Mam problem.
Jeżdżę na 6 letnim wałaszku rasy Huculskiej. Piękny, młody, silny, srokaty konik. Problem w tym że jest nerwowy. Nie daje nogi, gryzie, kopie (ja tego nie doświadczyłam) i bryka pod siodłem.
Ostatnio kupiłam marchew i schowałam do kieszeni żeby dać ją po jego pracy. Gdy weszłam do Jaśmina boksu aby się z nim przywitać on prawdopodobnie wyczuł marchew i zaczął mnie skubać... WSZĘDZIE! Więc odłożyłam ją na półkę i poszłam do niego z powrotem. Ale to się nie skończyło. Stanęłam w kącie i czekałam aż się uspokoi. Trwało to jakieś 20 min. ale stał spokojnie. Zaczęłam go masować a on sięgał do moich rąk i chciał je dalej skubać.
Nie miałam już nerwów i żeby nie zrobić jakiegoś głupstwa wyszłam i się nim nie interesowałam.
Powinien Ci pomóc właściciel tego konia, instruktor jazdy konnej, inna dorosła osoba, która ma doświadczenie w pracy z końmi.
Nie rozumiem dlaczego w ogóle znajdujesz się w sytuacji z którą sobie nie radzisz.
Czyj to koń?
PS. Ponawiam prośbę do moderatorów o stworzenie działu dla nastolatek/nowicjuszy.
A ja się ponownie do prośby przyłączam.
Po pierwsze zrób tak jak napisała ci Julia - zapytaj właściciela konia jak masz się zachować gdy on cię podskubuje. I czy właściciel wie, że jego koń gryzie i kopie, a mimo to pozwala ci przebywać w jego boksie? Poza tym do takiego podgryzacza nie powinno się wchodzić pachnąc smakołykami (w ogóle nie powinno się go karmić z ręki), bo to go prowokuje do szczypania.
Nie tyle właściciel co masztalerz kiedy stoi obok jego boksu to pozwala się skubać ale kiedy jego skubnięcia przybierają na sile zaczyna wymachiwać ręką lub podnosi głos ale ten na chwile odejdzie i wraca z powrotem. Mój trener mówi że po prostu Jaśmin to taki żartowniś i się droczy ale ja sądzę że on jest po prostu znerwicowany...
Co Wy o tym sądzicie?
Uważam że nie należy ignorować podskubywania przez konia bo może się to skończyć źle. Jestem tego dobrym przykładem. Wychowałam swojego wałach i pozwalałam mu ma takie "podskubywanie" (był karmiony z ręki). Koń nie wie jak dla Ciebie jest lekko a kiedy Cię zaboli. A z każdą chwilą sprawdza na ile może sobie pozwolić aż pozwoli sobie za bardzo. W ten oto sposób zostałam dotkliwie ugryziona w pierś (o powikłaniach związanych z tym nie wspominam). Wiem że był to wynik złego wychowania przeze mnie. Moim zdaniem nie wolno dawać się prowokować do podskubywania, nie interesować konia tym, a jak koń zacznie to odchodzić, albo delikatnie zasugerować że nie powinien tak robić (np odepchnąć koński pysk ręką mówiąc "nie" "źle" albo coś w tym rodzaju) zachowując przy tym spokój i powagę. U mnie to zaczęło skutkować (no i przestałam karmić z ręki - smakołyk kładę na ziemi)
Tobie jednak trudno będzie to zmienić dopóki nie zmieni się podejście owego masztalerza, o którym wspomniałaś. Jeśli Ty będziesz próbowała konia tego oduczyć a inni będą pozwalali na podskubywanie to na pewno koń się nie zmieni. Wybacz ale na tym punkcie jestem przewrażliwiona po ugryzieniu. Po prostu moim zdaniem to poważna sprawa.
Rzeczywiście poskubywanie jest wstępem do gryzienia...
Nie należy uczyć konia karmienia z ręki, podawać dłoń do lizania. Tak- lizania, bo ono jest wstępem do kąsania.
Wszelkie smakołyki należy podawać do żłobu lub na ziemię.Niestety często spotykamy konie, które po kilku podaniach karmy z ręki już uważają, ze człowiek= przyjemność jedzenia.Niedawno całkiem oprzytomniałam, gdy moją małą zróbkę poczęstowałam kawałkiem smakołyka prosto z dłoni. Kontynuować nie zamierzam...
