Końskie pomysły bywaja dokuczliwe, jak opisywane przez mnie nakarmienie Kuby zepsutą paszą, przez kuca :twisted:
Ale zdarzają im się dziwaczne zachowania, których nie umiem zinterpretować.
Kiedys zamknęłam je o zmierzchu i wyjechałam do miasta.
Wróciłam wieczorem , otworzyłam brame i zjeżdżam.
Muszę wyjaśnić, że mieszkam poniżej poziomu ulicy, a wjazd mam z czasów, kiedy jeździło się furmanką, więc szerokości troche ponad 2 m.
Nie mam żadnych sąsiadów w bliskim sąsiedztwie , poza tym na wsi zawsze ciemno
Zjeżdżam codziennie, więc na pamięć i tego dnia też swobodnie.
Nagle w światłach samochodu , przed samym zderzakiem zobaczyłam stojącego nieruchomo Kubę , a przeciez zamknęłam boks!!!
Ostre hamowanie , koń stoi.
Klakson- stoi.
Puszczam więc hamulec i zjedżam o kilkanaście cm- Kuba patrzy na zderzak i ustepuje samą noga, nie ruszając się z miejsca.
Powtarzam czynności-, bez rezultatu., oczywiście nie mam mozliwości ominąc go, bo za wąsko
Patrzę w prawo i widzę stojącego na podwyższeniu ( podmurówka z byłej szklarni) Weksla.
Ma kopyta na wysokości maski i przyglada się scenie w absolutnym spokoju.
Zastanawiam się przez moment, czy on ma zamiar zeskoczyc z podwyzszenia na maskę samochodu
hock:
Poddaję się, wysiadam , zamykam bramę, oglądając się na kuca , ale ten stoi nieruchomow tak jak Kuba.
Spycham wreszcie konia ręcznie z drogi -nie protestuje, ale nie odchodzi dalej :roll:
Odjeżdżam z ulgą, potem wracam do nich.
Grzecznie prosze kuca o zejście w najnizszym miejscu, Kubę tez zapraszam do stajni, zabezpieczam karabińczykiem.
Niesamowite w tej opowieści było ich nieruchome stanie i patrzenie, w mglistej ciemności rozświetlonej tylko światłami auta
Taki dziwny bardzo klimat zrobił się, wręcz poczułam się przez moment bardzo nieswojo.
Juz sama nie wiem, czy to ja dziwaczeję, czy moje konie