03-06-2009, 10:48 AM
Niestety ta przygoda niewiele go nauczyła a ja nie chciałabym przeżyć "następnego razu" bo mogłoby się skończyć gorzej. I tak to, ze Darco żyje i nic mu się nie popsuło uważam za cud!!
Kiedy autko transportowe wjeżdża z sianem na pastwisko (od strony pastwiska mam szopę na siano) Darco potrafi skoczyć ogrodzenie i dosłownie wleźć pod auto bo fajnie huczy... Opisałam kiedyś spotkanie z wozem strażackim - na syglałach (na moim podwórku) - nie zrobiło to na koniu większego wrażenia... Zawsze się śmieję, że on jakiś odnerwiony , nie boi się - jest raczej typem ciekawskim... Zdarzyło nam się na samotnym spacerze lesie po siodłem spotkać rozklekotany ciągnik... Byłam pewna, że Darco wybierze się szybciutko w drogę do domu (było już blisko) tymczasem ciężko go było odciągnąć od ciagnika - chciał chyba koniecznie wejść do środka i poprowadzić... Aby przepuścić ciągnik musiałam zejść z konia i odprowadzić go na bok - oczywiście koń ruszył za "fajnym głośnym czymśtam" ;-) i równie ciężko się później wsiadało... On jest jakiś inny chyba ;-) ale po Karej histeryczce fajnie jest jeździć na takim zupełnie odnerwionym "dzieciaku" ;-)
Dodam od siebie, że my długo chodziliśmy, z resztą nadal chodzimy na spacery do lasu w ręku... Kantarek i co najmniej godzinny spacer - super np. na rozsępowanie przed treningiem... lub po prostu jako spacer z "dużym psem" na smyczy ;-) Bardzo często mam ochotę odczepić go z uwięzi, ale boję się tak samochodów, jak i jego reakcji na ludzi, ,czy psy - jego ciekawość niejednego człowiek przeraziła, bo koniecznie chciał kogoś powąchać albo pobiegać za psem ;-)
Kiedy autko transportowe wjeżdża z sianem na pastwisko (od strony pastwiska mam szopę na siano) Darco potrafi skoczyć ogrodzenie i dosłownie wleźć pod auto bo fajnie huczy... Opisałam kiedyś spotkanie z wozem strażackim - na syglałach (na moim podwórku) - nie zrobiło to na koniu większego wrażenia... Zawsze się śmieję, że on jakiś odnerwiony , nie boi się - jest raczej typem ciekawskim... Zdarzyło nam się na samotnym spacerze lesie po siodłem spotkać rozklekotany ciągnik... Byłam pewna, że Darco wybierze się szybciutko w drogę do domu (było już blisko) tymczasem ciężko go było odciągnąć od ciagnika - chciał chyba koniecznie wejść do środka i poprowadzić... Aby przepuścić ciągnik musiałam zejść z konia i odprowadzić go na bok - oczywiście koń ruszył za "fajnym głośnym czymśtam" ;-) i równie ciężko się później wsiadało... On jest jakiś inny chyba ;-) ale po Karej histeryczce fajnie jest jeździć na takim zupełnie odnerwionym "dzieciaku" ;-)
Dodam od siebie, że my długo chodziliśmy, z resztą nadal chodzimy na spacery do lasu w ręku... Kantarek i co najmniej godzinny spacer - super np. na rozsępowanie przed treningiem... lub po prostu jako spacer z "dużym psem" na smyczy ;-) Bardzo często mam ochotę odczepić go z uwięzi, ale boję się tak samochodów, jak i jego reakcji na ludzi, ,czy psy - jego ciekawość niejednego człowiek przeraziła, bo koniecznie chciał kogoś powąchać albo pobiegać za psem ;-)