06-04-2009, 01:26 PM
Witam!
Jestem tutaj nowa. To mój pierwszy post, pewnie będzie przydługawy, ale zwracam się do Was z prośbą o poradę.
Znajomy przyprowadził do mnie kobyłkę do zajeżdżenia, 4 latkę. Koń okazał się być "rozbestwiony" tzn. chodzenie w ręku to deptanie po nogach, wiszenie na uwiązie lub próby ruszenia zamurowanego konia. Z tym doszłam do ładu. Koń miał znać pracę na lonży - niestety, kobyła była zielona. Koń na wszelkie nowości, choć wprowadzane stopniowo, nie na huura, reaguje nerwowością, brykaniem lub odwrotnie stoi jak zamurowana np. doszłyśmy do względnie spokojnej pracy na lonży, zaczynamy przyzwyczajanie do siodła, najpierw oglądanie, wąchanie, nakładanie itd. Wszystko ładnie, miło, po czym koń przez bity tydzień pierwsze 15 min z siodłem bryka, a o dociągnięciu popręgu nie ma mowy. Wsiadanie - na początek panika, więc tylko próby, póki koń nie zaakceptuje. Kobyła stoi, można wisieć, leżeć, klepać. No to próbujemy ruszyć - zero zamurowana. Po kilu dniach ruszyła - z kwikiem, brykaniem, wspinaniem się. Jak na razie doszłam do spokojnego wsiadania, względnie spokojnego ruszania, ale koń chce poruszać się w swoim rytmie (to samo próbuje na lonży) i kierunku. Jest nastawiona ogólnie na NIE. Generalnie z kobyłą nie ma kontaktu tzn. głaskanie, gadanie nie robią na niej wrażenia, wręcz nie zwraca uwagi na człowieka lub ma minę "jak już musisz to mnie pogłaszcz". "Łapówy" w postaci smakołyków nie przyjmuje - nie bierze nic z ręki. Zauważyłam, że w stadzie jest zadziorna, wręcz szuka zaczepki.
Przepraszam za taki elaborat, ale chciałam napisać jak najwięcej szczegółów.
Jeszcze się nie spotkałam z takim koniem, może ktoś z Was mi pomoże.
Jestem tutaj nowa. To mój pierwszy post, pewnie będzie przydługawy, ale zwracam się do Was z prośbą o poradę.
Znajomy przyprowadził do mnie kobyłkę do zajeżdżenia, 4 latkę. Koń okazał się być "rozbestwiony" tzn. chodzenie w ręku to deptanie po nogach, wiszenie na uwiązie lub próby ruszenia zamurowanego konia. Z tym doszłam do ładu. Koń miał znać pracę na lonży - niestety, kobyła była zielona. Koń na wszelkie nowości, choć wprowadzane stopniowo, nie na huura, reaguje nerwowością, brykaniem lub odwrotnie stoi jak zamurowana np. doszłyśmy do względnie spokojnej pracy na lonży, zaczynamy przyzwyczajanie do siodła, najpierw oglądanie, wąchanie, nakładanie itd. Wszystko ładnie, miło, po czym koń przez bity tydzień pierwsze 15 min z siodłem bryka, a o dociągnięciu popręgu nie ma mowy. Wsiadanie - na początek panika, więc tylko próby, póki koń nie zaakceptuje. Kobyła stoi, można wisieć, leżeć, klepać. No to próbujemy ruszyć - zero zamurowana. Po kilu dniach ruszyła - z kwikiem, brykaniem, wspinaniem się. Jak na razie doszłam do spokojnego wsiadania, względnie spokojnego ruszania, ale koń chce poruszać się w swoim rytmie (to samo próbuje na lonży) i kierunku. Jest nastawiona ogólnie na NIE. Generalnie z kobyłą nie ma kontaktu tzn. głaskanie, gadanie nie robią na niej wrażenia, wręcz nie zwraca uwagi na człowieka lub ma minę "jak już musisz to mnie pogłaszcz". "Łapówy" w postaci smakołyków nie przyjmuje - nie bierze nic z ręki. Zauważyłam, że w stadzie jest zadziorna, wręcz szuka zaczepki.
Przepraszam za taki elaborat, ale chciałam napisać jak najwięcej szczegółów.
Jeszcze się nie spotkałam z takim koniem, może ktoś z Was mi pomoże.