Hipologia

Pełna wersja: Wzmacnianie mięśni grzbietu
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
To tylko rysunki, ale można popatrzeć, co które wypięcia prowokują.

Czambon - w dół i do przodu.

[Obrazek: chambon_function.gif]

I wypinacze - w dół, ale nie do przodu.

[Obrazek: ridereins_block.jpg]

Ilustracje ze strony: http://www.sustainabledressage.com/tack/gadgets.php
(może dlatego miny konia w wypinaczach są "stronnicze" - autorka jest mało "patentowa", a juz zupełnie nie "wypinaczowa")
Przyznam się szczerze, że nie lubię zadnych wypinaczy.

Stosowałam chambon dosyc krótko, bo koń miał bardzo słaby grzbiet , a wtedy nie miałam innych mozliwości.

Może ten sposób zabawy z piłka, bedzie dla klaczy Agi łatwy do przeprowadzenia?
Teolinekona poprostu nie umie podnieść wysoko nóg w skutek czego sie potyka i zwala drągi.
Guli ja jej nie lonżowałam na wypinaczach bo nie wiem czy to dla niej będzie dobre, dlatego pytam, a jeśli chodzi o ćwiczenia to bardzo prosze o jakieś propozycje.
Zabawy z piłka moga być fajne.
Ale ktos też mówił o pracy na górkach.
I to jest naprawdę fajna sprawa ... o ile ktoś ma jakieś górki. Big Grin
Krówek ma bardzo wystajacy kłąb. Gdy "przyszedł " do mnie grzbiet miał w miarę , ale kręgosłup niestety wystawał. Jazda na oklep na takiej " żylecie" hmmmm... wątpliwa przyjemność.
Doszła długotrwała kontuzja , co wpłynęło , na osłabienie mięsni grzbietu . One się " zapadły".
Podczas powrotu do zdrowia kupiłam czambon ( skórzany) , ale niestety odpadała praca na małych kołach , czyli lonża.
W poprzedniej stajni nie było warunków do " lonżowania " na ujezdżalni - grząsko..brrr.
Po przeprowadzce zmieniły sie warunki , ale nie lonzowałam.
Dzisiaj ze zdumieniem odkryłam , że jazda na oklep , na krówku może byc przyjemna. :wink: Grzbiet się uwypuklił , zad zaokrąglił , ale to nie moja zasługa.
" Nagrodę główną " wygrały padoki , które są położone na nierównym , pagórkowatym terenie. Najlepsza trawa jest najniżej tuż przy rzece. Stajnia na górce. 4 miesiące chodzenia , biegania , czesto z głowa przy ziemi ( no bo trawka ) ... i rezultaty gotowe. Do tego stworzone " naturalnie".
aga, może jakieś zabawy na świadomość, gdzie ma nogi, by pomogły?
można przez drąg przechodzić noga po nodze, cofać, chodzić przez "labirynt", można przechodzić przez opony (dobre, bo miękkie), stawiać nogę na czymś itd. wynaleźć dołki, rowy, górki, wały i spacerować po nich

przykład łażenia przez oponę, główny cel - świadomość tylnych nóg: http://pl.youtube.com/watch?v=tqWdLscfBZE

możesz się też po pomysłach rozejrzeć tu: http://www.kbrhorse.net/tra/course31.html
Mój konik też sie początkowo strasznie potykał na cavaletti, ale dlatego że nie wykonałam wczesniej odpowiedniej pracy na płaskich drągach, poza tym ona w nie pędziła no i nie pracowała zadem. Wtedy też zaczęłam pracować własnie po nierównym terenie po pagórkach i rzeczywiście to dużo daje(oprócz tego, że ogólnie zaczęłam pracowac nad aktywnością zadu i nad rozluźnieniem). Jeżdziam wtedy trochę z panem Mrugałą i on ustawiał Brance dużo dragów na galop - kładł po 6-8 i kazał jechac spokojnym tempem, na miękkim kontakcie. Koń sie początkowo strasznie gubił, ale jak poćwiczyłam tak więcej to rzeczywiście bardzo pomogło(zresztą potem redukował lczbę dragów, skoro sobie nie radziła do 3 i stopniowo dokładał kolejne). Tak samo z drągami w kłusie - na początek dawał cavaletki podniesione tylko z jednej strony - kazdy nastepny z innej strony(to cwiczenie jest dobrze pokazane w 101 ćwiczaniach dla skoczka - powstaje taki fajny korytarzyk z wyznaczonym dobrze srodkiem). Dopiero potem koń był gotowy na same cavaletti jako takie.
Także to ze kon sie potyka na cavaletti to może być kwestia nie dostatecznej pracy na płaskich dragach. No i dragi na galop to też ciekawa sprawa, ale to tez bardziej męczy konia podobno.
aga napisał(a):ona poprostu nie umie podnieść wysoko nóg w skutek czego sie potyka i zwala drągi.

Czy nie przysiadasz jej w czasie przechodzenia?
Dobrze jest odciazać zad w takich sytuacjach- a jak z przechodzeniem w ręku?

