03-01-2009, 09:49 PM
No wiec zaczynamy
Lex jest koniem chyba przeznaczonym dla mnie pomiajac cala jego historie jak sie u mnie znalazl. Ile mialam dylematow do momentu az go nie zobaczylam na zdjeciu. Nie bede kryc ze zakochalam sie od razu, ze wlasnie on byl moim wymarzonym i chyba czekalam na niego caly czas nie bedac tego swiadoma.
wszystko to o czym pisala mi pierwsza i poprzednia wlascielka sie zgadza. Maly jest naprawde cudowny,slicznie chodzi na kantarze, pieknie podaje nogi , uwielbia czyszczenie. juz teraz przybiega do mnie na zawolanie galopem z padoku. szybko sie uczy i tak naprawde nie mam z nim wogole problemow,. nooo poza tak naprawde dwoma
- jedzenie
- kulenie uszy nazwane pieszczotliwe stylem foki
Jesli chodzi o jedzenie -maly jest bardzo niecierpliwy przy jedzeniu, sklonilabym sie nawet ku okresleniu agresywny. Zawsze uwazalam ze konie jak i inne zwierzeta powinny byc tak nauczone zeby nie wlazic na glowe przy podawaniu karmy,zeby grzecznie poczekaly zanim sie nalozy a potem podeszly.Lex pakuje swoja mordke od razu., i tutaj mialam nastepujaca sytuacje za ktore byc moze od niektorych dostane male opr ale bylo to bezwarunkowe i szcerze mowiac nigdy tego nie powtorze. nakladalam malemu pasze, na kazdy wsadzanie glowy odpychalam lexa mowiac odejdz. odbylo sie to trzy razy poczym nagle maly odwrocil sie do mnie zadkiem i jakby nie kon uderzyl bo nie kopnal mnie w posladek.i tutaj moze nie pomyslalam ale oddalam mu tez lekkim kopniakiem w jego zadek. Lec spojrzal na mnie wielkimi oczami poczym podszedl, wsadzil mi leb pod pache i tak stal. zrobilo mi sie strasznie przykro za moj wybuch i wiem ze nigdy tego nie powtorze. dlatego teraz uzywam innej metody.wkladam mu pasze juz przygotowana spoza boksu bo byc moze stanowie jeszcze dla niego zagrozenie, mowie do niego delikatnie jeszcze nie po czym jedz i odchodze . widze poprawe , juz stara sie wyczekiwac, choc nadal maszeruje w miejscu, i widac ze jest na mnie zly choc nie tak jak poprzednio
I TERAZ MOJE PYTANKA
- co mialo oznaczac zachowanie lexa chowajacego mi glowe pod pache w takiej sytuacji. pisze szczerze jak bylo i prosilabym o delikatne ewentualne zkrytykowanie mojego zachowania - wiem ze to byl pierwszy i ostatni raz. dostalam nauczke od wlasnego sumienia.
- jak sobie radzic z koniem zachowujacym sie tak przy jedzeniu? jak powinnam reagowac jesli podaje mu pasze a on widac ze jest zly i kuli uszyska swoje
teraz sprawa druga czyli kulenie uszu. jest to dla mnie bardzo zasnatawiajace poniewaz robi tak tylko w boksie i mam wrazenie ze wysyla dosc sprzeczne sygnaly choc moge sie mylic. jestem bardziej kynologiem:-)
tak wyglada lex nacodzien
Ogolnie kon jest pozytywnie nastawiony o ile ktos do niego nie podejdzie do boksu. nie gryzie w czasie kulenia uszu, pochodzi , zaczepia, ma zainteresowanie w oczach a jednoczesnie kuli uszka. gdy np.schylam sie biorac cos ze skrzynki widze ze uszka staja i idzie w moim kierunku popatrujac do robie. wystarczy jednak ze wstane a maly juz uszka kuli znowu. jest tak rowniez jak do niego wchodze do boku. zmienia sie jak zakladam mu kantarek i wyprwadzam z boksu. wtedy inny kon, uszy pieknie stoja
w boksie natomiast nie jest agresywny czy bronioacy. patrzy na mnie z zainteresowaniem. daje sie czesac, podaje nogi , nie ma roznic w zachowaniu tyle ze te uszy hmmm :roll:
nie kopie daje sie podrapac wszedzie, po brzuszku. pod nogami. pod ogonem. naprawde nie ma z tym problemow.