Ten koń nie jest raczej nerwowy, czy zestresowany, tylko nieujeżdżony i w ogóle niewychowany. Tak zachowują się konie nie szanujące człowieka- w naturze takie podgryzanie jest sposobem na ustalenie hierarchii- koń zajmujący wyższą pozycję w stadzie może podgryzać tego stojącego niżej a nigdy odwrotnie. Ja bym radził zmienić sobie stajnię - nie wyobrażam sobie , aby odpowiedzialny instruktor dopuścił, aby koń , który nie ma wpojonego podstawowego posłuszeństwa wobec człowieka chodził pod początkującymi jeźdźcami- prędzej czy później skończy się to jakimś wypadkiem Jeżeli takie konie są udostępniane do jazd, to znaczy, że instruktor nie potrafi tego zrobić , czyli nie ma elementarnych kwalifikacji, lub że mu się po prostu nie chce.To do właściciela koni(trenera, instruktora, obsługi stajennej) obowiązków należy przygotowanie rekreacyjnych koni tak, by były bezpieczne.
Takie zachowanie nie jest wynikiem karmienia z ręki, lecz ogólnych relacji konia z człowiekiem .
P.S. Zachowałaś się rozsądnie- nie nagrodziłaś złego zachowania konia. W ogóle nagradzanie konia (smakołykiem, czy w inny sposób ) po zakończonej jeździe nie ma sensu, koń jest w stanie skojarzyć tylko fakty następujące bezpośrednio po sobie. Ma sens nagroda dana bezpośrednio po dobrze wykonanym ćwiczeniu ( taką nagrodą może być np oddanie wodzy i nieżądanie niczego przez chwilę - wystarczy kilkanaście sekund, co jest podstawową formą nagrody, jak również smakołyk dany od czasu do czasu ) bo jest to dla konia jasne i zrozumiałe.
"Nie należy uczyć konia karmienia z ręki, podawać dłoń do lizania. Tak- lizania, bo ono jest wstępem do kąsania."
To zbytnie generalizowanie. Mój koń od 11 lat liże mnie po rękach (inne sooby, które lubi czasem też) a jeszcze nie nauczył się podszczypywać.
Palina napisał(a):Nie tyle właściciel co masztalerz kiedy stoi obok jego boksu to pozwala się skubać ale kiedy jego skubnięcia przybierają na sile zaczyna wymachiwać ręką lub podnosi głos ale ten na chwile odejdzie i wraca z powrotem. Mój trener mówi że po prostu Jaśmin to taki żartowniś i się droczy ale ja sądzę że on jest po prostu znerwicowany...
Co Wy o tym sądzicie?
Sądzimy, że wszystko powinien wyjaśnić Ci trener.
Jeśli chcesz zrobić dla konia coś dobrego, to nie wchodź do niego do boksu ze smakołykami i "powitaniami". Boks to jest jego własne terytorium w którym powinien mieć ciszę i spokój.
Nie rozumiem jak trener może Cię narażać na przebywanie z koniem, który jak twierdzisz "gryzie, kopie i nie daje nóg".
Co to za stajnia? Kto Ci pozwala wchodzić do tego konia?
Poza tym zmień tytuł tego postu na taki, żeby było wiadomo o co w nim chodzi. Na przykład "Jak sobie radzić z podskubywaniem".
Cejloniara: To TWÓJ koń. Bądź pewna, że gdyby po jego stajni kręciły się tłumy początkujących i każdy wchodziłby do jego boksu się z nim witać i dawał coś z ręki, to nauczyłby się gryźć w tydzień
Dla mnie karmienie koni z ręki przez klientów jest niedopuszczalne i zabraniam tego.
I mam gdzieś, że myślą jaka jestem nieczuła, a wręcz okrutna
Cytat:Bądź pewna, że gdyby po jego stajni kręciły się tłumy początkujących i każdy wchodziłby do jego boksu się z nim witać i dawał coś z ręki, to nauczyłby się gryźć w tydzień
Przepraszam za OT. :oops:
Julio , nie generalizowałabym tak. Moje stoją w stajence dość kameralnej , jednak jest tu zarówno rekreacja i hipoterapia. Ze względu na wielkość koni , jeżdżą tu przeważnie dzieci , które są przywożone przez rodziców. No i jak można przewidzieć , konie są często karmione z ręki. Ułatwia sprawę jeszcze fakt , że stajnia jest typu angielskiego , więc nie trzeba wchodzić do boksów czy w głąb stajni. Mimo to żaden z koni nie nauczył się gryźć . ani z tych prywatnych ( w tym moich) , ani pozostałych.
Fakt , faktem , że z czasem chcemy taką możliwość " zamknąć " tzn. " odciąć " dojście do koni ... bo wiadomo , że różnie może być , jednak póki co jest to niemożliwe.
