06-26-2008, 01:39 PM
06-26-2008, 01:52 PM
Zanik.
To o czym pisałyśmy wcześniej i co jest niestety dość powszechne.
To o czym pisałyśmy wcześniej i co jest niestety dość powszechne.
06-26-2008, 02:06 PM
Czy lonżowanie na czambonie może w takiej sytuacji pomóc?
06-26-2008, 02:57 PM
Tego nie wiem, ale wiem, że pomocne bywają m. in. określone ćwiczenia na drążkach i masaż. Niestety, nie zawsze te mięśnie udaje się odbudować.
Wypytam jutro panią doktor i napiszę.
Wypytam jutro panią doktor i napiszę.
06-26-2008, 03:20 PM
czy ktoś z Was wie, czy na koniu z dość sporymi zanikami mięśni grzbietu i zadu można mimo to jeździć konno. Bo ja odradzam znajomej na razie , ale kieruję się tylko własną intuicją.
Bo na zdrowy rozsądek jeżeli koń ma dziury zamiast grzbietu to na czym ma się opierać ciężar jeźdźca...
Bo na zdrowy rozsądek jeżeli koń ma dziury zamiast grzbietu to na czym ma się opierać ciężar jeźdźca...
06-26-2008, 04:22 PM
Firma Balance (od siodeł) ma na swojej stronie propozycję programu odbudowy mięśni grzbietu. Bo sama zmiana siodło na pasujące to może być za mało - zwłaszcza, jak to poprzednie naprawdę narobiło szkód. Lepiej dać koniowi chociaż miesiąc, czy dwa, żeby jego grzbiet mógł trochę wrócić do siebie. W skócie:
Przez cały czas pracy nad odbudowaniem mięśni grzbietu koń powinien codziennie (albo prawie codziennie) mieć szansę poporuszać się rozluźnionym, rytmicznym i stałym chodem (to ma być oczywiście dodatek do swobodnego ruchu na wybiegu). Rzecz w tym, żeby koń na nowo "poodkrywał" swoje ciało, lepszy sposób poruszania się, używania stawów, mięśni. No i pracujące bez napięć mięśnie lepiej się dotleniają, regenerują, limfa krąży, cały organizm zyskuje. Nie chodzi o to, żeby koń ciężko pracował - liczy się jakość, nie ilość.
Prowadzenie w ręku - choćby tylko po 15-20 minut dziennie. Należy pilnować tego, żeby prowadzić konia równomiernie z obu jego stron. Prosić o energiczny stęp. Nie wpływać na pozycję głowy/szyi - byle była na wprost. To swobodne poruszanie się jest tu dobrocznynne.
Lonżowanie - w miarę możliwości należy unikać wszelkiego sprzętu, poza kawecanem/wygodnym kantarem, lonżą i ewentualnie ochraniaczami. Koń ma poruszać się swobodnym stępem i kłusem po możliwie dużym kole (lepiej, jak człowiek też chodzi). Stęp powinien być rytmiczny i bez spieszenia. Trzeba uważać, żeby nie ponaglać konia - on musi mieć czas na postawienie każdej kolejnej nogi. Z początku nie należy zwracać uwagi na pozycję głowy i szyi konia - ot, zwrócić uwagę, jak je koń nosi, jak się to ma do używania przez konia reszty ciała.
Warto też przyjrzeć się, na ile różne tempa poruszania się sprzyjają rozluźnianiu się konia. Zwłaszcza w kłusie to widać. Dobrze jest zachęcić konia do poruszania się wolniej (w stępie i kłusie), żeby miał szansę odnaleźć to tempo, w którym jego stawy poruszają się najwydajniej, ciało pracuje najelastyczniej i koń zaczyna eksperymentować z różnymi sposobami noszenia szyi. Celem jest odnalezienie "terapeutycznego kłusa", elastycznego, swobodnego.
Poganianie konia (żeby wyglądał bardziej aktywnie) może dać taki skutek, że owszem, nogi poruszą się aktywniej, ale kosztem usztywnienia reszty ciała (to rodzaj "ratowania się", kiedy koń traci równowagę). Przy okazji szyja też się unosi i usztywnia. Pozwalanie koniowi na taki kłus jest tylko dalszym utrwalaniem złych schematów.
