Hipologia

Pełna wersja: Może coś o sukcesach ;)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
to zadanie sędziego głównego, a do tego jeszcze dłuuga droga, ale jako komisarz mogę zwracać na to uwagę :-) i "uprzejmie donosić"
strzeżcie się sportowcy, bo mam taki całkiem szczery zamiar :twisted:
Ailusia napisał(a):Jeśli moja konia zrobi kłus zebrany przy najbliższej okazji, to znaczy że zrozumiałam.
A mi też się udało 8) chociaż ustawiłam sobie filmowanie, żeby móc później dogłębnie przeanalizować Wink i bałam się, że 7 minut nie starczy, bo zwykle konia akurat przez te 7 minut ma ochotę robić co innego... a tutaj wszystko porobione miałam, poszłam wypuścić, wracam i dopiero wtedy aparat się wyłączył... potem zobaczyłam że całe lonżowanie trwało prawie 3 minuty.
Ale filmiku nie pokażę bo przedziwne wygibasy na nim wyczyniam. Zresztą konia też. Za to w końcu rozwiązałam problem z widzeniem nóg - postanowiłam kupić dwumetrowe owijki, pociąć je na pół (albo i na cztery) i naszyć kawałek odblaskowego materiału. Będzie wszystko ładnie widać a nie przegrzeje nogi i nic innego nie napsuje Smile i nie trzeba będzie często prać Tongue

Gaga napisał(a):to zadanie sędziego głównego, a do tego jeszcze dłuuga droga, ale jako komisarz mogę zwracać na to uwagę :-) i "uprzejmie donosić"
strzeżcie się sportowcy, bo mam taki całkiem szczery zamiar :twisted:

No no, to tym bardziej gratulacje! Stworzysz nową jakość! :lol: wszyscy będą opanowani jak szachiści 8) albo brydżyści (tylko nie wiem czy brydż jest sportem? chyba tak, bo moja babcia gra w brydża sportowego... co oznacza że nie na pieniądze Tongue o ironio, w jeździectwie całkiem inaczej).
Skoro coś o sukcesach, to krótko o dniu wczorajszym :-) czyli moje i Darca dylematy
Idę sobie do stajni , aby wyrzucić do śmietnika duży kawałek sztywnej folii (przywiało z budowy :-( ). Po drodze pastwisko i Darco w roli głównej, zatem pomysł: folia moze sie przydać a taka praca "ad hoc" - czemu nie :?: :-)
Oczywiście folia początkowo straszna - nie da się podejśc do człowieka... znaczy nos to by chciał podejść, ale reszta ciała woli uciekać ;-) Powolne odczulanie - zupełnie na luzie - pastwisko, goły koń, żadnych "narzędzi" poza folią... Zaczęliśmy od podejścia i powąchania folii, potem to samo, z folią wydajacą dziwne dźwięki, następnie dotykanie wszędzie ( od przedniego kopyta po tylne, od uszu, po rzep ogonowy, grzbiet i brzuch... powoli, z fazami "odganiania"... i wiecie co - w kilkanaście minut (dosłownie) Darco łaził w 2 chodach zupełnie rozluźniony z folią przewieszoną przez grzbiet, położoną na łbie, zabierał mi folię z ręki i sam nią "wydawał dźwięki" :-) jednak ciekawość końska bywa silniejsza od strachu o ile człowiek się nauczy nią kierować - właściwie pomóc koniowi jak nie bać się rzeczy strasznych :-)
Szkoda, że nie miałam aparatu. Półśpiący młody koń, z nosem na dole kompletnie odczulony na tę "straszną rzecz" ... Big Grin a przede wszystkim różnica w zachowaniu - najpierw nie dało się dotknąć konia kawałkiem folii (uciekał w panice), po czym bez problemu można było nawet między uszy wsadzić... Confusedhock:
Dostałam wczoraj od konia piękny prezent.

