Nie mozna skanowac i słusznie
Więc opowiem o tych początkowych ćwiczeniach i dlaczego uważam , że są one wazne dla koni, które mają problemy z drągami.
Kuba miał niesamowity uraz do przedmiotów na ziemi , nawet cienkiej listwy nie przekroczył, tylko uciekał w przerażeniu ( stały w zakładzie przerobu drewna).
Zaczynałam tradycyjnie, czyli jeden drąg, dwa , do czterech.
O ile przechodził w miarę poprawnie dwa, to o trzeci zawadzał, więc z czwartego uciekał.
On nie umiał dobrać właściej długości kroków, a może nie potrafił ocenić odległości.
Uznałam więc, że to bez sensu.
Cwiczenia z ksiązki , te początkowe ,uczą konia i jeźdźca dobrego najazdu, w rytmie.
Ponieważ jest to jeden drąg, czy kilka w dużej odległości od siebie, koniowi jest łatwiej pokonać dobrze.
Z czasem oswoją się z taką przeszkodą i pokonują ją płynnie.
To sprawa również gimnastyki konia, nauczenia się właściwego patrzenia i kierowania koniem ( najazdu)
Koło o średnicy ok 18 m , z ułozonymi na obwodzie drągami , znakomicie uczy równego, po kole prowadzenia konia , poza oczywiście samym przekraczaniem drągów.
Jeżdżę stępem i kłusem , po przekątnych , zmieniam kolejnosć przekraczania drągów - kłusem anglezowanym, i w półsiadzie.
A co do kuca.
Cały czas żałuję, że nie jest wyższy
Ma znakomite predyspozycje psychiczne i fizyczne.
No cóż- życie nie jest sprawiedliwe