Hipologia

Pełna wersja: Dobry zwyczaj - nie pożyczaj
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Od dłuższego czasu nie mogę doprosić się zwrotu pożyczonych przedmiotów :?

Nie mogę zrozumieć takiego postępowania.
Proszę kilkakrotnie o zwrot i słyszę :" jutro oczywiście oddam"

Jutro mija , następne dni też i cisza...

Co zrobić w takim przypadku?
Niektórzy wyznają zasadę że ; dobry zwyczaj nie pożyczaj, nie oddawaj jeszcze lepszy.

Po prostu trzeba wiedzieć komu można pożyczyć ,a komu się nie pożycza , bo wiadomo że nie odda.
Czyli nauka kosztuje, w każym wieku.

Wydawało mi się , że w środowisku koniarskim jest trochę inaczej :?
Przecież ludzie znają wartość sprzętu jeździeckiego , wiedzą do czego służy.
Dla mnie jednak dziwne
Magdo ja jeszcze 2 lata temu sądziłam, że koniarze są SWIęCI ...hahaha.

Na prawdę tak myślałam, że to swoi ludzie, Rodzina...a też nie mam mało lat....Szybko jednak się przekonałam, że jak wszędzie są ludzie i ludziska.

Ja np. o swoją książkę , takie tam rady dla miłośników koni, musiałam upominać się ponad rok. Wreszcie ten ktoś mi ją oddał, ale z wielką łaską i w majestacie dobroczynności dla ..tej proszącej...

Ale ostatnio pożyczam książki swojemu Kowalowi....i ani razu się o nie nie upomniałam. Po prostu człowiek pamięta i tyle. A gdyby mu sie zapomniało to bym wiedziała, że na prawdę się zapomniało i że jak sie przypomnę nie będzie robił mi łaski z oddaniem.... Big Grin

Także właśnie dokładnie tak jak z końmi: lepiej nie pożyczać. Ale jeżeli wiemy komu i ten ktoś jest sprawdzony to czemu i nie?

a...jeszcze dodam, że kiedyś trzymałam u tegoż kowala konika w pensjonacie....a że synek zaczął mi mocno chorować...nie dorobiłam się siodła. No i tenże właściciel pensjonatu pożyczał mi siodło. Minęło już 10 lat prawie, a ja do tej pory pamiętam.
Więc - mam nadzieję , że tego nie przeczyta hihi - nawet gdyby i zgubił którąś z moich książek to i tak bym to łatwo wybaczyła! Big Grin
Ja niestety mam miękkie serce i kilkanaście bardzo wartościowych książek straciłam :-( M.in stare wydanie Paalmana i kilka innych praktycznie niedostępnych książek - o owijkach, wędzidłach itp. nie wspominając :-(
Na podobnej zasadzie wyparowało mi trochę sprzętu (na szczęście niewiele wartego) ze stajni. Szukałam kogoś do pracy za jazdy - i przychodziły różne "dziewczynki stajenne" znikając to z jakąś szczotką, to z chambonem, to z kantarem :-(
Na początku roku wpłaciłam pieniądze dziewczynie, która handluje u nas sprzętem jeździeckim. Chyba niezby legalnie. dodam, ze pieniądze nie były małe, a ja dostałam tylko połowę zamówienia :-( straciłam pieniądze, czas i dużo nerwów. Telefonów dziewczyna nie odbiera, a ja nawet nie wiem jak ma baba na nazwisko :-(
Oczywiście sprzęt zakupiłam gdzieś indziej...

DuchowaPrzygoda napisał(a):Ale ostatnio pożyczam książki swojemu Kowalowi
ło matko mój podkuwacz mnie zabije za książkę, też ją trzymam o wiele za długo - w dodatku książka jest w mieście, ja na wsi, a podkuwacz bedzie jutro rano ... :oops: trza się dziś wybrać do "województwa" po obrządku...
ja również staram się nie pożyczać, ksiązki są dla mnie bardzo wartościowe i choć są ogólnie dostępne,wolę nie kupować tej samej ponownie Tongue bo ktoś nie oddal Sad
Parę razy się przejechałam na ludziach z końskiego światka i więcej nie zamierzam. Albo nie oddają, a jak już łaskawie oddadzą, to np poniszczoną, obdartą, lub pogiętą :/