Hipologia

Pełna wersja: Smutna refleksja o fundamentach
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28
Z ziemii cofa się jak ja się cofam będąc na ziemii. Albo na podniesienie mojej ręki w określony sposób, albo na nacisk na nos lub pierś(o matko, ile rodzajów..). A także na potrząsanie lonżą - ale nie cofam ciagnąc nigdy. Może to musze pocwiczyć z ziemii... I komende słowną jak wprowadzę będzie się łatwo cofać na dwóch linach jak idę za koniem Smile
Spróbuj ją cofnąć stojąc za łopatkami i mając wodze tak jak do jazdy-czy będziesz w stanie cofnąć ją w ten sposób? Łydkę można zastąpić np cmoknięciem i przytrzymać wodzami-czyli pomoce takie jak z siodła. Jesli koń nie cofnie to dodać którąś ze wskazówek którą koń rozumie i dać te pomoce razem. Czyli przerobić z ziemi cofanie na takie pomoce jakie będą potem stosowane pod siodłem-gdyby koń wyraźnie nie rozumiał to wyjść przed konia nacisnąć na pierś i potem jeszcze raz tak jak na początku-tak by połączyć skojarzenie.
JAk będę stać z bou i działać wodzami jak z siodła to się cofnie jeśli ja sie cofnę ciałem. Ale może pod siodłem by sie cofnęła jakbym potrzasała wodzami delikatnie na boki jak to robię z ziemii...I dodając sygnały z siodła potem mogłaby cofac tylko na działanie dosiadu. Popróbuję w weekend bo jutro jadę na oklep na spacer, bo kilka dni pod rząd pracowałyśmy.
Czyli koń traktuje jako polecenie Twój ruch a nie nacisk wodzy-i dlatego nie cofnie spod siodła bo nie widzi twojego ruchu....Jeżli cofnie się na potrząsanie wodzami-no to po problemie. Jesli nie to myslę że trzeba połączyć twój ruch z naciskiem na nos poprzez wodze. Ale sygnał wodzy musi być zawsze pierwszy-twój ruch ma jakby tłumaczyć koniowi o co chodzi. Myslę że jak uzyskasz by koń cofał się z ziemi na działanie wodzy-wszystko jedno jakie może być potrząsanie skoro już tak jest-to cofnie i spod siodła.
Zrobię zwykłe warunkowanie Smile
PS Niech ktos nas pogoni do innego tematu Sad
Magda Pawlowicz napisał(a):Duchowa Przygodo-przecież ja nie napisałam że to co sie powszechnie widuje jest dobre! Ja nie "reklamuję" nieoddawania wodzy czy jazdy na za mocnym kontakcie-wręcz przeciwnie.
.

ależ ja wiem Big Grin

to moje pisanie było do tych co tak myślą, że koń poniesie jak oddadzą wodzę..Mnie się bardzo podoba Twoje podejście do koni!!!Ja nie mam aż takiego doświadczenia. I ciekawie się Ciebie słucha. To bardzo korzystne, że tylu ciekawych ludzi tu wchodzi i zabiera głos.

Co do poniesienia, to akurat moja klacz zna zgięcia boczne. Ale to nie pomogło, niestety. Leciała za arabem i tyle. O żadnych woltach na lekkim kontakcie nie było mowy bo szły w długą po prostej leśnej drodze. Zresztą byłam też uzależniona od tego pierwszego i konia i jeźdźca. Ale nic to. Było minęło....jakos to sobie przeanalizowałam i poukładałam. Ciekawe doświadczenie bo na przestrzeni tylu lat zdarzyło mi się jedynie dwa razy. Szkoda tylko koni bo one białe były a nie gniade po tym biegu i z oczami na wierzchu...bałam się, że się pochorują. Bo wyglądały jakby wojnę przeżyły. Sad

...ano właśnie! Tego nie wzięłam pod uwagę, że i w pierwszym i drugim przypadku byłam w terenie z drugą osobą , która jechała na koniu dominującym w tym stadku . I to ten pierwszy zaczął ponoszenie.Hm,
No cóż, to w takim razie ja ciebie źle zrozumiałam-sorry Duchowa Przygodo Big Grin