Bo o poagórkach pisałas, ze nie masz takch mozliwości?
A może własnie wklej na forum te cwiczenia?Bo w końcu temat ku temu odpowiedni, a książka jest droga i nie sądze, żeby każdy ją miał.Poza tym jej tytuł sugeuje, że jest tylko dla skoczków tymczasem mozna ją wykorzystać nie skacząc wcale, albo mając ku temu nieodpowiedniego konia. I te prostrze są fajne, bo mozna je robić jeżdżąc samemu, a widac że na forum jest sporo takich osob.
W naszym przypadku problem z obijaniem się o koziołki został rozwiązany stopniowo. Jak większość najpierw drągi tylko leżały, najpierw jeden, potem dwa, podem podniosłam drugi, potem tez i pierwszy, potem doszedł trzeci. To wszystko w ciągu 7-10 dni. Zawsze najpierw przeprowadzam w ręku w stępie i w ręku w kłusie z każdej strony a potem naprowadzam w stepie i już w kłusie - tak każdego dnia. Bardzo pomogło owiązanie drągów kolorową taśmą, bo lepiej je widzi no i trzeba pilnować absolutnie 100% swobody szyi trzymać tempo. Staram się naprowadzać z prostej. Do momentu jak się nie rozluxni i nie skupi, póki nie mogę naprowadzać go w dowolne miejsce bez napinania liny to nawet nie myślę o koziołkach. Na początku też po kazdym przejściu zatrzymywałam go i głaskałam. Potem bardzo się starał. No i nie za dużo. Zaczynałam od 3 przejść na jedną rękę kończąc po tych 10 dniach na 10 przejściach.

[Obrazek: ?action=view&current=koziolkib.jpg]

[Obrazek: ?action=view&current=koziolkia.jpg]
Widze, ze nie tylko ja mam tego typu problemu z duzym koniem.

A popatrzcie co potrafi ten mały .

Nic go nie trzeba było gimnastykowac - wysokosc prawie pod brzuch, a on je po prostu przekłusowuje Big Grin

[Obrazek: kucskok_c6354.jpg]

[Obrazek: kuckl_ae2de.jpg]

Skakac tez potrafi jak jest w radosnym nastroju Smile
Jaki on jest pięknyyy. Kocham kucory i kocham taranty - twój to idealne połączenie, chyba zakradne sie do ciebie do stajni którejś nocy i uciekne na tym małym rumaku w siną dal Big Grin

(nie ma to jak wypowiedź zgodna z tematemTongue)
Nie mozna skanowac i słusznie Smile

Więc opowiem o tych początkowych ćwiczeniach i dlaczego uważam , że są one wazne dla koni, które mają problemy z drągami.

Kuba miał niesamowity uraz do przedmiotów na ziemi , nawet cienkiej listwy nie przekroczył, tylko uciekał w przerażeniu ( stały w zakładzie przerobu drewna).

Zaczynałam tradycyjnie, czyli jeden drąg, dwa , do czterech.

O ile przechodził w miarę poprawnie dwa, to o trzeci zawadzał, więc z czwartego uciekał.
On nie umiał dobrać właściej długości kroków, a może nie potrafił ocenić odległości.

Uznałam więc, że to bez sensu.

Cwiczenia z ksiązki , te początkowe ,uczą konia i jeźdźca dobrego najazdu, w rytmie.
Ponieważ jest to jeden drąg, czy kilka w dużej odległości od siebie, koniowi jest łatwiej pokonać dobrze.
Z czasem oswoją się z taką przeszkodą i pokonują ją płynnie.
To sprawa również gimnastyki konia, nauczenia się właściwego patrzenia i kierowania koniem ( najazdu)

Koło o średnicy ok 18 m , z ułozonymi na obwodzie drągami , znakomicie uczy równego, po kole prowadzenia konia , poza oczywiście samym przekraczaniem drągów.
Jeżdżę stępem i kłusem , po przekątnych , zmieniam kolejnosć przekraczania drągów - kłusem anglezowanym, i w półsiadzie.


A co do kuca.

Cały czas żałuję, że nie jest wyższy Sad

Ma znakomite predyspozycje psychiczne i fizyczne.

No cóż- życie nie jest sprawiedliwe
Guli małe jest piękne...wiem to po sobie hahaha!!!!!!!!!!!!!!!
Oczywiście nie porównuję się z Twoim kucem bo brakuje mi tak pięknego umaszczenia, ale jednak...małe jest ok!
Końskie Tai Chi, "Gonić Tygrysa", spotkanie drugie:

[Obrazek: th_tygryswkratke.jpg]

Jeśli chodzi o źrebaczka, to on już ma dobre mięśnie grzbietu :lol:
Dzisiaj pracowałam z Oliwką na drągach a potem na cawaletti i było już w miare dobrze ale czasami musze ją "obudzić " bo jak "przyśnie" to jest tragedia.A to moja klaczka jak miała rok i jej piękny prosty grzbiet!!!!!!!!!!

[Obrazek: oliwka_240033.jpg]
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12