Podręcznik jak podręcznik - jeszcze wiele ich powstanie. Czy potrzebny jest taki specjalny dla instruktorów ? Nie sądzę. Jest tego maaasa. Ania dość dobrze to ujęła - dobry instruktor sam się stale dokształca i udoskonala, bo jak wszyscy wiemy w ciągu ostatnich lat jeździectwo przechodzi rewolucję za sprawą rozwoju weterynarii i nauk biologicznych a trochę też za sprawą "naturalu" i wielu ludzi, którzy coraz głośniej upominają się o prawa zwierząt. Po prostu trzeba być na bieżąco.
Ale nie wolno przy tym zapominać o dobrych stronach tradycji - nie wszystko w sztuce jeździeckiej sprzed lat jest "be". Co więcej dawniejszy tok szkolenia i jeźdźca i konia, który po prostu wymagał duuuuużo czasu (a współcześnie usiłuje się upchnąć całość w kilka tygodni) był przemyślany, dobry dla jednego i drugiego organizmu, kompletny i nic tylko starać się do niego wrócić (co sugerują też coraz częściej autorytety takie jak np. dr.G.Heuschmann.)
Regulamin kawalerii sam w sobie jest doskonałym programem kształcenia jeźdźca. Cały program od Ado Z. Podstawa. I dla dobrego instruktora ta istniejąca już pozycja wystarczy. Myślę, że problem nie leży w braku dobrych wzorców, ale w fakcie ich kompletnego ignorowania. Wyżej można przeczytać, że dosiad to pojęcie względne, bo każdy ma swoje cztery litery inaczej zbudowane. Można by pomyśleć, że jazda konna to przyjemność porównywalna z siedzeniem w bujanym fotelu. I pewnie dla licznego grona taka właśnie jest. Ale czy ktoś pytał o zdanie konie, które za bujane fotele "robią" ?
"...jeździec, który nie potrafi włączyć się do ruchu konia, nieodwołalnie doprowadzi do jego zepsucia ..." Museler (bliższy mi niż Filis).
"Bywają jeźdźcy, którzy nie potrafią zrozumieć, lub zrozumieć nie chcą, iż przez swój wadliwy dosiad i błędne oddziaływanie wyrządzają krzywdę koniowi i pogarszają stan jego ujeżdżenia. Jeźdźcy tacy będą z reguły próbować bezskutecznej korekty konia wodzami. Jeźdźcy tacy na koniach chodzących w ustawieniu "za wodzą" będą się czuli jeszcze, poniekąd nieźle. Bowiem pozwoli im to na wygodny dosiad i całość nie będzie sprawiać aż takiego złego wrażenia. Gdy jednak przesiądą się na konia, który na taki dosiad zareaguje przybierając pozycję głowy - szyi "ponad wodzą" to na takich koniach czuć będą się fatalnie, a być może, iż nawet jeden z drugim się przerazi ... jeźdźcy tacy nie będą szukać przyczyny takiego stanu rzeczy u siebie, lecz u koni." zaczerpnięte z Gawęd Jeździeckich H.Schusdziarra
I cytując W.Mickunasa
" Dosiad musi być spokojny, mocny i niezależny od ruchu zwierzęcia. Przy prawidłowym dosiadzie lini bark-biodro - obcas powinna być zachowana." Zgodnie z wcześniejszym fragmentami tego samego rozdziału - różnicę pomiędzy dosiadem maneżowym (i jak się domyślam - skokowym) stanowi JEDYNIE inna długość strzemion.
I kolejny cytat z tej samej pozycji "Tylko prawidłowy dosiad jest skuteczny."
W mojej opinii dosiadu nie można traktować jak czegoś, co można tu upchnąć, tam przyciąć i jakoś to będzie. Dosiad klasyczny jest jeden i już :x Dosiad westernowy też jest jedyny taki :wink: podobnie jak damski czy stiplowy. Półsiad powinien wychodzić z opanowanej "bazy" klasycznej lub westowej (po damsku chyba się nie da, ale trzeba by pytać ekspertki w tej materii). Napisano o tym wiele słów i więcej chyba nie trzeba (a przełomu za mojego życia się nie spodziewam). Różne mogą być drogi dojścia. Z doświadczenia wiem że jednej osobie pomaga bardziej rozmowa teoretyczna, dla innej tylko wizualny przekaz. Czasem trzeba z konia zsadzić i porozciągać a czasem lepiej nawet nie próbować ... to są kompetencje instruktora - znaleźć drogę do celu.
Skoro mamy dobre wzorce, to dlaczego jest tak źle ? "Przeoczyłam" trochę moment likwidacji IRR. Ale to dobry krok - odebranie możliwości kształcenia w tym trudnym zawodzie przez "kadry", którym na rzetelnym szkoleniu zupełnie nie zależało. Źle się stało, że rekreacja tym samym została osierocona. Kluby sportowe zabezpieczono instytucją Instruktora Sportu (wiec nie jest prawdą że jeździectwa, jako dyscypliny sportowej można uczyć bez uprawnień) Sport tylko z IS. Szkółkom rekreacyjnym nie zostało nic.
W tej sytuacji tworzenie Instruktora Rekreacji jest bezsensowne. Ale. Nie wiem na ile pomysł jest do zrealizowania - w każdej szkółce/ośrodku z jazdą konną powinien być wymagany IS. W jaki sposób przejść do tego powoili i z mniejszym bólem. Może przez system odznak. Co by o nich nie mówić, są popularne i stanowią koła napędowe dla "przemysłu końskiego" tworząc "potrzeby" różnego rodzaju. Od stroju i sprzętu, po szkolenia i w końcu konie. A w rekreacji jest pieniądz (w przeciwieństwie do sportu, który bez dotacji cienko by prządł). Gdyby tak każdego starającego się o odznakę miał prowadzić IS (np. bez IS prowadzącego i odpowiadającego za jakość szkolenia, nie byłby możliwości podejścia do egzaminu). Na początku sprawa mogłaby być dobrowolna. Z niewielką pomocą zajęć edukacyjnych (popularyzujących profesjonalizm i prawidłową jazdę konną) sądzę, że większość koniarzy w niedługim czasie przyjęła by to za normę. Warunek jest jeden - Każdy IS musi być profesjonalistą. Gdyby z jakiegoś powodu kształcenie Instruktorów Sportu zaczęło zamieniać się w masówkę znaną z instr. rekreacji ruchowej - to już nic tylko załamać ręce ...