Przy lonżowaniu też trzeba pamiętać, żeby koń chodził tyle samo na obie strony. Można zacząć od lonżowania przez 5 - 10 minut, a z czasem dojść do 20. Odczucie na lonży powinno być pozytywne, elastyczne, stabilne - takie samo jak kontakt przy jeździe wierzchem. Jeśli koń ma nawyk wystawiania głowy na zewnątrz koła, należy go zachęcać, by niósł głowę przed sobą i szukał nowego sposobu organizowania ciała.
Praca na wolności - jak są warunki, można włączyć do programu. Przestrzegając tych samych zasad, co przy lonżowaniu. Chody elastyczne, swobodne, miękkie, rytmiczne, praca równo na obie strony. Sesje powinny być na tyle krótkie, żeby kończyć, zanim koń się zmęczy.
Jazda na oklep - do rozważenia. Jak człowiek czuje się z tym ok i ma warunki, można pojeździć. Najlepiej na czymś, co będzie izolowało grzbiet od siedzenia jeźdźca (gruby czaprak, żel itp.). NIE należy jeździć na oklep:
- przez pierwsze 10 dni programu naprawczego (koń może mieć posiniaczone głębsze warstwy mięśni, niech mają czas się wygoić bez ucisku)
- jeśli koń ma wyraźnie zapadnięty grzbiet (jeśli koń nawykowo napina i skraca mięśnie na grzbiecie, bez sensu jest jeszcze aplikować w to miejsce nacisk siedzącego na oklep człowieka; całkiem możliwe, że po kilku tygodniach innych ćwiczeń z programu naprawczego to się zacznie zmieniać - wtedy można zacząć wsiadać, z początku na kilka minut i tylko na czymś bardzo dobrze izolującym; cały czas trzeba obserwować, jak koń się zachowuje; i pamiętać, że jak się zmęczy, to wróci do starych nawyków - dlatego należy trzymać się zasady, że jazda ma być krótka i miła)
Jazda, od czasu do czasu, na oklep ma ma różne zalety. Człowiek ma szansę poczuć, co tam się pod jego siedzeniem dzieje. Można sobie wyrobić pogląd, jak koń się porusza, kiedy porusza się nieskrępowany "osprzętem" - może się okazać, że koń oferuje obszerniejszy wykrok, jest chętniejszy do ruchu naprzód niż zwykle itp.
Należy pilnować, prostości konia. Łatwiej to osiągnąć na liniach prostych, więc lepiej jeździć więcej po długich ścianach i przekątnych, a nie "utykać" na 20 metrowych kołach. Nie należy próbować poprawiać pozycji głowy i szyi wodzami. Lepiej zaoferować koniowi stabilny, równy po obu stronach kontakt i pozwolić mu eksperymentować ze sposobem noszenia szyi. Potrzeba do tego dużej swobody rąk jeźdźca - żeby kontakt nie zmieniał się, jak koń zmienia ustawienie szyi i głowy.
Jazda na oklep może też pomóc jeźdźcowi na jego pokrzywienia. A jak się człowiek prostuje, to i koniowi łatwiej się prostować. Jeśli ktoś chce, może trochę kłusować - szukając oczywiście tego "terapeutycznego kłusa".
Praca z ciałem - TTouch albo coś w ten deseń są bardzo zalecane podczas przechodzenia programu odbudowy.
http://www.balanceinternational.com/sadd...edial.html
Przez cały czas pracy nad odbudowaniem mięśni grzbietu koń powinien codziennie (albo prawie codziennie) mieć szansę poporuszać się rozluźnionym, rytmicznym i stałym chodem (to ma być oczywiście dodatek do swobodnego ruchu na wybiegu). Rzecz w tym, żeby koń na nowo "poodkrywał" swoje ciało, lepszy sposób poruszania się, używania stawów, mięśni. No i pracujące bez napięć mięśnie lepiej się dotleniają, regenerują, limfa krąży, cały organizm zyskuje. Nie chodzi o to, żeby koń ciężko pracował - liczy się jakość, nie ilość.
