Hipologia

Pełna wersja: Koci problem
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Hej, słuchajcie może ktoś ma doświadczenie w takich sprawach. Wzięliśmy roczną kotkę do domu, od ludzi których dziecko ma alergię i którzy mieli problem z oddaniem kotka. Ja mam w domu jednego starego kota i psa. Kotkę ludzi eprzywieźli dziś po południu, dopóki byli oni w domu było ok, była zestresowana ale dawała się głaskać itp. Ale jak tylko poszli zaczęła nas atakować, rzuciła się też na psa. Teraz lezy schowana za tapczanem i furczy jak tylko się do niej zaglądnie. zostawiliśmy ją więc w spokoju ale boimy się, że raz będzie się tam załatwiać a dwa, że może w nocy zaatakować nasze zwierzęta. A nie mamy pokoju zamykanego na klucz, żeby ją tam dać(bo drzwi nasz pies sam sobie otwiera....). Jak myślicie jest szansa, że kotka się oswoi? Czy lepiej ją jutro oddać z powrotem? Gdybyśmy nie mieli własnych zwierząt nie byłoby problemu, dalibyśmy jej czas i by się pewnie oswoiła, ale ja np. jutro muszę po południu wyjść i boję się zostawić je tak. Bo co jak ona się rzuci na psa - pies koty uwielbia, ale na pewno zaregauje agresją na agresję - chyba, że sobie ustalą hierarchię. Mimo wszystko się boję, ma ktoś takie doświadczenie? Bo kot reaguje naprawdę agresywnie - właściele poprzedni mówią, że w domu nigdy taka nie jest, zresztą dopóki u nas bli to rzeczywiście była ok.
Ja wzięłam kotkę "dzikusa" do domu, w którym już mieszkała jedna rezydentka , oraz psy.
Przez kilka dni przybyszka nie wychodziła z ciemnego kąta, fucząc na każdego , atakując zwierzęta.
Po kilku dniach zaufała najpierw mnie, potem psom.
Najdłużej oswajały się kotki - ok 2, 3 miesięcy.
Ale w tym czasie nie walczyły ze sobą , tylko ostrzegały się wzajemnie.

Potem zapanował spokój Smile
O, to może i ta się oswoi. W nocy jak spaliśmy zamknieci w sypialniach kotka wyszła z kąta i załatwiła się do kuwety - to bardzo dobry znak, bo nie będzie się może załatwiała w kącieTongue Fuczy na nas dalej ale już nie chce drapać - bo dałam jej tam miseczkę z wodą, bo się boję czy ona cokolwiek wypiła wczoraj. No zobaczymy, może tygrys się oswoi.

Edit: Kot już łazi po mieszkani, jadł, pił itp, do nas podchodzi i się łasi ale głaskać dalej się nie pozwala. Z naszym kotem ok, tylko z psem jest problem - rzuca się na niego jak dzika przez pół pokoju. A nam zalezy żeby się pies nie zraził, bo ona uwielbi akoty i żeby się razem bawiły. No ale damy im troche czasu zobaczymy, najgorzej że ja jutro muszę iść na zajęcia, a boje się tego tygrysa z psem zostawić same...
Podlacze sie pod temat: mam rowniez koci problem ale zupelnie innego rodzaju. Moja Mary dzis stracila miot, wczoraj wieczorem widzialam juz jasne oznaki ze porod sie zbliza, zostawilam ja w pomieszczeniu gdzie miala wszystko co potrzebne, rano zaraz po przebudzeniu zajrzalam do niej zeby zobaczyc czy juz jest po wszystkim, niestety to co zobaczylam nie bylo tym czego sie spodziewalam... Nie chce opisywac calej historii, bo nie mam sil na przywolywanie tego z powrotem- jednym slowem nie dala rady urodzic,choc dzielnie walczyla. Zawiozlam kotke do weta - a ten "wyczyscil" wszystko, zarazem przeprowadzajac sterylizacje. Teraz mala dochodzi do siebie, i zastanawiam sie czy nie powinnam przygarnac jakiegos kociaka dla niej. Moze moje wyobrazenie o tym jak czuje sie kot w takiej sytuacji jest za bardzo uczlowieczone, ale jest mi jej tak strasznie zal... Moze mi ktos doradzic?

(p.s: co do pierwotnego tematu: kiedy mialam kicie okolo roku trafil do nas mlody psiak - na poczatku tez balam sie je razem zostawiac, bo byly nastawione do siebie wrogo, jednak teraz, po 2 m-cach jest ok, pies kota uwielbia i probuje sie kolo niej klasc,lizac itp. kot tego uczucia nie odwzajemnia, ale juz sie nie puszy i nie ucieka, wiec mysle ze oprocz charakterow to kwestia czasu)
Hedone, nie wiem co na to specjalisci, ale ja zawsze namawiam do drugiego kotka. Na poczatku byl u nas pies, a potem dolaczyl do niego szesciomiesieczny kot, a rok pozniej male smieszne pokraczne cos. Dzis nie wyobrazam sobie, zeby byl tylko jeden kot w domu. Czasem sie napadaja Smile, a nawet delikatnie tluka, ale potem zasypiaja wtulone w siebie Smile Kiedy wychodze na dluzej itp. mam spokojna glowe, ze maja towarzystwo (to takie ludzkie spojrzenie, bo byc moze samotnosc wcale im tak nie doskwiera).
Zdecydowanie drugi kot ,to jest świetne rozwiązanie
Wiem z autopsji, że koty bardzo się uspokajają, nie robią tylu szkód, no i mają towarzystwo...
Starszy kot może troszkę burczeć i się dąsać, ale w końcu stanie się opiekunem młodziaka i będzie traktował go troszkę jak swoje Smile

u mnie kocica starsza czasem nagle przygniata młodszą o rok kotkę łapą i ta , na początku przymusowo, potem już z calą przyjemnościa, odbywa kąpiel Tongue
A widok kiedy latają po domu i na siebie polują jest niezapomniany ..
Koty są jak piwo:
od jednego lepsze są dwa! :lol:

