudni ustalenie co było przyczyną jego padnięcia.
Film jest wstrząsający.
http://www.onet.tv/morskie-oko-kon-padl-...,klip.html#
Przykre jest to, że coś takiego dzieje się w Tatrzańskim Parku Narodowym. Że nikt nie ma współczucia, że w upalne dni zwierzętom też jest gorąco, że nikt wsiadający do takiego wozu nie zastanawia się, że jest już za dużo osób a konie muszą ciągnąć te wozy. Zastanawia mnie jeszcze jedno czy Ci górale są świadomi tego na co skazują te konie? Z jednej strony pewnie nie bo liczą się pieniądze ale z drugiej strony dobry koń kosztuje a na częstą wyminę nie jestem pewna czy ich stać. A może to nie jest tak?
Mnie osobiście odwiedzają czasami górale chcąc kupić od mnie Roksanę. Dawali całkiem niezłe pieniądze kiedy miała około 2 lat. Kiedy odmówiłam chcieli mi dać innego konia na wymianę. Jak zapytałam do czego im taki koń to powiedzieli, że do wożenia turystów. Byli jeszcze kilkakrotnie po czym sobie darowali.
Zawsze uważałam górali za osoby kochające i szanujące nie tylko góry ale i zwierzęta. Mieszkam 60km od Zakopanego. Ale zaczynam zmieniać zdanie bo to nie pierwszy taki przypadek. Znajomy posiada konia którego wcześniej mieli górale. Po wygranych kumoterkach poszli pić a koń spocony pozostał na 30 stopniowym mrozie. Miał zapalenie płuc. Jak nie miał siły iść był bity i pojony wodą z cukrem. Jak widzieli, że z tego konia nic już nie będzie sprzedali go dalej.
Na szczęście trafił w dobre ręce i ma się dobrze
Film jest wstrząsający.
http://www.onet.tv/morskie-oko-kon-padl-...,klip.html#
Przykre jest to, że coś takiego dzieje się w Tatrzańskim Parku Narodowym. Że nikt nie ma współczucia, że w upalne dni zwierzętom też jest gorąco, że nikt wsiadający do takiego wozu nie zastanawia się, że jest już za dużo osób a konie muszą ciągnąć te wozy. Zastanawia mnie jeszcze jedno czy Ci górale są świadomi tego na co skazują te konie? Z jednej strony pewnie nie bo liczą się pieniądze ale z drugiej strony dobry koń kosztuje a na częstą wyminę nie jestem pewna czy ich stać. A może to nie jest tak?
Mnie osobiście odwiedzają czasami górale chcąc kupić od mnie Roksanę. Dawali całkiem niezłe pieniądze kiedy miała około 2 lat. Kiedy odmówiłam chcieli mi dać innego konia na wymianę. Jak zapytałam do czego im taki koń to powiedzieli, że do wożenia turystów. Byli jeszcze kilkakrotnie po czym sobie darowali.
Zawsze uważałam górali za osoby kochające i szanujące nie tylko góry ale i zwierzęta. Mieszkam 60km od Zakopanego. Ale zaczynam zmieniać zdanie bo to nie pierwszy taki przypadek. Znajomy posiada konia którego wcześniej mieli górale. Po wygranych kumoterkach poszli pić a koń spocony pozostał na 30 stopniowym mrozie. Miał zapalenie płuc. Jak nie miał siły iść był bity i pojony wodą z cukrem. Jak widzieli, że z tego konia nic już nie będzie sprzedali go dalej.
Na szczęście trafił w dobre ręce i ma się dobrze