biorąc pod uwagę jak długo u mnie jest to tych jazd aż tak wiele nie było, skupiałam się na lekkiej pracy z ziemi- bo jak budować mięśnie kiedy widać żebra??-tzn z czego te mięśnie zbudować

po prostu pracowałam nad przełamywaniem strachów zaufaniem i odprężeniem mięśni podczas kontaktów z człowiekiem głownie lekka lonża stępo-kłus plus streching.
co do jazdy na wędzidle i bez
koń jest bardzo delikatny w pysku, każdy kontakt mocniejszy- powoduje uniesienie szyi w "S" cofanie jej w tył -wyjelenianie się przy zganaszowaniu do przesady, oraz spięciu ogólnym, usztywnieniu chyba wszystkich partii ciała- bo nawet kłus w odciążeniu był niewygodny- koń jeszcze często gubi równowagę pod jeźdźcem..
staram się jeździć na luźnej wodzy i prowokować opuszczenie szyi- po długim stępie jest ok koń chodzi z szyją w linii kłębu- a nie wysoko ponad(jak na zdj) w nawrotach kłusa po przejściach ma jeszcze problemy bo usztywnia grzbiet i wygina się w górę.
co do różnicy na kantarze to jest tylko taka że można wejść na kontakt i koń się nie ganaszuje... choć czasem nie wie czego od niego chce jeśli nie ma w pysku żelaza.. ale tak czy siak szyja jest na początku treningu wyżej niż powinna
na szczęście koń dobrze reaguje na łydki i jest sterowny dosiadem i ciężarem- więc nawet bez wodzy można jeździć(no chyba że w terenie)
co do jazd to właśnie więcej jeździłam do lasu- bo ujeżdżalnia pod chmurką i zamarzła... w terenie na luźnych wodzach w tempie jakim on chciał - tzn kiedy ja chciałam stęp to stęp, jak kłus to kłus- tylko szybkość kroku dawałam swobodną..
chyba że jechał w teren w większej grupie to trochę się spinał i jarał że konie szybko ruszają- wtedy skutkowało to podnoszeniem łba na taką pozycję że widziałam gwiazdkę na czole- i zaniechałam takich wypadów - dla dobra konia i swojego.
jako że w ani jednej ani drugiej stajni nie ma koziołków drągów itd, postanowiłam sama wyposażyć się w cavalletti - są w trakcie tworzenia - krzyżaki już są, drągów brak- no i farby

dlatego licząc że zima WRESZCIE odpuści, mam zamiar zacząć pracę na drągach- najpierw z ziemi, potem pod jeźdźcem... ale mam czas mnie się nigdzie nie spieszy, koń który mało chodził przez całe swoje życie w ciągu dwóch miesięcy nie stanie się maszynką... a biorąc pod uwagę że nie mam aspiracji związanych z osiągnięciami sportowymi, to praca może być mozolna... ale ważne aby koń miał przyjemność i komfort i nic by go nie bolało, a ja... żeby też było mi przyjemnie siedzieć na nim- obecnie zainwestowałam w podkładkę pod siodło dość grubą, bo czasem koń źle podskoczy, ja źle siądę i cierpi i konia i mój kręgosłup(z czego mój czasem daje o sobie boleśnie znać)
"Każdy koń jest inny i patrzy na te same sprawy w różny sposób. Abyśmy mogli odnieść sukces z końmi, musimy spróbować spojrzeć na rzeczy z ich punktu widzenia, a potem odpowiednio starać się z nimi pracować"