Hipologia

Pełna wersja: O nas czyli poznajmy się lepiej
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26
Witam,
duchowo i rodzinnie związana jestem z puszczą augustowską...ciekawa jestem, czy są też takie osoby na forum, zwłaszcza że w ostatnim czasie coraz więcej jest tu koni pod siodło.
Pozdrawiam, obecnie z puszczy..białowieskiej :wink:
Witam wszystkich serdecznie :lol: Mam na imie Ania i mam 37 lat. Jestem tu z Wami od wczoraj. Zawodowo nie robie nic porywajacego, jestem PH w branzy sanitarnej, wiec nie ma o czym wspominac nawet. Ale mam nadzieje, ze kiedys razem z moim przyjacielem bede zajmowac sie tylko konmi, i wszystkim co z nimi zwiazane :wink: Konie sa w moim zyciu od malego, mialam to szczescie miec dziadka na wsi, a on mial kasztanowata Baske. Tak wiec moj pierwszy dosiad na oklep byl na Basce. A nastepne wielkie doswiadczenie bylo juz w siodle w Kadynach. Tat robil mi zdjecia, a ja umieralam ze strachu. Zbieralam pocztowki, za kazda dobra ocene dostawalam pare groszy i od razu bieglam do kiosku. A w I klasie na swietlicy zalozylam "klub jezdziecki", i wszystkim tlumaczylam co to jest toczek itd, mili mnie serdecznie dosc!. Ba! nawet rysowalam plany architektoniczne stajni, ktora mialam zamiar budowac, bo dziadkowi pustaki zostaly :lol: Niestety moi rodzice jakos nie traktowali mojej pasji powaznie, i tak we wlasnym zakresie dalej interesowalam sie konmi. Potem byla jakas stajnia latem, gdzie pomagalam przy prowadzankach, a nawet kiedy mieszkalam w Niemczech przez pol roku trenowalam woltyzerke. Juz w doroslym zyciu kilka razy wracalam do koni, wykupilam kilka razy karnet, ale przerywalam swoja przygode z konmi, bo nie satysfakcjonowala mnie jazda w stylu "palce do konia, pieta w dol, wyprostuj sie" i tak w kolko. Nikt nie zadawal sobie trudu wyjasnic co dlaczego. Wiec dalam sobie spokoj. Dodam jeszcze, ze przez wszystkie te lata moim niedoscignionym marzeniem byl wlasny kon Smile Az pewnego dnia poznalam mezczyzne, ktory w miedzyczasie jest moim partnerem zyciowym Wink, i ten po jakims czasie znajomosci ujawnil sie, ze kiedys jako dwunastolatek zaczynal swoja przygode w Drzonkowie, jezdzil kilka lat, ale niestety jego zycie poukladalo sie tak paskudnie, ze przerwal to co najbardziej w zyciu kochal. Wreczyl mi ksiazke Monty Robertsa, Marka Rashida, Pana Mickunasa i otworzyl mi drzwi i oczy na zupelnie nowy swiat koni. Pomyslalam, ze to idealna okazja, zeby kupic konia, bo i kon i ja bedziemy w bardzo dobrych rekach, a on bedzie mogl znowu wrocic do swojej pasji. Kupilam surowego konia, mimo sprzeciwow mojego partnera, ale nie dalo sie inaczej, spojrzala na mnie swoimi pieknymi madrymi oczami i bylo po mnie. Dzisiaj mamy Pokuse juz 3 lata, i mozna powiedziec, ze to jaka ona jest dzisiaj, to tylko i wylacznie jego dzielo. W prace z nia wlozyl tyle milosci, cierpliwosci i wyrozumialosci, a teraz ona nam to oddaje kiedy nosi nas na swoim grzbiecieSmile Oprocz Pokusy mamy jeszcze dwa konie, psa ze schroniska, kota ktorego zabralam z pakingu w Warszawie, i kotke, ktora przyjechala do nas z pobliskiej stajni...ach...no i syna ma przeciez jeszcze Tongue

