Hipologia

Pełna wersja: Smutna refleksja o fundamentach
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28
Paweł Leśkiewicz napisał(a):Trochę wyluzujmy, bo za moment, to dojdziemy, że jak nie mamy uprawnień instuktorskich to wogóle na konia siadać niepowinniśmy :lol:

no właśnie....bo jeżeli ja pojadę na swojej Lunce do lasu i ulegnę wypadkowi, a moja teściowa uzna, że popełniłam wykroczenie jako, że bez uprawnień instruktorskich tak zrobiłam...to co wtedy????? Big Grin

No, mam metlik w głowie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Teściowa nie ma racji, jeździj gdzie Cię oczy poniosą i wszystkiego dobrego. Magdzie również, tyle, że w lesie są czasem nisko rosnące gałęzie i można... :?
Madziu, zdaje mi się, że do wypłaty NW potrzebny jest: świadek i toczek. Świadkowie są bardzo potrzebni. Osobiście nie korzystałam, ale wiele osób po wypadkach konnych opowiadało mi, ze formalności załatwia się natychmiast, zeznania świadków z podpisami i rzecz istotna- toczek- może nawet uszkodzony jest również dowodem. Nie życzę przetestowania tego o czym piszę, ze żaden ubezpieczyciel nie zacznie rozmowy jeśli jeździec nie był zabezpieczony toczkiem z 3-punktowym zapięciem i homologacją. Ponadto taki toczek może uczestniczyć (z uszczerbkiem) w max 3-ch wypadkach. Później należy zakupić nowy. Homologacja traci ważność.
Co do wypadków z koniem jeżdżącym często w tereny to koń również powinien być ubezpieczony.
Pewien pan miał stadninę- własną. Pojechał w teren. Gdzieś tam jego koń przestraszył się czegoś i uszkodził dość poważnie stojący obok samochód. Nie znam marki, ale właściciel auta był bardzo zawzięty. Odbyła się sprawa i w efekcie właściciel stadniny sprzedał ją, wszystkie konie, nie wiem co z domem, ale najwyraźniej ów kierowca nie był miłośnikiem hippiki, a poza swoim np. BMW świata nie widział.
Skrajny przypadek :roll: .
Paweł Leśkiewicz napisał(a):Polecam dwie lekturki do poduchy. "Gdyby konie mogły krzyczeń" i "Jak nauczać jeździectwa", conieco się rozjaśnia, ale i tak za mało :?

A czyjego autorstwa jest to drugie? Też chętnie bym przeczytała.

PS. Oglądam od wczoraj nieprzerwanie DVD szkoleniowe PHN. Ale fajnie Linda opowiada... Nie jem, nie śpię, nie ruszam się z domu. Nie mogę się oderwać :-)
arabiatta, czyli moja imienniczko Julio! Uważam, że zrobiłyśmy super wymianę! Ja jestem bardzo zadowolona. Czekam na zdjęcia i wrażenia z jazdy na side-pullu :-)
Sorry za offtopic.
Paweł Leśkiewicz napisał(a):Wydaje się, że najlepszym systemem, który by to wszystko zmienił, to sytuacja gdzie nie ma tylu dróg dojścia do uprawnień (TKKF, MSiT, PZJ conta AWF-y),a jedna ścieżka "kariery".
Jeśli jest tak jak mówi Spahis, że za szkolenie odpowiadają uczelnie, a w tym przypadku AWF, to niech te uczelnie opracują jednolity program poczynając od początku, czyli rekreacji a kończąc na sporcie. I niech to będzie system naczyń połączonych, a nie podłączanych.
Ja uważam wręcz odwrotnie ! Państwo nie powinno określać , kto może prowadzić kursy instruktorskie , ani tym bardziej wyznaczać do tego jednego podmiotu - taka sytuacja nie sprzyja jakości kształcenia i sprzyja korupcji .Poza tym ta
ki instruktor musiałby być prawdziwym omnibusem - znać się na jeździe klasycznej , polo , westernie itd .Natomiast absolwenci takich kursów powinni zdawać jednolity egzamin / oczywiście stosowny do rodzaju uprawnień / i mieć obowiązek odbycia co jakiś czas szkolenia .
A co do ubezpieczenia , to jazda konna należy do sportów o wysokim ryzyku i większość normalnych polis NW jej nie obejmuje / tak samo jak m. in wspinaczki wysokogórskiej ,wyścigów samochodowych itd / od tych sportów płaci się dodatkową składkę .
tomekpawwaw napisał(a):Państwo nie powinno określać , kto może prowadzić kursy instruktorskie , ani tym bardziej wyznaczać do tego jednego podmiotu - taka sytuacja nie sprzyja jakości kształcenia i sprzyja korupcji .