A już cztery... to dopiero zabawa - coś o tym wiem :mrgreen:
Bartel - twoja wypowiedz sprawila ze po raz pierwszy dzis sie usmiechelam. Ogolem nie wygladalo to tak ze Mary nie miala kontaktu z innymi kotami- mam do dyspozycji spory ogrod gdzie w cieplejsze dni lub noce hasala ze swoimi kocimi kumplami. Wyczytalam gdzies ze dla psychiki kotki po takim zdarzeniu dobrze zostawic jednego kociaka, a ze nie udalo sie zadnego uratowac - myslalam o przygarnieciu jakiegos malucha, z tym ze nie wiem kiedy to zrobic - teraz kicia jest swiezo po zabiegu.
Teraz to ja bym jej dała spokój. Niech się zagoi.
Oczywiscie nie mialam zamiaru robic tego teraz! Mam nadzieje ze za tydzien kotka dojdzie do siebie i zastanawiam sie co wtedy? Czy instynkt macierzynski ucichnie czy jednak bedzie ona odczuwac ze stracila mlode? Po prostu po dzisiejszej traumie chcialabym jej to jakos wynagrodzic. Pisalam juz wczesniej, ze byc moze patrze na to zbyt "ludzko", ale to przeciez tez matka ktora stracila dzieci...
(p.s - jak dlugo po zabiegu trwa zazwyczaj stan zamroczenia kota? Mary byla sterylizowana o 11, a nadal ma b.duzy klopot z chodzeniem)
To jest chyba indywidualna sprawa. Mój kot po narkozie zrobionej po południu obudził się dopiero nad ranem.
Martwi mnie to ze ona mimo kiepskiego kotaktu z rzeczywistoscia caly czas usiluje chodzic. W ogole po raz pierwszy co zlego dzieje sie mi z kotem, wiec bierzcie na mnie poprawke - jestem strasznie zestresowana cala ta sytuacja Sad
Hedone napisał(a):Martwi mnie to ze ona mimo kiepskiego kotaktu z rzeczywistoscia caly czas usiluje chodzic. W ogole po raz pierwszy co zlego dzieje sie mi z kotem, wiec bierzcie na mnie poprawke - jestem strasznie zestresowana cala ta sytuacja Sad

Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Nasza kotka ledwo się ocknęła po sterylce próbowała skakać na meble... Taki mają ustawiony tryb. Też byłam przerażona...

A na marginesie, jako źródło wszelkiej możliwej wiedzy o kotach (oraz małych i dużych kotów do adopcji :winkSmile polecam forum miau.pl.
Moja przyjaciolka wykastrowala wczoraj kocura i po powrocie do domu od razu probowal chodzic, a raz nawet znalazla go spiacego z pyszczkiem w misce Smile Bedzie dobrze Hedone, a jak kiciajuz wydobrzeje naprawde polecam drugiego kotka, to sa przecudne obrazki i duzo radochy Smile Trzymajcie sie mocno!!
a ja mam inny problem z kotkami, a jako, ze sie nie znam to i nie wiem co czynic.

Otoz u mego sasiada, tego jedynego, okolo pol km ode mnie zyje stado kotow. Jeszcze za czasow jak moglam ich odwiedzac to na oko bylo tak z 20 sztuk. Wszystkie te koty zyly gdzies w chlewikach, i mialy bardzo zaropiale oczy....czasami mlodziez ku mojemu oburzeniu bawila sie tymi kotami w sposob...moze nie powiem jaki. No, ale moje oburzenie spowodowalo, ze uchodze za dziwaczke...mniejsza o to.

Ostatnimi czasy czesc z tych kotow przychodzi na moje podworko, nie wygladaja dobrze. Mysle, ze moze mama sasiada jest juz chora i moze nie ma sily ich karmic. Oczywscie u mnie zawsze cos dostana. Problem w tym, ze ja sie na kotach nie znam, nie mam pojecia, kiedy sa chore , kiedy nie. I nie mam pojecia czy aby i tu sie nie rozmnoza za bardzo.
A tego bym nie chciala.
Ja zreszta jestem zwolenniczka kastracji , przez co tez nie zdobywam sobie sympatii okolicznych mieszkancow, ale nie ma to dla mnie juz znaczenia.

Nie moge tych kotow przejac, bo ani sie na tym nie znam, mam spore uczulenie na siersc, i poza tym nie chce byc posadzona o kradziez , albo nie wiem co...z ludzmi roznie bywa.

No, w kazdym razie nie wiem jak postapic. Z jednej strony zal mi kotkow, a drugiej nie chce, zeby doszlo do tego co jest u sasiada, cale stada mruczkow, nie, to nie dla mnie! bo ja to bym zaraz biegala po weterynarzach, szczepila itp. a nie mam tego w planach...na razie konie i pies wystarcza /pies w planach/....nie moge miec alergii bo jestem tu sama i musze byc sprawna! Najblizszy sklep 8 km..
Stron: 1 2