Ania
Łaaał wspaniałe zdjęcia. Zazdroszczę relacji z konikiem. I plaży. I wyrozumiałego nauczycielaSmile
Przy okazji: mam taki sam czaprak :wink:
a dziekuje, bardzo nam milo Smile
Witam nazywam sie Łukasz Zimmer jak w niku konmi zajmuje sie od jakis 10 lat swoje konie mam od niecałych 6 lat od 4 lat mieszkam z wybranka życia na wsi mamy 4 konie swoje i jednego w hotelu.Mamy 3 letniego ogiera rasy hafilinger,klacz 5 letnią sp,14 letnią klacz wlkp.i wałacha wlkp12 letniego.Jestem na drugim roku studium hodowli koni w Czarnkowie mam instruktora,brązowe odznaki w powożenia i w jezdziectwie.Mieszkam w Wymysłowie koło Gniezna mam 28 lat pracuje zawodowo w drukarni w domu oprocz koni prowadze również hotel dla psów.Doskwiera mi notoryczny brak czasu.Ciesze się że mogłem dołączyć do tak elitarnej grupy miłośników koni aha mamy jeszcze 5 kotów i 4 psy suka Cocker spaniel,2 suki Buldogi francuskie i pies Kerry Blue Terier pozdrawiam wszystkich i zycze powodzedzenia i duzo sukcesów w tym co robicie Big Grin
witam, czytam od kilku dni wszystkie strony Smile niezla lekturka! za co dziekuje wszystkim obecnym na forum Smile od dwoch miesiecy mam unieruchomione kolano i coz.. prawdopodonie na czytaniu skoncze.. w tym roku Sad pozdrawiam
witam Wszystkich bardzo serdecznieSmile
Bardzo się cieszę z możliwości trafienia na forum ,gdzie poglądy na temat czegoś co jest całym moim życiem ,wymieniają tak wspaniali LudzieSmile.Tak króciutko o sobie WinkWink.Konie w moim życiu są od zawsze,na przekór wielu kwestiom ,czy to finansowym czy też jako sprzeciw rodziców.Dzis wyglada to zupełnie inaczej .Potwierdzają się słowa ,że jeśli czegoś bardzo się pragnie,kocha nad życie ,to jest to możliwe. Moją pasją od dziecka jest ujeżdżenie .Głęboko wierzyłam w środku ,ze gdzieś pośrodku można odnaleźć zupełną harmonię z koniem ,jednocześnie trenując ujeżdżenie metodami zupełnie dla konia naturalnymi. Jestem posiadaczką dwóch wspaniałych nauczycieli. Za pewne każdy w samych superlatywach może mowić o swoich ,,pupilach '' godzinami .Zarówno pierwszy jak i drugi trafili do mnie zupełnie niespodziewanie. Ani na myśl nie przyszło mi mając 19scie lat (byłam zawodniczka ,ktorej przypisane byly konie do tr),bez wielkiego zaplecza finansowego ,że będę mieć takie szczęście .Początki samodzielnej drogi nie były różowe ,ale było,jest wartoSmile . Pracując z końmi to najpiękniejsze co dla mnie może być. Każdy dzień to ,,nowa rozmowa'' ,przemiana przede wszystkim mnie, sluchanie co koń ,,mówi'' i najważniejsze w jaki sposób myśle siedząc na koniu. Obecnie na stajni mam 4 konie. Dwa z nich juz wykonują elementy GP.Dwa pozostałe to podstawowy etap ,odnajdowania ,,ulubionego miejsca '' ,uelastycznianie ,ruchomość ,bez użycia oglowia. Obecnie zrezygnowałam z pracy z końmi przyjaciół,w innych stajniach. Postanowiłam wyłącznie skupić się na pracy w swojej stajni .Mam nadzieje ,że próg finansowy będzie się dał pokonać i w najbliższym czasie ,sprawdze siebie i swoich partnerów na czworoboku pod okiem sędziów.
Pragnę z całego serca podziękować Wam za podejście jakie reprezentujecie . To jest naprawde niesamowite jak cudowną formę wypowiedzi można tu dostrzec, gdy przemawia koniarz , pół człowiek ,pół koń .Na pewno będę śledzić życie forum w miare swych możliwości czasowych. Pozdrawiam Was bardzo ciepło !Smile Szczegolnie tych Którzy wiedzą ,że jeśli jest problem to dobrze ,bo przynajmiej wiadomo za co się wziąść !Wink
mocno kopytnego dniaSmile
Big Grin Witajcie serdecznie!