A gdzie ja mówię, że Państwo i do tego jeszcze, że jeden podmiot. AWF-ów jeśli się nie mylę jest kilka. Mnie chodzi o ogólny kierunek jaki mnie wydaje się jasny i klarowny.
I wcale nie musi taki instruktor być specem od wszystkich dziedziń. Mówimy o podstawach, czyli o pierwszym etapie, gdzie 99% jeźdżców rozpoczyna od rekreacji i na tym etapie nie ma zielonego pojęcia co dalej będzie robić w jeździectwie, i dopiero z czasem pojawiają się zainteresowania konkreną dziedziną. A podstawy wszędzie są te same.
Zeby troche rozjasnic sytuacje podaje obecne brzmienie calego przepisu ustawy o kulturze fizycznej:

Art. 44. 1. Zorganizowane zajęcia w zakresie wychowania fizycznego, sportu i rekreacji ruchowej mogą prowadzić osoby posiadające kwalifikacje zawodowe nauczyciela wychowania fizycznego lub uprawnienia w tym zakresie określone odrębnymi przepisami.

1a. Zorganizowane zajęcia w zakresie sportu i rekreacji ruchowej mogą prowadzić także osoby posiadające kwalifikacje instruktora i trenera.

2. Kształcenie osób, o których mowa w ust. 1 i 1a, oraz menedżerów sportu przez jednostki inne niż szkoły wyższe wymaga uzyskania zgody ministra właściwego do spraw kultury fizycznej i sportu.

2a. Minister właściwy do spraw kultury fizycznej i sportu udziela zgody, o której mowa w ust. 2, w przypadku stwierdzenia, że jednostka posiada warunki kadrowe i organizacyjne dla prawidłowego przeprowadzenia kształcenia.

2b. Kształcenie instruktorów i trenerów, w danej dyscyplinie sportu, oraz menedżerów sportu odbywa się według programów zatwierdzonych przez ministra właściwego do spraw kultury fizycznej i sportu po uzyskaniu opinii właściwego polskiego związku sportowego.

3. Minister właściwy do spraw kultury fizycznej i sportu określi, w drodze rozporządzenia, kwalifikacje, stopnie i tytuły zawodowe w dziedzinie kultury fizycznej oraz szczegółowe zasady i tryb ich uzyskiwania, uwzględniając stopnie trenerskie i specjalizacje instruktorskie, warunki uzyskiwania tych stopni i tytułów oraz tytułu menedżera sportu, a także jednostki uprawnione do prowadzenia kursów specjalistycznych i dokumenty stwierdzające posiadane kwalifikacje.
asio napisał(a):Madziu, zdaje mi się, że do wypłaty NW potrzebny jest: świadek i toczek. Świadkowie są bardzo potrzebni.

Nie są potrzebni , zaraz wyjaśnię.

Cytat:Osobiścieście nie korzystałam, ale wiele osób po wypadkach konnych opowiadało mi, ze formalności załatwia się natychmiast, zeznania świadków z podpisami i rzecz istotna- toczek- może nawet uszkodzony jest również dowodem. Nie życzę przetestowania tego o czym piszę, ze żaden ubezpieczyciel nie zacznie rozmowy jeśli jeździec nie był zabezpieczony toczkiem z 3-punktowym zapięciem i homologacją. Ponadto taki toczek może uczestniczyć (z uszczerbkiem) w max 3-ch wypadkach. Później należy zakupić nowy. Homologacja traci ważność.

i
Cytat: Gdzieś tam jego koń przestraszył się czegoś i uszkodził dość poważnie stojący obok samochód. Nie znam marki, ale właściciel auta był bardzo zawzięty. Odbyła się sprawa i w efekcie właściciel stadniny sprzedał ją, wszystkie konie, nie wiem co z domem, ale najwyraźniej ów kierowca nie był miłośnikiem hippiki, a poza swoim np. BMW świata nie widział.
Skrajny przypadek :roll: .

Niestety mylisz ubezpieczenia NW i OC- robi to większosc osób. :?

NW to ubezpieczenie własne od skutków niebezpiecznych wypadków.
Wyraża się to ubezpieczenie w wypłacie gotówki za leczenie, pobyt w szpitalu, poniesienie uszczerbu na zdrowiu.

Jest wiele wariantów takiej umowy.

Ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej , czyli OC chroni przed wypłatą z własnej kieszeni odszkodowania innym osobom ( poszkodowanym) za własne działania , lub działania zwierząt.
Dlatego w tym wypadku ubezpieczyciel stawia warunki : kask , inne .
Dobrze mieć świadków itd

I dlatego instruktorzy winni mieć OC, jeśli coś stanie się uczniowi.
Posiadacz konia tez powinien mieć OC, żeby chronić się przed uszkodzeniem np BMW , zdeptania cudzych upraw, itp, itd.