Co do tego ponoszenia jeszcze-czy to była ta sam osoba? Te dwa razy?
I jak rozumiem to ten drugi koń szedł na czołowego? To faktycznie sytuacja wyjątkowo prowokująca dla twojego konia. Bardziej by się należało zastanowić czemu ten drugi koń poniósł i nie dał się zatrzymać. Jednak osoba jadąca jako pierwsz ma odpowiedzialną funkcję i nie powinno być tak by czołowy tracił panowanie nad koniem. Jeśli ja jadę na czoło w tereni i komuś z tyłu się lekko koń zabierze to zawsze może zahamować we mnie....
Miałam kiedyś taka sytuację z córką-dobrze już jeżdżącą-jej koń wystraszył się tira(boi się do dziś tylko już nie tak histerycznie) wyniósł ją na środek drogi. Kierowca kretyn nawet nogi z gazu nie zdjął. Dziewczynie udało się poprowadzić go na mnie i całym rozpędem przyłożył w moją kobyłę. Całe szczęście centralnie od tyłu-i tamten ma jakieś 140 cm w kłębie! A i tak moja ledwo to ustała! Ale ja stałam o on wpadł na mnie idąc solidnie szybko. Ale i tak uważam że bezpieczniej było nawet gdybyśmy się tam wywrócili wszyscy razem-niż wpadać pod tira, który najwyraźniej ani myślał hamować Confusedhock:
Natomiast jeśli wszyscy jadą w tym samym kierunku i komuś koń np się spłoszy to takie hamowanie w koniu który jest z przodu jest dość bezpieczne. Tylko ten koń nie powinien kopać. Moja jest szczęśliwie dość nisko w hierarhii i nie protestuje specjalnie jak ktoś w nas wjedzie aczkolwiek "skrobania marchewek" nie toleruje...
Ania Guzowska napisał(a):Pod siodłem jest coraz fajniej z przejsciami w dół bez działania lub przy lekkim działaniu ręki, ale cofanie powoduje silny opór i zadarcie głowy ze zmarszczeniem nosa.
Czy koń łatwo rusza i zatrzymuje się przy ustawieniu z nosem zbliżonym do pionu ? Jeżeli nie , to na naukę cofania spod siodła jest za wcześnie , jeżeli tak , to można ćwiczyć cofanie , lecz po jednym kroku , wyraźnie nagradzając każde wykonanie Cwiczenie takie powtarzam wiele razy, przeplatając krótkimi / kilka do kilkunastu kroków /nawrotami stępa na luźnych wodzach i kończę , gdy koń cofnie zupełnie łatwo ,przy niewielkim napięciu wodzy ,ustawieniem na razie się nie przejmując , później ustawiam konia z nosem do pionu zaraz po cofnięciu. Taka reakcja / uciekanie nad rękę / występuje dość często , lecz znika , gdy koń w pełni zaakceptuje nasze polecenie . Ja z początku cofam trzymając ręce nisko
Magdo nie, to nie była ta sama osoba....bo pierwszy raz zdarzyło mi sie to jakieś z 15 lat temu.
A teraz już na moich koniach.

Teraz to ewidentnie była , no prawie ewidentnie moja wina.

Bo ja dałam araba osobie, która owszem dobrze trzyma się na koniu, ale nie zawsze czuje go na tyle, żeby po jego jakby "przed-reakcji" zastosować działanie zapobiegające.

No i zignorowałam fakt, że arab właśnie od jakiegoś miesiąca przejął przywództwo.
Ciągle czułam się taka bezpieczna bo jak on z kimś zagalopował to moja kobyła ZAWSZE stawała na moją delikatną prośbę..i wtedy zgięcia boczne były bardzo przydatne! Plus przekupa /słówko Ani Guzowskiej - tak mi się podoba, że nie mogę tego używać jako ja hihi/. Nie bylo problemu.

Plus tak jak pisałam wcześniej sypnęło mi sie za dużo owsa....ech, no bywa. Dobrze, że mi kręgosłup nie siadł zupełnie....ale galopik chociaż szybki był całkiem miękki. Tylko spod kopyt araba leciały kawałki lodu i obrywałam zdrowo w twarz.

No, ale to i tak było bez porównania mniej straszne niż Twoja przygoda z tirem!!! Jak dobrze, że u mnie w zasadzie sam las... Big Grin

aha..odpowiedź jeszcze na Twoje pytanie: tak zawsze ja jechałam jako druga. Luna nie znosiła chodzić przed arabem, a arab za nią ,szczerze mówiąc to mi się na niej najlepiej jeździ samotnie.
A ja z F jestem na początku drogi cofania. Kiedy sama próbowałam z siodła, koń wracał do ustawienia głowy jakie zna z kilkuletniej pracy w szkółce, a pracowałam nad tym aby o tym wszystkim zapomniała :roll:
Mamy więc Aniu bardzo podobny problem- dlatego potrzebujemy jeszcze pomocy trenera z ziemi. Ustawiałam dwie równolegle ułożone belki, koń cofa z ziemi bez oporu na gest ręki wiec z pomocą "naziemną" nauka idzie bez uciekania głowy w górę i wywalania języka na wszystkie strony :? I podobnie jak Tomek, powtarzamy wielokrotnie zaczynając od prawidłowego ustawienia w pionie, bez żadnych "ucieczek", tym samym kończąc ale z przeplatają zadania stępem swobodnym. Dokładnie tak samo. Używam jeszcze hasła "cofij", bo to z pewnością kojarzy.
Może ktoś mógłby Ci pomóc. Z czasem nikt nie będzie potrzebny, a wszystko koń wykona przy Twoim milczeniu.
Cofanie nie jest czynnością zbyt chętnie wykonywane przez większosc koni.
Bo cofanie, to oddawanie pola , a nie wszystkie konie to lubią.