Natomiast , owszem w większych stajniach , zdarzają się takie rzeczy , że obok boksów nie da się przejść bezpiecznie. :evil:
Czy jest to uzależnione od karmienia z ręki ... być może , ale pewnie nie tylko. :?
Dlatego zgadzam się z tym , że należy ograniczać do minimum ten zwyczaj , jednak nie uogólniałabym , że nawyk gryzienia jest spowodowany tylko tym właśnie. :roll:
Anna Skalik napisał(a):Julio , nie generalizowałabym tak. Moje stoją w stajence dość kameralnej , jednak jest tu zarówno rekreacja i hipoterapia. Ze względu na wielkość koni , jeżdżą tu przeważnie dzieci , które są przywożone przez rodziców. No i jak można przewidzieć , konie są często karmione z ręki. Ułatwia sprawę jeszcze fakt , że stajnia jest typu angielskiego , więc nie trzeba wchodzić do boksów czy w głąb stajni. Mimo to żaden z koni nie nauczył się gryźć . ani z tych prywatnych ( w tym moich) , ani pozostałych.
Ale czy ci początkujący samodzielnie obsługują konie?
Siodłają? Czyszczą? Wchodzą do boksów?
Nie.
Początkujący czyszczą i siodłają na zewnątrz pod okiem instruktorki i z jej pomocą. Z boksów lub padoków konie wyprowadzają tylko osoby upoważnione i ewentualnie zaawansowane.
Zdarza się , że przed jazdą konikowi sie trafia małe " przekupstwo" ... oczywiście z ręki. Po jeździe wszystkie konie , które były użytkowane, jednocześnie dostają od swoich jeźdźców"podziękowanie "z ręki.Są jednak pewne zasady , a właściwie jedna generalna , smakołyki dostają wszystkie lub żaden.
Hipopacjenci też swoje ćwiczenia rozpoczynają od karmienia , czesania i głaskania koni.Oczywiście pod nadzorem hipoterapeutki i często z jej pomocą.
Ale Julio , to tylko przykład , napisałam na wstępie , małej kameralnej stajni.
U nas konie na padokach są tyle , ile się da ( w przerwach pomiędzy jazdami też ) , no i nie pracują zbyt wiele .... i w sumie ma to tylko częściowo dowieść tego , że karmienie z ręki nie jest złem samym w sobie. Wpływają na to jeszcze inne czynniki.
Rozumiem Twoje zdanie , szanuję je i podziwiam konsekwentność .
Aniu: Dzięki za zrozumienie.
Ale tego co dla nas to jest oczywiste, nie zrozumieją początkujący, a będzie się ich pojawiało na tym forum coraz więcej.
Tak jak napisałaś- wszystko co dzieje się w stajni jest nadzorowane przez osoby doświadczone.
Gdyby do koni przychodzili sami nowicjusze bez nadzoru, to konie natychmiast (w ciągu kilku dni, tygodni) nauczyły by się gryźć i wykorzystywać ulotne granice między nagrodą a żebraniem.
I chyba nikt z nas nie ma wątpliwości.
Ano to prawda, żebrać nauczyć bardzo łatwo, wystarczy raz się 'złamać' i zwierze będzie próbować - w przypadku prowadzenia rekreacji rzeczywiście trzeba to nadzorować. Ale jak ktoś sam sobie szkoli jak ja, to karmienie z ręki niczego nie popsuje, ja przy kazdej sesji klikerowej tak karmię przeciez, a koń nie wchodzi mi na głowę, nie żebrze i ogólnie jest grzeczny. Trzeba wszystko dostosowywac do swoich warunków
Nie mam zbyt dużego doświadczenia- ale Szelka też skubała- a już nie skubie
To jej podgryzanie nie było jakieś złośliwe. Raczej wyglądało to na zaproszenie do zabawy, czy chęć zwrócenia na siebie uwagi. Głównie "atakowała" dłonie. Kiedy tylko próbowała szczypać zębami- nadziewała się na palucha (tak jakbym jej pokazał ulubiony gest kierowców :wink: ). Szybko nauczyła się zaczepiać "na miękko"- nie zębami a wargami.
Nie skubie nawet (i tu część z Was pewnie złapie się za głowę) jak mam w kieszeni jakiś smakołyk (np. podczas czyszczenia). Szybko nauczyła się, że jakakolwiek próba wymuszenia kończy się zniknięciem mojej nie bardzo skromnej osoby wraz z zawartością kieszeni. Kiedy stoi spokojnie- nagroda jej nie minie. Nie widzę w tym nic strasznego- i tak dostaje owoce jako uzupełnienie diety- dlaczego nie wykorzystać ich dodatkowo jako narzędzie edukacji?