

skład pastwiska jest mi średnio znany bo znawcą nie jestem, rośnie koniczyna biała, rosną poziomki, rośnie jakaś trawa wysoka... iinne często spotykane u nas na łąkach chwasty, na szczęście na naszym pastwisku nie rośnie skrzyp...choć w okolicy przy polnych drogach jest go dosyć sporo.
co do kolkowania- myślę że ich występowanie ciężko zdefiniować... jedyny czynnik który mogę brać pod uwagę to mała ilość wymuszonego ruchu.
wracając do mojego treningowego problemu... znalazłam czynnik który pomógł się nam rozluźnić "bardziej",rozluźnić jak kolwiek lepiej niż dotąd..

i odkryłam nowe motto przewodnie : "jeśli twierdzisz że twój koń ma problem, to jedynym jego problemem jesteś Ty "
zamknęłam dziób na lonży, zamknęłam się praktycznie całkowicie(łapałam się czasem że zaczynam się odzywać co skutkowało pogorszeniem pracy) i koń zademonstrował mi w stępie i w kłusie ładne wyciągnięcie szyi

jak mi się uda to może nakręcę...
i zrezygnowałam z wędzidła całkiem bynajmniej na razie- z braku innych patentów bez wędzidłowych, jeżdżę na kantarze z linką..
koń nie spina się tak strasznie jak wcześniej, ostatnio pasłam się z nim siedząc na grzbiecie i łażąc swobodnie po łące na oklep...
byliśmy w terenie(już z siodłem, ale bez ograniczenia pyska) koń swobodny, jedynie muchy wkurzały, ale stwierdził że gałązka nie jest straszna a pomaga... i... straszne rzeczy nie były takie straszne... nawet sam z siebie wchodził do kałuży co jest wielkim szokiem - dla mnie..
hmm... jestem beznadziejna
