04-05-2009, 07:57 PM
ufff przebrnelam ale ciezko bylo :lol:
byc moze jesli gdzies pojawily sie juz wyjasnienia na pewne watki ktorych niedoczytalam to wybaczcie- poprostu troche tego duzo a czasu hmm. stanowczo za malo. ale staralam sie dokladnie.
Nie jestem instruktorem ale bylam klientem a teraz jestem wlasciielem wlasnego konia.
To wszytsko co piszecie o nauce , instruktorach i stajniach faktycznie przeraza bo to cala prawda. niestety, sam bedac mlodziutka doswiadczylam sytuacji kiedy jezdzac juz dlugo zostawlam sama z koniem i osoba uczaca sie. teraz faktycznie widze to samo w stajni u mnie.
trzeba by dobrze prawo poznac zeby wiedziec jak mozna zapobiegac wypadkom.
moim zdaniem na logike osoby niepelnoletnie nie moga niczego prowadzic bez nadzoru osoby doroslej :wink: a kto w danym momencie jest osoba dorosla sprawujaca opieke? jesli oddajemy dziecko do szkoly to na ten czas szkola odpowiada za bezpieczenstwo dziecka. jak to jest w kwestii stajni?czy jest jakis zapis ktory mowi ze zostawiaac dziecko w stajni , instruktor ma zadbac o dozor?
czy instruktor jest zawodem? jesli nie to wolan amerykanka niestety tak jak w przypadku szkoleniowcow i psich trenerow.ale to juz inna para kaloszy
druga sprawa to prowadzenie stajni. nie zgadzam sie z tym ze mozna 10 konmi zaopiekowac sie zupelnie w pojedynke i jeszcze pracowac z jazdami. ktoras z tych rzeczy sie zawali. powiedziec mozna wszytsko gorzej wykonac. nie mialam nigdy do czynienia z taka praca na tyle koni wiec byc moze malo wiem. ale mam swoje lata na karku i zdrowy rozsadek ktory podpowiada mi ze jest to nierealne zeby wszytskiego DOBRZE dopilnowac. sprzatnac w boksach( a nie po lebkach) nakarmic, wyczyscic konie ( dobrze) poprowadzic jazdy w humorze dobrym dopilnowac zeby kazde dziecko jednoczesnie bylo bezpieczne a kon dobrze wyczyszcony :wink: bez praktyki powiem - malo realne. ale... jesli ktos tego dokonuje to chcialabym go zobaczyc po roku pracy/ czy ta pasja nie stanie sie znienawidzona rutyna a kiedys wesoly pelny energi instruktor - wrzeszcacym wkurzonym chamem. czlowiek tez ma swoja wytrzymalosc.
co do instruktorow- brakuje osob ktore w pporzadny sposob przekaza wiedza. nie mozna mysle byc tylko koniarzem zeby pracowac szczegolnie z dziecmi. mysle ze powinno sie na kursach uczyc podejscia do ludzi, szacunku do czasem mniej zdolnych, cierpliwosci i umiejetnosci przekazania tego co samemu sie wie.to o czym pisze Julia zdarza sie b, czesto- sama bylam swiadkiem i moja szceka mocno stuknela o zimie widzac poziom nauki. a najbardziej przeraza ze czasem sa to osoby majace lat ponad nascie a nawet dziescia i mimo to pasuje im to.byle szybko na skroty, takze sama nie wiem.
byc moze jesli gdzies pojawily sie juz wyjasnienia na pewne watki ktorych niedoczytalam to wybaczcie- poprostu troche tego duzo a czasu hmm. stanowczo za malo. ale staralam sie dokladnie.
Nie jestem instruktorem ale bylam klientem a teraz jestem wlasciielem wlasnego konia.
To wszytsko co piszecie o nauce , instruktorach i stajniach faktycznie przeraza bo to cala prawda. niestety, sam bedac mlodziutka doswiadczylam sytuacji kiedy jezdzac juz dlugo zostawlam sama z koniem i osoba uczaca sie. teraz faktycznie widze to samo w stajni u mnie.
trzeba by dobrze prawo poznac zeby wiedziec jak mozna zapobiegac wypadkom.
moim zdaniem na logike osoby niepelnoletnie nie moga niczego prowadzic bez nadzoru osoby doroslej :wink: a kto w danym momencie jest osoba dorosla sprawujaca opieke? jesli oddajemy dziecko do szkoly to na ten czas szkola odpowiada za bezpieczenstwo dziecka. jak to jest w kwestii stajni?czy jest jakis zapis ktory mowi ze zostawiaac dziecko w stajni , instruktor ma zadbac o dozor?
czy instruktor jest zawodem? jesli nie to wolan amerykanka niestety tak jak w przypadku szkoleniowcow i psich trenerow.ale to juz inna para kaloszy
druga sprawa to prowadzenie stajni. nie zgadzam sie z tym ze mozna 10 konmi zaopiekowac sie zupelnie w pojedynke i jeszcze pracowac z jazdami. ktoras z tych rzeczy sie zawali. powiedziec mozna wszytsko gorzej wykonac. nie mialam nigdy do czynienia z taka praca na tyle koni wiec byc moze malo wiem. ale mam swoje lata na karku i zdrowy rozsadek ktory podpowiada mi ze jest to nierealne zeby wszytskiego DOBRZE dopilnowac. sprzatnac w boksach( a nie po lebkach) nakarmic, wyczyscic konie ( dobrze) poprowadzic jazdy w humorze dobrym dopilnowac zeby kazde dziecko jednoczesnie bylo bezpieczne a kon dobrze wyczyszcony :wink: bez praktyki powiem - malo realne. ale... jesli ktos tego dokonuje to chcialabym go zobaczyc po roku pracy/ czy ta pasja nie stanie sie znienawidzona rutyna a kiedys wesoly pelny energi instruktor - wrzeszcacym wkurzonym chamem. czlowiek tez ma swoja wytrzymalosc.
co do instruktorow- brakuje osob ktore w pporzadny sposob przekaza wiedza. nie mozna mysle byc tylko koniarzem zeby pracowac szczegolnie z dziecmi. mysle ze powinno sie na kursach uczyc podejscia do ludzi, szacunku do czasem mniej zdolnych, cierpliwosci i umiejetnosci przekazania tego co samemu sie wie.to o czym pisze Julia zdarza sie b, czesto- sama bylam swiadkiem i moja szceka mocno stuknela o zimie widzac poziom nauki. a najbardziej przeraza ze czasem sa to osoby majace lat ponad nascie a nawet dziescia i mimo to pasuje im to.byle szybko na skroty, takze sama nie wiem.