Z perspektywy kilku zmian, mogę powiedzieć, że najpierw należy wybrać dla siebie rodzaj siodła , w zależności jak chcemy jeździć i dopiero w ramach danego typu dopasowywać do konia.
Pierwsza zmiana, to z uwagi na bardzo stare i niepasujące na konia.
Przy drugim również uznałam, że jest niedobre dla konia, za duże ( długie)
Zmieniłam na mniejsze.
Wszystkie zmiany pod kątem dopasowania do konia, a nie do siebie.
A to był błąd.
Po pewnym czasie koń zmienił się , więc wymieniłam znowu na większe.
Na to które pokazałam - i czuję się w nim fatalnie.
A nie można dobrze, w sensie swobodnie jeździć, jeśli człowiek czuje dyskomfort.
Taka niewygoda jeźdźca natychmiast odbija się na koniu.
Obecnie mam dwa siodła na Kubę ( obydwa bardzo dla mnie niewygodne) i trzy siodła na kuca.
Z ostatniego Winteca dla kuca jestem bardzo zadowolona , a właściwie moja córka
Dobrze leży na kucu , a siedzi się też dobrze, bo ma terlicę i wreszcie nie przekrzywia się na grzbiecie przy każdym ruchu " baryłki"
Oczywiście budowa moich koni ma wpływ na trudność w dopasowaniu siodła i samopoczucie jeźdźca.
Kuba również ma krótką , szeroką kłodę - to powoduje, że siedzi się jak na gruszce, więc nogi często zjeżdżają w stronę popręgu, bo tam koń jest szczuplejszy.
A jeszcze jak tybinki są mocno z przodu , to kolano nie ma możliwości zatrzymania się na klockach .
Czasem myślę, że i tak nie dopasuję sobie siodła , ze względu na budowę konia no i własną oczywiście.
Zamówiłam sobie takie, na jakim jeździłam w Bieszczadach , oczywiście na innym koniu.
Byłam zachwycona, bo jak wsadziłam nogi w strzemiona, to w takiej pozycji je miałam, jak wróciłam po trudnym dosyć terenie.
Ale to może być sprawa budowy konia - zupełnie normalnej :?
Zgadzam się, że w siodle typu ujeżdżeniowego najlepiej można wyćwiczyć dosiad.