A każdy człowiek jeżdżący konno , czy samochodem, czy nie jeżdżący wienien mieć dobrowolne ubezpieczenie od skutków nieszczęśliwych wypadków, czyli NW.

Czy teraz jest to zrozumiałe? Smile

A ubezpieczenie konia, to już zupełnie inna bajka i szalenie kosztowna

Myślę, że naprawde powinno się wydzielić temat ubezpieczeń, tylko nie wiem jak :?

Edit:

Do asio

Jeśli jeżdżę po górach , lasach , to zawsze mam ochronę głowy - przeważnie twardy kapelusz.
Jeśli jeżdżę po otwartych przestrzeniach w gorące lato, to znowu kapelusz słomkowy, czy inny przewiewny , chroniący przed słońcem.

Ja nie jestem szalona.. tak do końca :wink:
Spahis napisał(a):2a. Minister właściwy do spraw kultury fizycznej i sportu udziela zgody, o której mowa w ust. 2, w przypadku stwierdzenia, że jednostka posiada warunki kadrowe i organizacyjne dla prawidłowego przeprowadzenia kształcenia.

2b. Kształcenie instruktorów i trenerów, w danej dyscyplinie sportu, oraz menedżerów sportu odbywa się według programów zatwierdzonych przez ministra właściwego do spraw kultury fizycznej i sportu po uzyskaniu opinii właściwego polskiego związku sportowego.

No i coraz cieplej.
Te dwa punkty stanowią o tym, o co mi chodzi.

Oba te punkty powinny być realizowane, w ściśle określonych warunkach. Tak aby każdy organizator kursu, który podejmie się jego prowadzenia (lub zarobienia na tym kasy), był zobligowany do "wyprodukowania" instruktora o określonych parametrach, które to powinny być wytyczone przez organizacje do tego powołane, czyli AWFy i PZJ w naszych realiach.
A jak jest to wiemy. Jedne ośrodki wypuszczają takich co to konia widzieli 20 lat temu u dziadka, a inni tych drugich. I ten stan rzeczy powinien się skończyć.
Jeżdżę samochodem, mam oc ,ac, jestem instr. mam oc + nw (tak dla siebie) więc doskonal je odróżniam, czytam umowy przed podpisaniem :wink: . Nie będę się wykłócać o świadków itp, a co do nakrycia głowy, wybór pozostawiam Tobie.
asio napisał(a):Jeżdżę samochodem, mam oc ,ac, jestem instr. mam oc + nw (tak dla siebie) więc doskonal je odróżniam, czytam umowy przed podpisaniem :wink: . Nie będę się wykłócać o świadków itp, a co do nakrycia głowy, wybór pozostawiam Tobie.

Czasem warto cieszyć się, że można korzystać z cudzej wiedzy , a nie obrażać się, że czegoś nie wiemy, nie rozumiemy Big Grin

Ja jestem wdzięczna Grymaśnej i Spahisowi, że chcą dzielić się własną ,ciężko zapracowaną wiedzą.

A przecież czas lekarza i prawnika jest cenny Smile

Nie wspominając już o Trenerze. Smile

Ja nie mam zwyczaju dyskutować o podatkach z osobami, które zawodowo się nie zajmują nimi.
Mogę tylko wypowiedzieć swoja opinię , ale nie dyskutować :wink:
Moja wiedza jest oparta na rzetelnych podstawach poparta kilkunastoletnim doświadczeniem.


W przeciwieństwie do osób, które zdobyły taką wiedzę od koleżanki np fryzjera .
Różnica właściwie jest jedna :wink:
Koleżanki fryzjerki- często muszą płacić duże pieniądze fiskusowi w postaci grzywien , czy większych podatków.
A moi klienci płacą należne podatki wyliczone w prawidłowej wysokości i zgodnie z przepisami Smile

Ale to na marginesie i nie dotyczy sfery ubezpieczeń.
Nie jestem tak bardzo obrażalska, ale kończę temat z mojej strony, bo nie mam ani argumentów, ani doświadczenia, a zawód sugerujący "chodzenie w obłokach" i w tym mam kilkunastoletnie doświadczenie :wink: . Sądzę, ze sporo zależy od ubezpieczyciela- warunków jak i podejścia urzędnika (jak wiemy są bardzo różni). Jednak spotkałam się z kłopotami jakie mieli znajomi jeźdźcy (bez toczka i bez świadków i takie tam), dlatego piszę. I nie życzę nikomu doświadczać tego na własnej skórze.
I tylko wyraziłam własną opinię- toczek. I wiem, że się w/g niektórych czepiam.
Wracając do smutnych refleksji o fundamentach, temat biomechaniki ruchu konia i jeźdźca zapewne będzie mocno powiązany z nieco bardziej optymistycznymi rozważaniami na temat podstaw sztuki jeździeckiej.
Magda, równie dobrze ktoś z tego forum mógłby napisać do ciebie, że sorry, zajmuję się końmi zawodowo i nie mam zwyczaju dyskutować z osobami z niewielką wiedzą (jak to określiłaś "od fryzjera"). Piszesz takie rzeczy, a potem się dziwisz, że ktoś ci zwraca uwagę na forum.
asio napisał(a):Jednak spotkałam się z kłopotami jakie mieli znajomi jeźdźcy (bez toczka i bez świadków i takie tam), dlatego piszę. I nie życzę nikomu doświadczać tego na własnej skórze.