Kolejne mądre osóbki na forum....
Trener pewnie też się cieszy jak mu "stadko" się powiększa... Big Grin
No to może i ja się bliżej przedstawię po dośc długim czasie na forum :-)

Nazywam się Julia Disterheft, rocznik 76' pochodzę z Trójmiasta.
Pierwsze kroki i doświadczenie jeździeckie zdobywałam na sopockim hipodromie, najpierw w szkółce jeździeckiej, potem w zakładzie treningowym ogierów. Po zdobyciu uprawnień instruktora jazdy konnej pracowałam "tu i tam" w różnych miejscach w Polsce. Najbardziej godnym uwagi była stadnina Bronków w lubuskiem, gdzie wiele nauczyłam się od właścicieli zajmujących się treningiem koni sportowych. Niecałe dwa lata temu zdobyłam uprawnienia instruktora wyszkolenia podstawowego BHS i inne kwalifikacje w Grennan Equestrian College w Irlandii.
Zatęskniłam jednak za Polską i wróciłam.
Obecnie od ponad roku zajmuję się organizowaniem i prowadzeniem turystycznych rajdów długodystansowych na kaszubach.
Oto kilka zdjęc z rajdu "nadmorskiego" który odbył się na samym początku września:

U celu podróży - plaża Słowińskiego Parku Narodowego:
[Obrazek: c1c669d4bc82c299.jpg]

Ja i "biała torpeda" na której najczęściej prowadzę rajdy. Ma połowę arabskiej krwi, co czuc, zwłaszcza na otwartej przestrzeni ;-)
[Obrazek: b9e746cfe7c86419.jpg]

Wjazd na plażę w Gardnie Wielkiej:
[Obrazek: 4c66bcc93d7fbfb9.jpg]

A oprócz plaży mamy inne piękne widoki po drodze:
[Obrazek: 4d43009c84fb1344.jpg]

7 dni, około 350 km. Łącznie tego lata przejechałam prawie 2000 km. Cudownych kilometrów.
[Obrazek: c3f60a826912df1f.jpg]

Bardzo mi się spodobała ta praca. Po wielu latach spędzonych w szkółkach jeździeckich widzę, że jest to chyba najbardziej zbliżony do naturalnego sposób komercyjnego użytkowania koni. Cały czas się przemieszczamy, bez zbytniego pośpiechu (ale dzikie galopy raz na jakiś czas też oczywiście mają miejsce ;-) ) pojenie w jeziorach, popasy na napotkanych łąkach.
Tego lata wdrożyłam kilka nowych koni do rajdów i każdy z nich zmienił się na duży plus - każdy koń wcześniaj płochliwy i niespecjalnie przekonany do ludzi, robi się spokojnym i ufnym towarzyszem i partnerem.
Każdy koń z problemami po długiej podróży z innymi końmi, dla których rajdy są codziennością wraca odmieniony i zrelaksowany jak całe stado.
Ludzie, podróżujcie ze swoimi końmi !To jest wspaniałe!

A poza pracą mam też inne zainteresowania! Hehehehe...takie dośc osobliwe hobby i sposób na odpoczynek ;-)
Od kilku lat mam swojego konika Ericka, który zaprasza na swojego bloga, link w podpisie.
Mam?! To chyba raczej on ma mnie! Wiecie jak to jest... skarbek... oczko w głowie Big Grin

Dodam jeszcze, że jakiś czas temu zaczęłam się interesowac wplataniem szeroko pojętych metod naturalnych w jazdę klasyczną w rekreacji. Dzięki takim osobom jak Klara, która już od dawna dzieli się swoją wiedzą w necie i dzięki takim stronom jak ta mam (wszyscy mamy!) możliwośc czerpania inspiracji i ciągłego polepszania swoich relacji z końmi.
Moim marzeniem jest ukończenie jakiegoś dobrego "naturalsowego" kursu.
Niestety jak narazie jest to poza moim zasięgiem czasowo-finansowym.
Dziękuję autorom i wszystkim fachowcom z tego forum.
Dzięki wam zrezygnowałam z wędzidła w pracy z moim koniem. Bardzo nam z tym dobrze :-)
no przepiękne zdjęcia Julio...rajdy to jest to co kocham najbardziej.......plus zabawy z końmi w koralu!! Big Grin
Julie, nie dziwię się, że Ci się chciało wracać! Do takich widoków....
To znaczy na pewno w ogóle całokształt jest super.
Tak mi się przypomniało:

"Włóczykije, włóczykije,
Jak się na świecie żyje,
Stare porzucacie miejsca,
By gdzie indziej szukać szczęścia.