Czyli trzeba wrócic do pożądanych relacji - ustalenia hierarchi.

Kuba nie umiał i nie lubił cofania.
Próbowałam z pomocą rad, polegających na pomocy osoby z ziemi.
Poniewaz nie miałam takiej, więc dałam sobie spokój.
Potem poczytałam o 7 grach , pewien człowiek biegły w tych sprawach poćwiczył z liną na Kubie- oczywiście, że nie uzyskał zadawalającego efektu, ale naprowadził mnie na ślad.

Poćwiczyłam z ziemi i poszło.
Ale nie przenosiłam tego na z siodła, bo to jeszcze inny sygnał, o którym dowiedziałam się niedawno.

Natomiast na cudzym koniu mnie olśniło - przypadkiem przyjęłam postawą, która spowodowała, ze koń zaczął cofać się i to w dół zbocza.

Po przeanalizowaniu okazało się to całkiem logiczne.
Do cofania muszą byc zupełnie odmienne sygnały niz do ruszania do przodu- to musi byc czytelne dla konia.

Skoro ruszam napinając pośladki , czyli przenoszę ciężar ciała do tyłu , przesuwając biodra do przodu- to do cofania muszę postapic odwrotnie.
Więc przenoszę ciężar ciała do przodu, odciażając zad i obydwoma łydkami daję sygnał : do tyłu.
Oczywiście przy ruszaniu mam rzucone wodze, więc przy cofaniu wodze lekko napięte( teraz juz wystarczy, że tylko zbieram.

Natomiast wazne jest , żeby wodze miały jednakową długość, czyli jednakowe napięcie, bo jeśli tylko jedna, to Kuba zaczyna przygotowywać się do zwrotu.

I powiem, że tego rodzaju sygnały podziałały natychmiast- ku mojemu ogromnemu zdziwieniu Big Grin

i wcale nie musiałam tego często powtarzać.
Po prostu trafiłam w sygnał, który dla konia był zrozumiały.
moja kobyłka cofa dość chętnie..ale ja nie wiem dokładnie jak to robię. Sad

Chyba niestety trochę rożnie, w zależności od sytuacji. Wiem, że brzmi to idiotycznie, ale ona cofa jak ja chcę mimo, że sygnały są niezbyt jednolite za każdym razem. Ona się zrobiła takim koniem trochę pod inwalidę i chodzi dość ładnie na głos, albo na rożne sygnały od linki. Na dosiad najmniej.
I tu jest pies pogrzebany... Czasem uczymy konie całkiem przypadkiem, bo coś zrobił, przypadkiem. Moim zdaniem jednak należy samemu nauczyć się wydawania właściwych poleceń aby potem móc uczyć konia. Raczej to taka kolejność. A nauka nie polega na tym, ze przypadkiem koń coś zrobił, ale na wywołaniu odpowiedniej reakcji na prawidłowo użyte pomoce. Dlatego należy pobrać lekcje u dobrego instr/trenera i na wyszkolonym koniu, który pokaże czy użyte pomoce są właściwe czy też nie. Nie mówię już o tym, że powinny być jak najmniej widoczne. I w tym cała frajda jak już koń płynie pod nami a my "nic nie robimy". Bajka.
A internetowy kurs cofania... coś kiep. to widzę.
asio napisał(a):e. Nie mówię już o tym, że powinny być jak najmniej widoczne. I w tym cała frajda jak już koń płynie pod nami a my "nic nie robimy". Bajka.
A internetowy kurs cofania... coś kiep. to widzę.

Zaczynam poważnie myślec, że to forum jest przeznaczone tylko dla mistrzów......
gładkich zdań " na okragło" , frazesów przewaznie wyczytanych.

Nie ma miejsca na własne przemyślenia, doświadczenia ,błądzenia?

I przez interenet mozna wiele się nauczyć - ja skorzystałam ogromnie.
Juz przez sam fakt, że ludzie maja różne poglądy, doświadczenia .
Można z tego sporo skorzystać.
Albo odrzucić....
Skasowałam swój post, bo jednak męczyło mnie, że nie jest we właściwym miejscu. Zostawiłam tylko ostatnie zdanie...a mianowicie:
Bądźmy dla siebie nawzajem wyrozumiali! Big Grin
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28