To fajny spacerek mieliście- troche pozwiedzać ale się nie zamęczyc
A co do mojej pracy- byłoby lepiej gdybyśmy tych patroli mieli więcej a nie tylko 3 dni w tygodniu- od piątku do niedzieli ( niestety teraz jakoś tak się "porobiło" ze w miesiacu mam 4 dni z końmi tylko....a resztę musze dreptać " z buta" z czego większość w centrum miasta- wrrrr! nie cierpie!!!). No i gdybyśmy mieli swoje własne konie nie dzierżawione, choć ja i kumpel i tak jesteśmy w super sytuacji bo akurat te znamy "od zawsze" prawie
Znamy ich humorki, " strachy" i przyzwyczajenia więc jest OK
Choć w sobote miałam przez chwile mały kłopot żeby wytłumaczyc memu rumakowi ze zejście z niewielkiej skarpy, przejście / przeskoczenie przez wysychający " strumyczek" a raczej błoto po nim, to nie takie straszne. Oj działo się bo chłopak gerneralnie nie lubi wody i błocka ( chyba ze to na padoku w którym da sie wytarzać
). Zszedł ze skarpy "tiptopami", z nosem nieomalże przy ziemi, cały spięty i furczał na to mokre coś przed nim.... na dole podreptał w miejscu , pofurczał jeszcze bardziej po czym stwierdził ze on jednek stad ucieka- wykorzystał rzucona wodzę (chciałam by miał zupełny luz i mógł wyciągac nos jak nisko chciał....) zrobił szybki zwrot na zadzie i już był prawie na górze skarpy, cofal sie i usiłował uciec....wiec trzeba bylo mu wytłumaczyc spokojnie ale stanowczo ze jednak musimy w tym miejscu przejść... znowu "tiptopki" w dół, dreptanie, próba "odwrotu" a tym razem wytłumaczyłam mu ze nie wracamy, postał, pofurczał i skoczył z 4 na cztery
potem troche się boczył na to błocko i spogladał w tym kierunku spode łba ale następny rów z błockiem został pokonany w zasadzie bez wiekszych kłopotów- popatrzył, powąchał i po chwili namysłu skoczył ( choć wcale nie bylo to konieczne
) czasem ma takie zagrania- zobaczy coś co go przeraża i postanawia zwiać zanim to cos go zje.... np uznaje że w lesie nie ma prawa chodzić człowiek z kijkami w rękach- szedł sobie pan i dziarsko machal kijkami a Asana aż zaryło w miejscu, potem chciał uciekać.... kiedyś zobaczył quada i ponieważ ten miał włączone światła a te które widywał wcześniej były bez, to uznał ze trzeba uciekać dzikim galopem
Dobrze ze takei numery robi tylko w lesie gdy cos mu " nie pasuje do okolicy". W parku przy ludziach jest grzeczniutki i cierpliwie "robi za maskotkę dla dzieci "
No może nei przepada za tramwajami ale w koncu nie musimy się przepychac z nimi o pierwszeństwo na torach