kobyła o której pisałam-ta która przyszła do nas zepsuta-miała 10 lat! I conajmniej przez 6 lat była jeżdżona w sposób nazwijmy to...niezbyt profesjonalny...
Nawet przez chwilę nie podejrzewałam, że to był koń Waszej hodowli, ale myślę, że być może można było zrobić z nią więcej przed pierwszym wyjazdem w teren. No wiesz, żeby najpierw była na 100% z Tobą w pracy na ujeżdżalni, potem przy objeżdżaniu posesji, potem przy spacerze w ręku do lasu. Cały czas z Tobą (skupiona na Tobie), cały czas spokojna, ufna i zupełnie podporządkowana Twoim decyzjom.
dziś to porozumienie jest takie...fizyczne, nie ma w tym subtelności i obawiam się nigdy nie będzie
Przekleję tu coś, co napisałam wcześniej gdzie indziej (na podstawie "Birdie Theory mojej ulubionej pani doktor):
Jest taka piękna teoria, że nad końskim czołem mieszka taki ptaszek. Kiedy koń jest w stanie wewnętrznej równowagi to ptaszek siedzi tam i czyści sobie piórka i wszystko jest w porządku.
Kiedy ptaszek gdzieś pofrunie koń musi za nim podążyć i kiedy się z nim na powrót zjednoczy znów będzie czuł się spełniony.
Jeśli ptaszek pofrunie i usiądzie gdzieś daleko od konia, a ten nie będzie mógł do niego dotrzeć, jeśli coś lub ktoś mu na to nie pozwolą, to koń będzie odczuwał niepokój. Tylko wtedy kiedy zjednoczy się z tym ptaszkiem lub gdy coś sprawi, że ptaszek wróci do niego, będzie mógł osiągnąć wewnętrzny spokój.
Kiedy koń cierpi ptaszek siedzący nad jego czołem może odlecieć do innego świata. Wtedy oczy konia gasną, bo umysłem jest on już gdzie indziej niż na Ziemi. Żeby wrócić konia do życia, trzeba najpierw przywołać ptaszka, by usiadł z powrotem nad jego czołem.
Konie, które są były źle traktowane w przeszłości mają często problem z "wróceniem na ziemię". Piszesz, że kontakt z tą kobyłką jest bardziej fizyczny niż emocjonalny oraz, że "ni w ząb nie jest nadaktywna, generalnie koń jest raczej zrównoważony i stabilny psychicznie", więc być może stało się tak, że ona po prostu zamknęła się w sobie tak, że nie ma z nią mentalnego kontaktu. Ten cały "ptaszek" to nic innego jak skupienie. Rzecz w tym, żeby nakłonić konia do tego, żeby nas zauważył, potem żeby zatrzymał na nas swoją pełną uwagę na kilka sekund (znam ćwiczenie gdzie celem jest 8 sekund). W ten sposób przywołujemy umysł konia z zaświatów - ptaszek materializuje się na naszym ramieniu. Harry Whitney (w moim tłumaczeniu):
"Są dwa efektywne sposoby na użycie presji, żeby skupić konia na sobie i nakłonić go do wspólnej pracy. Jeden sposób to poprosić go o nierozproszoną uwagę; drugi polega na pokierowaniu jego nogami. Ja lubię prosić najpierw o jego uwagę.
Większość koni została nauczona, by ignorować działania człowieka. Tak więc czegokolwiek nie wybierzesz by przywrócić uwagę konia, to musi być dla niego silniej motywujące niż cokolwiek innego na świecie. Osiągasz to robiąc coś by otrzymać uwagę konia. Tłumacząc swoim uczniom jak to działa, używam porównania z eksplodującym pudełkiem.
Jeśli umieścisz pudełko na zamkniętym placu, gdzie znajduje się twój koń, jest duża szansa, że ten koń podejdzie do niego i je powącha. Ok, udawajmy, że w pudełku jest mała bomba, taka którą można odpalić poprzez pilota. W sekundzie kiedy koń odwróci oczy od pudełka - przeniesie swoją uwagę na coś innego - wysadzasz pudełko w powietrze.
To eksplodujące pudełko wywołuje na konia ogromną presję i koń zacznie przebierać nogami dość gwałtownie, żeby od niego uciec. Jednak jest w zamkniętej przestrzeni, zatem bez wątpienia odwróci się i spojrzy na zniszczone pudełko. Tam jest teraz jego uwaga! Wtedy ustawiasz na placu drugie pudełko. Koń przygląda mu się przez chwilę, zastanawiając się co się stanie. Wreszcie rozprasza się i odwraca uwagę od pudełka, żeby spojrzeć na coś innego. I znów, w chwili gdy spojrzy gdzie indziej, w momencie kiedy mentalnie "opuszcza" pudełko, odpalasz bombę. Koń znów ucieka, ale tym razem gdy się odwróci będzie patrzył na zniszczone pudełko przez dłuższą chwilę.
Jeśli twój timing jest dobry, powtarzam, jeśli twój timing jest dobry, po wysadzeniu czterech takich pudełek, koń uświadomi sobie, że odwrócenie wzroku od pudełka powoduje jego eksplozję. Poczuje, że to jego działanie powodują eksplozję i presję.
Jednak kiedy patrzy na pudełko wszystko jest spokojne, nie ma żadnej presji, żadnej eksplozji. Odkrywa, że pozostanie mentalnie skupionym na kartonowym pudełku daje mu poczucie bezpieczeństwa. Będzie stał tam, skupiony na tym pudełku, pewny siebie i bezpieczny, ponieważ wie co spowodowało presję, a co dało mu bezpieczeństwo. Tu nie ma szarej strefy.
Pokierowałeś tą sytuacją w taki sposób, że koń myśli, że jest powodem presji jeśli zadziała w pewien specyficzny sposób. Kiedy raz osiągniesz jego uwagę w tak znaczący sposób, nie będziesz musiał więcej wywierać takiej presji. Jeśli koń zacznie troszkę odpływać i odwracać wzrok, możesz po prostu lekko zatrząść pudełkiem i koń natychmiast skupi na nim uwagę.
Teraz wyobraźmy sobie, że ustawiamy pudełko na placu, ale wysadzamy je w powietrze w przypadkowych momentach, nie tylko wtedy kiedy koń odwraca wzrok, ale w jakiejkolwiek chwili. Nie zajęło by długo, żeby zamienić tego konia w psychiczny wrak - żyłby w strachu, próbując rozwikłać zagadkę eksplodującego pudełka. Bez możliwości ustalenia jaka z jego akcji powoduje wybuch, jego zdenerwowanie będzie rosło. Prawdopodobnie pomyślałby "nie wiem dlaczego pudełko eksploduje, ani kiedy to się znowu stanie, ale muszę stąd uciekać. I szukał by możliwości ucieczki.
Co do czterolatki:
I jeszcze: ja wiem co mam z nią robić i wiem jak, to po prostu wymaga czasu...
Absolutnie w to nie wątpię i życzę Wam wszystkiego najlepszego! Tylko sugeruję, że możesz spróbować (tak ot, w ramach eksperymentu) pozwolić jej podjąć decyzję samodzielnie - nie prosić jej o podjechanie do dużego samochodu, tylko poczekać w bezpiecznej odległości aż sama poprosi o pozwolenie na podejście bliżej. Można to nawet sprytnie zaaranżować, jeśli masz taki samochód pod ręką.