nie wykazuje przy tym zadnych innych oznak swiadczacych ze jest zly. je marchewke z reki, uszy skulone( w boksie oczywiscie) glaszcze go on sie podstawia ale uszy ma skulone.drapie go po zadzie nie ma spiecia ciala, ale uszka skulone
szczerze mowiac nie wiem co o tym myslec. zy to moze zachowanie juz wdrukowane jakimis poprzednimi doswiadczeniami? czy moze okres aklimatyzacji ze nie ufa mi na tyle. chcialby ale ma jeszcze obawy.?
pomozcie mi zrozumiec. bo czytam czytam i do takiego przypadku dojsc nie moge.
jak sobie z tym radzic? czy jakos specjalnie pracowac? jak narazie nie reaguje na jego kulenie. staram sie byc stanowca ale delikatna., nie oniesmielac go swoim wzrokiem wpatrujac sie w niego. daje mu wybory. chcesz to przyjdziesz. i najczesciej przychodzi. ale wystarczy ze zrobie jakikolwiek gest i maly mimo ze nadal przytula sie to widze katem oka ze kuli uszka.
mam nadzieje ze to kwestia czasu bo ma byc moze dystans do mnie( w koncu jestesmy razem dopiero od 10 lutego) ale moze podpowiecie cos
i tak juz zupelnie niepokajacego w ramach bonusa a stanowiacego dla mnie nie lada przezycie
-pierwsze tarzanie co prawda na uwiazie ale zawsze :wink:
oraz pierwsze zachowanie ogrowe. bylam w szoku ze na mnie uwazal w swoim szale galopu na 2 metrowym uwiazie.ale chyba praca z ziemi metodami naturalnymi nie poszla na marne
Lex jest koniem chyba przeznaczonym dla mnie pomiajac cala jego historie jak sie u mnie znalazl. Ile mialam dylematow do momentu az go nie zobaczylam na zdjeciu. Nie bede kryc ze zakochalam sie od razu, ze wlasnie on byl moim wymarzonym i chyba czekalam na niego caly czas nie bedac tego swiadoma.
wszystko to o czym pisala mi pierwsza i poprzednia wlascielka sie zgadza. Maly jest naprawde cudowny,slicznie chodzi na kantarze, pieknie podaje nogi , uwielbia czyszczenie. juz teraz przybiega do mnie na zawolanie galopem z padoku. szybko sie uczy i tak naprawde nie mam z nim wogole problemow,. nooo poza tak naprawde dwoma
- jedzenie
- kulenie uszy nazwane pieszczotliwe stylem foki
Jesli chodzi o jedzenie -maly jest bardzo niecierpliwy przy jedzeniu, sklonilabym sie nawet ku okresleniu agresywny. Zawsze uwazalam ze konie jak i inne zwierzeta powinny byc tak nauczone zeby nie wlazic na glowe przy podawaniu karmy,zeby grzecznie poczekaly zanim sie nalozy a potem podeszly.Lex pakuje swoja mordke od razu., i tutaj mialam nastepujaca sytuacje za ktore byc moze od niektorych dostane male opr ale bylo to bezwarunkowe i szcerze mowiac nigdy tego nie powtorze. nakladalam malemu pasze, na kazdy wsadzanie glowy odpychalam lexa mowiac odejdz. odbylo sie to trzy razy poczym nagle maly odwrocil sie do mnie zadkiem i jakby nie kon uderzyl bo nie kopnal mnie w posladek.i tutaj moze nie pomyslalam ale oddalam mu tez lekkim kopniakiem w jego zadek. Lec spojrzal na mnie wielkimi oczami poczym podszedl, wsadzil mi leb pod pache i tak stal. zrobilo mi sie strasznie przykro za moj wybuch i wiem ze nigdy tego nie powtorze. dlatego teraz uzywam innej metody.wkladam mu pasze juz przygotowana spoza boksu bo byc moze stanowie jeszcze dla niego zagrozenie, mowie do niego delikatnie jeszcze nie po czym jedz i odchodze . widze poprawe , juz stara sie wyczekiwac, choc nadal maszeruje w miejscu, i widac ze jest na mnie zly choc nie tak jak poprzednio
I TERAZ MOJE PYTANKA
- co mialo oznaczac zachowanie lexa chowajacego mi glowe pod pache w takiej sytuacji. pisze szczerze jak bylo i prosilabym o delikatne ewentualne zkrytykowanie mojego zachowania - wiem ze to byl pierwszy i ostatni raz. dostalam nauczke od wlasnego sumienia.