Przypuszczam , że inne są warunki ubezpieczenia NW zawodników , czy jeźdźców ( większy stopien ryzyka) , a inne amatora -rekreanta. Smile
Przy zawieraniu umowy podaje się równiez wykonywany zawód, a ten okresla stopień ryzyka.

Zreszta w innych sportach , tez występuje oddzielne NW dla zawodników , a inne dla amatorów.

Arabiatta : spróbuj zrozumiec o czym ja piszę :wink:

Tak na marginesie.
Gdyby to forum było dla terenerów i instruktorów jazdy konnej, to nie miałabym nic do powiedzenia w tym temacie Smile

Ale chyba tak na szczeście nie jest, zwłaszcza, że nauczyć się jeździc konno przez net nie da się - a szkoda Big Grin

I ze swojej strony zamykając ten temat.

Jesli jeżdżę w szkółce, czy klubie, to jest to cudze ryzyko i odpowiedzialnosc.
Dlatego stosuje się do wymagań dot.bezpieczeństwa.
Jesli jeżdzę na swoim koniu , gdzie mi przyjdzie do głowy, to jest to tylko moja odpowiedzialnosć i ryzyko ( którym zreszta staram się dzielic z ubezpieczycielem).
Paweł Leśkiewicz napisał(a):A Mówimy o podstawach, czyli o pierwszym etapie, gdzie 99% jeźdżców rozpoczyna od rekreacji i na tym etapie nie ma zielonego pojęcia co dalej będzie robić w jeździectwie, i dopiero z czasem pojawiają się zainteresowania konkreną dziedziną. A podstawy wszędzie są te same.


Wydaje mi się że jednak tak nie całkiem...Tzn po pierwsze-zdarzają się, co prawda stosunkowo rzadko ale jednak-osoby które przychodzą do stajni i mówią-ja chcę jeździć skoki(albo co innego). Chodzi mi o to że jednak czasem przychodzi ktoś kto z założenia chce jeździć sportowo i do takiego człowieka trzeba podchodzić troszkę inaczej niż do kogoś kto po prostu chce się "powozić". A po drugie-jednak są duże różnice pomiędzy stylami, chociażby w sposobie stosowania pomocy. Nie aż takie wielkie jak się powszechnie uważa ale jednak są. Już między koniem skoczkiem a dresażystą są pewne różnice że już nie wspomnę np o koniu do reiningu...A rekreację też można prowadzić na różna sposoby. Nie wymagajmy więc od instruktora REKREACJI żeby był omnibusem-niech uczy ludzi czerpać radość z kontaktu z koniem, kultury i dobrego stosunku do koni-obojętnie na jakim stylu jazdy będzie on oparty....Niech uczy ludzi jak jeździć na koniu bezpiecznie i nie robiąc koniowi krzywdy-myślę że to jest najważniejsze w rekreacji.
Najmniejszą krzywdę robi się koniowi jak się umie jeździć od tyłu do przodu, na delikatnym kontakcie, wie się jaki koń ma być na prostej, jaki na kole, wie się jak wykonywać przejścia z chodu do chodu, zatrzymania, ruszenia itd.itp. Dla mnie to są podstawy pod każdy późniejszy trening lub dalszą rekreację i to jest szkolenie na minimum 2 lata. Nie umiałabym w sumie poprowadzić ćwiczeń komuś kto tylko chce się powozić.
Dlatego też uważam, że konie dla początkujących to powinny być konie profesory albo po prostu poprawnie ujeżdżone wierzchowce. To tez w szkółkach rzadkość.

Podstawy, przynajmniej w skokach i ujeżdżeniu, są (a przynajmniej powinny być) te same. Takie właśnie porządne fundamenty na bazie rozluźnienia, niezależności, przejrzystości i subtelności sygnałów. Nawet jak ktoś z założenia chce jeździć sportowo to tego nie przeskoczy dwoma susami. Albo inaczej, jak przeskoczy to mu się to odbije czkawką. Można sobie marzyć o rundzie honorowej, ale podstawy odbębnić trzeba, razem z koleżanką co marzy jej się jazda po górach i kolegą, który chce mieć konika do lasu. I tu w sumie mniej chodzi o zadowolenie jeźdźca, a bardziej o dobro konia.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28