Prowadzenie w ręku - choćby tylko po 15-20 minut dziennie. Należy pilnować tego, żeby prowadzić konia równomiernie z obu jego stron. Prosić o energiczny stęp. Nie wpływać na pozycję głowy/szyi - byle była na wprost. To swobodne poruszanie się jest tu dobrocznynne.
Lonżowanie - w miarę możliwości należy unikać wszelkiego sprzętu, poza kawecanem/wygodnym kantarem, lonżą i ewentualnie ochraniaczami. Koń ma poruszać się swobodnym stępem i kłusem po możliwie dużym kole (lepiej, jak człowiek też chodzi). Stęp powinien być rytmiczny i bez spieszenia. Trzeba uważać, żeby nie ponaglać konia - on musi mieć czas na postawienie każdej kolejnej nogi. Z początku nie należy zwracać uwagi na pozycję głowy i szyi konia - ot, zwrócić uwagę, jak je koń nosi, jak się to ma do używania przez konia reszty ciała.
Warto też przyjrzeć się, na ile różne tempa poruszania się sprzyjają rozluźnianiu się konia. Zwłaszcza w kłusie to widać. Dobrze jest zachęcić konia do poruszania się wolniej (w stępie i kłusie), żeby miał szansę odnaleźć to tempo, w którym jego stawy poruszają się najwydajniej, ciało pracuje najelastyczniej i koń zaczyna eksperymentować z różnymi sposobami noszenia szyi. Celem jest odnalezienie "terapeutycznego kłusa", elastycznego, swobodnego.
Poganianie konia (żeby wyglądał bardziej aktywnie) może dać taki skutek, że owszem, nogi poruszą się aktywniej, ale kosztem usztywnienia reszty ciała (to rodzaj "ratowania się", kiedy koń traci równowagę). Przy okazji szyja też się unosi i usztywnia. Pozwalanie koniowi na taki kłus jest tylko dalszym utrwalaniem złych schematów.
Przy lonżowaniu też trzeba pamiętać, żeby koń chodził tyle samo na obie strony. Można zacząć od lonżowania przez 5 - 10 minut, a z czasem dojść do 20. Odczucie na lonży powinno być pozytywne, elastyczne, stabilne - takie samo jak kontakt przy jeździe wierzchem. Jeśli koń ma nawyk wystawiania głowy na zewnątrz koła, należy go zachęcać, by niósł głowę przed sobą i szukał nowego sposobu organizowania ciała.
Praca na wolności - jak są warunki, można włączyć do programu. Przestrzegając tych samych zasad, co przy lonżowaniu. Chody elastyczne, swobodne, miękkie, rytmiczne, praca równo na obie strony. Sesje powinny być na tyle krótkie, żeby kończyć, zanim koń się zmęczy.
Jazda na oklep - do rozważenia. Jak człowiek czuje się z tym ok i ma warunki, można pojeździć. Najlepiej na czymś, co będzie izolowało grzbiet od siedzenia jeźdźca (gruby czaprak, żel itp.). NIE należy jeździć na oklep:
- przez pierwsze 10 dni programu naprawczego (koń może mieć posiniaczone głębsze warstwy mięśni, niech mają czas się wygoić bez ucisku)
- jeśli koń ma wyraźnie zapadnięty grzbiet (jeśli koń nawykowo napina i skraca mięśnie na grzbiecie, bez sensu jest jeszcze aplikować w to miejsce nacisk siedzącego na oklep człowieka; całkiem możliwe, że po kilku tygodniach innych ćwiczeń z programu naprawczego to się zacznie zmieniać - wtedy można zacząć wsiadać, z początku na kilka minut i tylko na czymś bardzo dobrze izolującym; cały czas trzeba obserwować, jak koń się zachowuje; i pamiętać, że jak się zmęczy, to wróci do starych nawyków - dlatego należy trzymać się zasady, że jazda ma być krótka i miła)
Jazda, od czasu do czasu, na oklep ma ma różne zalety. Człowiek ma szansę poczuć, co tam się pod jego siedzeniem dzieje. Można sobie wyrobić pogląd, jak koń się porusza, kiedy porusza się nieskrępowany "osprzętem" - może się okazać, że koń oferuje obszerniejszy wykrok, jest chętniejszy do ruchu naprzód niż zwykle itp.