- jak sobie radzic z koniem zachowujacym sie tak przy jedzeniu? jak powinnam reagowac jesli podaje mu pasze a on widac ze jest zly i kuli uszyska swoje
teraz sprawa druga czyli kulenie uszu. jest to dla mnie bardzo zasnatawiajace poniewaz robi tak tylko w boksie i mam wrazenie ze wysyla dosc sprzeczne sygnaly choc moge sie mylic. jestem bardziej kynologiem:-)
tak wyglada lex nacodzien
Ogolnie kon jest pozytywnie nastawiony o ile ktos do niego nie podejdzie do boksu. nie gryzie w czasie kulenia uszu, pochodzi , zaczepia, ma zainteresowanie w oczach a jednoczesnie kuli uszka. gdy np.schylam sie biorac cos ze skrzynki widze ze uszka staja i idzie w moim kierunku popatrujac do robie. wystarczy jednak ze wstane a maly juz uszka kuli znowu. jest tak rowniez jak do niego wchodze do boku. zmienia sie jak zakladam mu kantarek i wyprwadzam z boksu. wtedy inny kon, uszy pieknie stoja
w boksie natomiast nie jest agresywny czy bronioacy. patrzy na mnie z zainteresowaniem. daje sie czesac, podaje nogi , nie ma roznic w zachowaniu tyle ze te uszy hmmm :roll:
nie kopie daje sie podrapac wszedzie, po brzuszku. pod nogami. pod ogonem. naprawde nie ma z tym problemow.
nie wykazuje przy tym zadnych innych oznak swiadczacych ze jest zly. je marchewke z reki, uszy skulone( w boksie oczywiscie) glaszcze go on sie podstawia ale uszy ma skulone.drapie go po zadzie nie ma spiecia ciala, ale uszka skulone
szczerze mowiac nie wiem co o tym myslec. zy to moze zachowanie juz wdrukowane jakimis poprzednimi doswiadczeniami? czy moze okres aklimatyzacji ze nie ufa mi na tyle. chcialby ale ma jeszcze obawy.?
pomozcie mi zrozumiec. bo czytam czytam i do takiego przypadku dojsc nie moge.
jak sobie z tym radzic? czy jakos specjalnie pracowac? jak narazie nie reaguje na jego kulenie. staram sie byc stanowca ale delikatna., nie oniesmielac go swoim wzrokiem wpatrujac sie w niego. daje mu wybory. chcesz to przyjdziesz. i najczesciej przychodzi. ale wystarczy ze zrobie jakikolwiek gest i maly mimo ze nadal przytula sie to widze katem oka ze kuli uszka.
mam nadzieje ze to kwestia czasu bo ma byc moze dystans do mnie( w koncu jestesmy razem dopiero od 10 lutego) ale moze podpowiecie cos
i tak juz zupelnie niepokajacego w ramach bonusa a stanowiacego dla mnie nie lada przezycie
-pierwsze tarzanie co prawda na uwiazie ale zawsze :wink:
oraz pierwsze zachowanie ogrowe. bylam w szoku ze na mnie uwazal w swoim szale galopu na 2 metrowym uwiazie.ale chyba praca z ziemi metodami naturalnymi nie poszla na marne