Dokąd ciągle wędrujecie,
Po calutkim chyba świecie,
Środkiem losu niespodzianek,
Których nie jesteście panem.

Odkrywacie tajemnice,
Która się nazywa życiem,
Dni są piękne i niczyje,
Kiedy jesteś włóczykijem.

Błyskawica tańczy z gromem,
Ona włóczykija domem,
Włóczykije, włóczykije,
Jak się wam na świecie żyje."

Tadeusz Woźniak
Oj Klaro, Woźniak z Muminków :-) Mam tą bajkę teraz na kasecie. Jak byłam mała słuchaliśmy jej z bratem miliony razem i znalśmy wszystkie piosenki. Cudna kołysanka i oczywiście Włóczykije, które tatoi grał nam na gitarze i śpiewał. Teraz ja to gram i śpiewam przy ognisku nad jeziorem. Przepraszam za OT, nie mogłam się powstrzymać :-)
Tu Julia. Miałam 7 lat kiedy wyprowadziłam się z domu do stajni po drugiej stronie ulicy i zmieniłam dietę na marchwiano-owsianą, żeby nie marnować czasu na chodzenie do domu. To było 18 lat temu. Od dziewięciu lat jestem w posiadaniu Ametysta, prawdopodobnie najcierpliwszego arabka w zachodniopomorskim i z całą pewnością najbardziej piegowatego. Nigdy nie stracił do mnie cierpliwości, mimo że powinien mnie zostawić na pierwszym lepszym drzewie :oops: . Być pierwszym koniem nie jest łatwym kawałkiem chleba.
Pięć miesięcy temu kupiłam Grand Ala, arabka spokrewnionego z Ametystem (w stopniu siódma woda po kisielu, ale zawsze to jakiś pierwiastek konia w koniu) i próbuję się odkupić. Moje rozmowy z nim nie wyglądają już tak jak z wcześniejszymi końmi, nie wchodzę do jego boksu i nie mówię "cześć, ubieraj się, idziesz do roboty", albo "mamy mało czasu, mobilizacja!". Jeśli mamy zostać przyjaciółmi to nie ma miejsca na despotyzm. Dziś kiedy przychodzę do mojego konia pytam go zawsze najpierw "jak sie czujesz?", "porobimy coś razem?" i zawsze dostaję bardzo wyraźną odpowiedź. A gdy już pracujemy i coś idzie nie tak, zawsze, już odruchowo, sprawdzam co ja zrobiłam nie tak, że się nie zrozumieliśmy.
I wszystko zaczęło się naprawdę układać.

Reasumując: mam na imię Julia i bardzo lubię moje nowe odruchy :wink:

PS: a tak schodząc na ziemię: jestem zadeklarowaną instruktorką rekreacji Wink Lubię pracować z dziećmi (i myślę samolubnie, że vice versa). Oprócz tego jestem audiowizualną graficzką, praktykującą do szuflady. No i szczecinianką, niestety...
Big Grin arabiatta masz śliczniutkie koniki...i chyba zajmujesz się nie tylko grafiką ze spraw tzw. twórczych...?

ja mam do Ciebie pytanie od razu z serii tych moich obsesyjnych: arabek widzę też ma u Ciebie wgięty nieco grzbiet. Mnie to przerażało jak mój Miron właśnie takie coś miał /i ma/ pod obciążeniem/ Może na priv..albo w innym temacie. ???
Ten 'szpaczek' to jeszcze jest chudziaczek i taka no... szprotka młodziutka - myślę, że jak już wypracujemy mięśnie grzbietu, to wrażenie wgięcia się zniweluje ;) Pod siodłem wciąż ostrożnie, głównie ćwiczymy reakcje i ogólny 'sawłarwiwr' :) Podrośnie chłopak, wszerz i wzdłuż to będziemy szaleć :)
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26