12-27-2007, 07:36 AM
Teolinek napisał(a):Nevzorov by pewnie mógł zacząć swoją książkę: "na początku była zabawa...." W NHE pierwszym etapem, poziomem zero, bazą i podstawą jest skłonienie konia do zabawy. A właściwie chyba zaproszenie do niej? Bo ma być bez sprzętów, klikerów, przysmaków, korekt, faz itd. Tylko człowiek, koń i piłka. Czyli, odwołując się do zdania z Parellego o sympatii i zabawie, najpierw koń ma polubić, a potem się zobaczy.
Tak mnie to zastanowiło.
Czemu tak duża wagę przywiązuje się do zabaw z końmi ?
Nie wystarczy , ze koń nas polubi , zeby chętnie lub /i posłusznie pracować?
Bo przeciez i tak wszystko sprowadza się do pracy.
Konie nie bawią sie piłkami , bacikami.
Fakt- rzucają nimi, czy wyrywają je sobie, ale szybko im się to nudzi.
Ale główne ich zabawy, to ganianie , podgryzanie , naskakiwanie, spychanie wzajemne.
Zadna z tych zabaw mnie osobiście nie odpowiada.
Zdjęcia ,które pokazałam w innym wątku jak kuc za mną kłusuje to tylko częsć zabawy z nim.
Potem ja go goniłam.
A wszystko to po to, zeby się mnie nie bał. oswoił z tym, ze ja go tez mogę gonić.
Tak naprawdę przygotowanie do pracy.
Miał wtedy 4 lata, więc chętnie bawił się- poza tym to sprawa charakteru- bardzo ciekawy wszystkiego.
Kuba panikarski , nigdy nie bawił się, bo za bardzo bał się przedmiotów.
A przeciez lubi mnie i to bardzo.
To jak z tym jest?