Nie jest chyba znana przyczyna śmierci tego konia - być może miał tętniaka (nie do wykrycia przyżyciowo), a może miał zbyt słabe serce. Bez względu na przyczynę nie oglądam prawdziwej śmierci z własnego wyboru; uważam, że to nic nie wnosi. Smutno mi z powodu konia i to wystarczy.
Oczywiscie, ze smutno i to bardzo. Przyczyna bedzie znana po badaniach, ale czy na pewno dowiemy sie prawdy? raczej nie. Zawodnik 2 razy byl juz dyskwalifikowany z powodu dopingu co daje do myslenia...a teraz po tej tragedii znowu zasiadaja wszyscy do stolu i zastanawiaja sie, czy nie za wysoka jest ta poprzeczka, ktora w dziesiejszych czasach stawiana jest koniom. Bo jesli faktycznie podczas pracy-treningow mozna stosowac rozne znieczulacze i dopalacze, a na zawodach nie, to odpowiedz sama cisinie sie na usta, ale mam nadzieje, ze to faktycznie byl "tylko" tetniak...
Ten
film budzi moje mieszane uczucia. Z jednej bowiem strony podziwiam równowagę jeźdźca, choć przede wszystkim konia, z drugiej jednak zastanawia mnie ta eksplozja. Co się stało w głowie konia?
Ps. Film kończy się dobrze, więc można oglądać bez stresu.
Jest jeszcze jeden filmek z tego samego zdarzenia , nieco dłuższy gdzie wyraźnie widać jak koń szykuje się do akcji , która ma go uwolnić od jeźdźca z tak "podziwianą równowagą " . Dal mnie to nie jest nic godnego podziwu , bo taka reakcja konia nie bierze się z niczego . Jestem pewien ,że to jeździec "sprowokował" , a przy wspięciu się konia, ratował włąsny tyłek łapiąc się za końską szyję . To potrafi każdy
średnio sprawny jeździec.
Skoro Pan Trener Pisze, że równowaga jeźdźca nie jest godna podziwu to ja to przyjmuję. Napisałem jednak również o tym (pozwole zacytować samego siebie, choć to mało eleganckie), że
JakubSpahisKolańczyk napisał(a):podziwiam równowagę jeźdźca, choć przede wszystkim konia
. I w dalszej części zapytuję publicznie co się stało, że koń tak zareagował, gdyż jest oczywistością, że winę ponosił jeździec. Pan Trener zwrócił uwagę, że reakcja konia nie bierze się z niczego, ja jednak ponawiam pytanie co konkretnie w tym przypadku zrobił jeździec? (drugiego filmu nie widziałem).
Z mojego czysto amatorskiego punktu widzenia przyczyna najprawdopodobniej znajduje się poza zakresem tego filmu i leży raczej w błędnie prowadzonym szkoleniu czyli w tym co działo się być może nie tylko kilka chwil ale o wiele, wiele wcześniej.
Mogło to być spowodowane niekoniecznie przez tego jeźdźca. Może koń źle skojarzył sobie próby skracania wodzy.
Mogło być np. tak, że koń wyczuł, że zbliża się moment w którym jeździec będzie wymagał od niego czegoś czego nie rozumie, co sprawia mu poważny dyskomfort, czego nie potrafi wykonać i ,że za niewykonanie tego będzie karany.
To powyżej napisałem zanim obejrzałem pozostałe filmiki z tą parą.
Jak dla mnie to jest jakieś totalne nieporozumienie.
Już w samych sytuacjach "naziemnych" widać totalny brak poukładania wzajemnych relacji.
Tylko trzeba pamiętać, że to nie ten jeździec (Corneille) uczynił go takim, on go dostał do "naprawy" i jest chyba jedyną osobą, która ma odwagę go dosiadać. Śledziłam kiedyś długą i gorącą dyskusję na temat tych filmów, jedni byli zdania, że Corneille jeździ brzydko i nie ma równowagi, drudzy, że doskonale wie co robi, robi dokładnie to, co zamierza, i że to prawdopodobnie jedyny sposób, żeby cokolwiek osiągnąć.
Wracając więc do pierwotnego pytania należało by powiedzieć, że nic nie można stwierdzić na podstawie tak krótkich i wyjętych z kontekstu relacji wideo.
No właśnie. Jeździec nie jest anonimem - poszukałem Jean Luc Corneille - ponoć bardzo dobry trener ujeżdżenia. Nie wiem. Ale bardzo chętnie przeczytam co na ten temat może powiedzieć Pan Trener.
