02-23-2008, 03:41 PM
Zajazd ma już 15 lat. W młodości biegał na Służewcu, później startował w rajdach.
Ma temperamencik jak to arabki, ale tak jak już pisałam w jego przypadku pomaga ograniczenie owsa (jeśli nie chodzi pod siodłem).
Jest bardzo ciekawski i chętny do współpracy, choć nie był taki wcześniej (bał się ludzi, uciekał, nie lubił kontaktu z człowiekiem). Czasem dalej tak nieufnie się zachowuje w stosunku do osób nieznanych, choć dzieciaki uwielbia bo wie, że w reklamówkach przynoszą mu różne smakołyki i po jeździe jest wielkie karmienie :lol:
Uwielbia chodzić na ogonie mojego małopolaka. Jest w nim zakochany i wychodzi z założenia, że jeśli coś ma ich zjeść to pierwsze zje Tajsona
One pracowały w lekkiej rekreacji (teraz się przeprowadziliśmy i mają wakacje ). Jeśli nie chodził codziennie choć godzinki pod siodłem (choćby stępem) to kombinował "jak koń pod górke". Wtedy jedynym wyjściem jest, albo ograniczyć mu owies, albo jeśli się tak zdażyło, że musiałam poprowadzić na nim jazde, wsadzenie go na ogon Taja i chodzi bardzo grzecznie, choć nierówno (raz przyspiesza, to znowu zwalnia). Jeśli pracował codziennie to nie było z nim żadnego problemu. Szedł równym tempem, nie przyspieszał, nie zwalniał, nie patrzył po "srokach", dzieci mogły spokojnie sobie z nim radzić.
Ma temperamencik jak to arabki, ale tak jak już pisałam w jego przypadku pomaga ograniczenie owsa (jeśli nie chodzi pod siodłem).
Jest bardzo ciekawski i chętny do współpracy, choć nie był taki wcześniej (bał się ludzi, uciekał, nie lubił kontaktu z człowiekiem). Czasem dalej tak nieufnie się zachowuje w stosunku do osób nieznanych, choć dzieciaki uwielbia bo wie, że w reklamówkach przynoszą mu różne smakołyki i po jeździe jest wielkie karmienie :lol:
Uwielbia chodzić na ogonie mojego małopolaka. Jest w nim zakochany i wychodzi z założenia, że jeśli coś ma ich zjeść to pierwsze zje Tajsona
One pracowały w lekkiej rekreacji (teraz się przeprowadziliśmy i mają wakacje ). Jeśli nie chodził codziennie choć godzinki pod siodłem (choćby stępem) to kombinował "jak koń pod górke". Wtedy jedynym wyjściem jest, albo ograniczyć mu owies, albo jeśli się tak zdażyło, że musiałam poprowadzić na nim jazde, wsadzenie go na ogon Taja i chodzi bardzo grzecznie, choć nierówno (raz przyspiesza, to znowu zwalnia). Jeśli pracował codziennie to nie było z nim żadnego problemu. Szedł równym tempem, nie przyspieszał, nie zwalniał, nie patrzył po "srokach", dzieci mogły spokojnie sobie z nim radzić.