Należy pilnować, prostości konia. Łatwiej to osiągnąć na liniach prostych, więc lepiej jeździć więcej po długich ścianach i przekątnych, a nie "utykać" na 20 metrowych kołach. Nie należy próbować poprawiać pozycji głowy i szyi wodzami. Lepiej zaoferować koniowi stabilny, równy po obu stronach kontakt i pozwolić mu eksperymentować ze sposobem noszenia szyi. Potrzeba do tego dużej swobody rąk jeźdźca - żeby kontakt nie zmieniał się, jak koń zmienia ustawienie szyi i głowy.
Jazda na oklep może też pomóc jeźdźcowi na jego pokrzywienia. A jak się człowiek prostuje, to i koniowi łatwiej się prostować. Jeśli ktoś chce, może trochę kłusować - szukając oczywiście tego "terapeutycznego kłusa".
Praca z ciałem - TTouch albo coś w ten deseń są bardzo zalecane podczas przechodzenia programu odbudowy.
http://www.balanceinternational.com/sadd...edial.html
06-26-2008, 09:34 PM
Hmmm a czy po zachowaniu pod siodłem można jakoś ten zanik zauważyc? Np. czy przy tym koń mniej chetnie opuszcza głowe, rozluxnia się, itd. I czy możliwy jest "zanik" takie nie do końca z powodu nieróbstwa? :-) Mam wrażenie, że teraz jak zaczęłam się z koniem bawić od jakiegoś czasu i wysiłek jest raczej hmmm mały, bardziej chodzi o psyche, to jkaby Cejlonowi mięsnie zniknęły od uszu do ogona wzdłuż kręgosłupa :-)
06-27-2008, 10:47 AM
Mój koń np przez dlugi czas chodzil w za waskim siodle tak podejrzewam. Strasznie pędzi podczas jazdy. przed jakies pierwsze 15 minut jest ok i chodzi dobrze a pozniej sie usztywnia, pedzi i jest nie do opanowania. podejrzewalam ze powodem jest bol od siodla. przestalam jezdzic w siodle pracuje z nim z ziemi naturalnie i wtedy jest cudowny ale w siodle wszystko sie zmienia. Nawet jak jezdze na oklep to ciezko to znosi. Myslicie ze moze miec wlasnie zanik miesni? Jak robi sie masaz grzebietu? rekami? czy jakims przyzadem? Czesto po jezdzie kiedy naciskam mu na grzbiet to go ugina. I to dalo mi do myslenia. co Wy o tym myslicie. Czytalam ze pedzenie lub niechec do ruchu usztywnienia i zloszczenie sie przy siodlaniu moze byc objawem bolu miesni grzbietu. i uginanie grzbietu.
06-27-2008, 10:53 AM
Nataszka R napisał(a):. podejrzewalam ze powodem jest bol od siodla. przestalam jezdzic w siodle pracuje z nim z ziemi naturalnie i wtedy jest cudowny ale w siodle wszystko sie zmienia..... co Wy o tym myslicie
Oczywiście mogę się mylic, ale opis wskazuje na problemy raczej jeźdźca, niż siodła .
Skoro nawet na oklep...za to z ziemi cudownie.
I to pędzenie pod jeźdźcem .. to wygląda na ucieczkę od niego.
06-27-2008, 11:12 AM
arabek na początku pędzi pod jeźdźcem..ale potem się uspokaja. Natomiast pode mną tego nie robi...mam sposób...ale nie powiem jaki....bo mnie wyślecie do piekła!!!!!!!