Obie z koleżanką zagoniłyśmy nasze konie do roboty na mniejszym placyku przy stajni. Koleżanka jeździła a ja tym razem postanowiłam rozruszać konia i go troche wykłusować na lince. Od początku fajnie się zachowywał, ładnie odangażowywał zad i poruszał się rozluxnionym, takim radosnym kłusem z opuszczoną głową. Prowadziłam go po duuużych łukach i prostych. Pod koniec koleżanka już zsiadła i spacerowała ze swoją klaczą w ręku. Ja sobie łaziłam z Cejlonkiem. Muszę nadmienić, że te klacz to oczko w głowie Cejlona i zwykle bardzo jej pilnuje i klei się do niej. Ale akurat wczoraj ładnie na sznurku chodził, podążał za mną, linka się nie napinała i cały czas mnie obserwował. Postanowiłam spróbować i odpiąć go. Wcześniej już prowadzałam go bez linki, ale nie było drugiego konia. Pierwszy szok był nawet nie taki, że został ze mna i poszedł za mna, ale taki, że łaził za mną nonstop i pilnował się, jak dziecko spódnicy matki. Nawet jak podchodziłam do klaczy i odchodziłam, nic a nic go do niej nie ciągnęło. Obojetne, czy do przodu, czy do tyłu - był ze mną. W końcu koleżanka postanowił wejść do stajni. Zwykle trzask otwieranych drzwi wyprowadzał konia z rownowagi i podskakiwał lub wyskakiwał do przodu. Tym razem nic. Stał obok mnie i patrzył, co one robią. A one weszły do stajni i drzwi zostały otwarte. Za ściana już klacz znikła a ten nic, spokój, oaza, kwitnąca lilia na tafli niezmąconego jeziora :-) pogłaskałam i zrobiłam kilka kroków, zatrzymałam się przed samą dziurą drzwi. Koń ze mną. Puścił mnie przodem (jest nauczony, że w drzwiach się tak ma zachowywać i nie wpychać się pierwszy) i weszlismy sobie razem.
Eh ale mnie uszczęśliwił :-)
to gratuluję!

Moim największym sukcesem było "nawrócenie" pewnej klaczki, która na widok człowieka ruszała na niego galopem z kopytami, z zębami, wspinała się, nie można było jej dotknąć , wyczyścić itd.... kowal to się jej bał(zawsze znalazł pretekst by nie przyjechać) i zamiast kopyt miała dwa talerze..
Po paru miesiącach pracy z ziemi wszystko się zmieniło,koń nie do poznania....

pewnego dnia tak jak poprzedniczka, trochę popracowałam z ziemi, następnie odpięlam linkę i odpędziłam kobyłe od siebie. Stała chwilę zastanawiając się ,ja czekałam ze spuszczoną głową... powoli kroczek po kroczku zaczęla podchodzić do mnie, czego na pewęno by wcześniej nie zrobiła, w końcu podeszła, trąciła pyskiem moją ręk, a potem wtuliła nos w moja bluzę.
Stałyśmy tak chwilę, nie ukrywam, wzruszyłam siętak,że aż łzy spływały mi po policzkach...
Sukces? heh Branka niestety zakulała nam tu w Annopolu(na wybiegu szalała z takim jednym gagatkiem i wróciła z opuchniętą nogą),ale dzięki temu miałam okazję pojeździć na innym koniu, takiej małej kobyłce co pociska do przodu. Nie zabiłam się, odległości poza pierwszymi skokami w liniach pasowały mi, więc jakiś sukces jest. Zobaczymy jak będzie na ujeżdżeniu po południu, bo troche przypiera kobyłka i trzeba będzie popracować nad rozluźnieniem.
Nono! Widze,że nie próżnujesz! ;D
Mam nadzieję, że Branka szybko wróci do zdrowia i po powrocie do domku powrócicie do swych "eksperymentów" i oczywiście relacji z nich na forum- czekam z niecierpliwością.
Stron: 1 2