06-27-2008, 11:46 AM
Nataszka R napisał(a):(...) kiedy naciskam mu na grzbiet to go ugina.weterynarz natychmiast potrzebny (!!!) koń moze mieć problemy z kręgosłupem, lub jakiekolwiek stany zapalne mięśni w okolicy kręgosłupa. Jeśli nei znosi żadnego ciężaru/nacisku na grzbiet - broni się prawdopodobnie przed bólem. Trzeba zdiagnozować przyczynę bólu i w miarę możliwości ją usunąć. Dopiero wówczas można zacząć pracę z koniem pod obciążeniem, a i tak wszystko w konsultacji z wetem...
06-27-2008, 12:30 PM
Ja swojej klacz od jakiegoś tygodnia stosuje masaże, rozciąganie kończyn ( w taki sposób jak Daria z Dworusem ) i lonżowanie na czambonie dwa razy dziennie .Kobyłka ładnie opuszcza głowe ale nie jestem pewna czy pracuje grzbietem podczas pracy na czambonie. Po tym wszystkim wydaje mi sie że jest lepiej ale to dopiero tydzień zobaczymy co będzie po dwóch.
To zdjęcie robiłam jakieś dwa tygodnie temu, za jakiś czas wstawie świeże powiecie czy jest różnica.
Jeszczedodam zdjęcie z przed roku.
To zdjęcie robiłam jakieś dwa tygodnie temu, za jakiś czas wstawie świeże powiecie czy jest różnica.
Jeszczedodam zdjęcie z przed roku.
06-27-2008, 12:43 PM
jaki jest cel stosowania czambonu dwa razy dziennie?
aga Twoja klacz jest lekko łęgowata - to wada budowy i jedyne, co można na to poradzić, to próbować budować mięśnie grzbietu. Nie cofnie to wady, ale koń będzie łatwiej nosił ciężar... Jednak na efekty jakiejkolwiek pracy treningowej trzeba czekać często wiele miesiecy nawet lat... pracujac powoli i systematycznie osiągniecie więcej, niż próbując szybko wszelkich możliwych "forumowych" sposobów...
aga Twoja klacz jest lekko łęgowata - to wada budowy i jedyne, co można na to poradzić, to próbować budować mięśnie grzbietu. Nie cofnie to wady, ale koń będzie łatwiej nosił ciężar... Jednak na efekty jakiejkolwiek pracy treningowej trzeba czekać często wiele miesiecy nawet lat... pracujac powoli i systematycznie osiągniecie więcej, niż próbując szybko wszelkich możliwych "forumowych" sposobów...
06-27-2008, 12:47 PM
Czyli jak mam pracować ?
06-27-2008, 12:53 PM
Cytat:Oczywiście mogę się mylic, ale opis wskazuje na problemy raczej jeźdźca, niż siodła .
Skoro nawet na oklep
Oczywiscie Guli mozesz sie mylic
problem jest z jakim kolwiek ciezarem na grzbiecie a prawdopodobnie spowodowany dlugo noszonym zle dopasowanym siodlem. A co do jazdy na oklep to w artyluke p Nevzorovej napisane jest ze nie jest tez zbyt dobre bo ciezar skupia sie w jednym miejsci i tam sie kumuluje i nie jest rozkladany na wieksza ilosc miesni tylko w jendym miejcu. moze dlatego ktos radzil jazde na oklep na czyms miekkim typu zel, dla mnie to logiczne bo na przykladzie czlowieka np jezeli niesiemy ciezka reklamowke to duzo latwiej nam sie ja niesie jezeli ma szersze "uszy" i ciezar rozklada sie na wiekszym obszarze a jezeli jest to siateczka o cienkich uszach to sie wrzyna i boli duzo bardziej nieprawdaz?
W takim razie musze poradzic sie weterynarza, konio ma narazie spokoj od jazdy od dluzszego czasu bo tak wlasnie podejrzewalam ze cos tu nie gra i konio chce mi cos przez to powiedziec. z tym ze czlowiek glupi kiedys byl nieswiadomy i myslal ze kon pedzi bo taki jest :/ niewiedza nasza i głupota niszczy nasze konie :/